Jest szary, pochmurny styczniowy dzień. Przez okna uroczego góralskiego domu państwa Pęksów w Zakopanem wpadają anemiczne promyki słońca. Na zewnątrz wieje halny. Obwieszczają go ociężałe zwały chmur, przygniatające szczyty Tatr i krzyż na Giewoncie. A my w przytulnym, drewnianym, ponadstuletnim domu, przypominającym raczej kapliczkę z powodu dziesiątek ikon malowanych na szkle, gwarzymy o przeżywanym Roku Kardynała Wyszyńskiego oraz o tym, jak doszło do namalowania przez gospodynię domu Drogi Krzyżowej i innych obrazów do Choszczówki k. Warszawy.
Był 1969 r. Wtedy to powstała myśl, aby niedaleko od rezydencji
prymasowskiej w Warszawie miał Ksiądz Prymas miejsce na odosobnienie,
zacisze i azyl, podobne do tego, jakie w czasie wakacji miał w pustelni
Ojców Paulinów na Bachledówce k. Zakopanego. Inicjatorem tego pomysłu
był sekretarz Episkopatu - abp Bronisław Dąbrowski. On też wybrał
odpowiednie miejsce w Choszczówce, dokąd z rezydencji prymasowskiej
przy ul. Miodowej jest dokładnie 20 km. Do realizacji tego pomysłu
nadarzyła się stosowna okoliczność, gdyż w tym podwarszawskim lasku
był do sprzedania dom Eugeniusza Pietrusińskiego z prawie 3-hektarowym
gospodarstwem.
Proces zakupu domu przebiegał jednak z wielkim trudem
z powodu przeszkód ze strony UB. Ostatecznie akt zakupu udało się
podpisać dzięki szlachetności notariusza, który zażądał od przeciwników,
aby na piśmie uzasadnili i osobiście podpisali sprzeciw dokonania
tej transakcji dla Księdza Prymasa. Ponieważ nikt takiego pisma nie
chciał wydać, w 1969 r. dokonano zakupu domu, dzięki pomocy finansowej
mieszkającej w Rzymie Angielki Lady Milington, gorliwej katoliczki
i wielkiej zwolenniczki dzieła Księdza Prymasa.
Posiadłość jednak musiała być nabyta przez osobę z uprawnieniami
do prowadzenia gospodarstwa rolnego. Tak więc prawną właścicielką
została p. Urszula Grzelak z Instytutu Prymasowskiego, posiadająca
stosowne uprawnienia rolnicze, i była nią do 1988 r. Domem zaopiekowały
się od początku panie z Instytutu, które też tu zamieszkały. Po dokonaniu
zakupu dom trzeba było przebudować i wyremontować. I znów pojawiły
się wielkie kłopoty, gdyż wysłannicy ówczesnych władz komunistycznych
nie dawali zezwoleń na remont, przeszkadzali w pracach, a w razie
ich podjęcia - plombowali drzwi, szykanowali pracowników czy uszkadzali
telefon. Działo się tak zazwyczaj, gdy Ksiądz Prymas był nieobecny
w stolicy, np. wyjechał do Rzymu. Wówczas od razu uaktywniało się
działanie UB. Ostatecznie na remont tegoż domu pozwolono w marcu
1971 r. Na parterze zaplanowano kaplicę z Najświętszym Sakramentem
i podarowanym Księdzu Prymasowi przez Ojców Paulinów obrazem Matki
Bożej Jasnogórskiej w ołtarzu głównym. W kaplicy tej Ksiądz Prymas
sprawował ofiarę Mszy św., wygłaszał do członkiń Instytutu konferencje
ascetyczne i sam wiele się modlił. Ponieważ mieszkający w pobliżu
ludzie świeccy mieli do kościoła parafialnego w Jabłonnej kilka kilometrów,
Księdzu Prymasowi było ich żal i dlatego zasugerował p. Janinie Michalskiej,
odpowiedzialnej wówczas za urządzenie Choszczówki, by pomyślała o
nowej kaplicy dla nich. Pani Michalska zwróciła się po poradę w tej
sprawie do inż. Romualda Kozioła, byłego komendanta AK na Warmii,
człowieka bardzo szlachetnego, który dwukrotnie był skazany na śmierć,
ale cudem ocalał. Stwierdził on, że jedynym sposobem na powstanie
kaplicy, z ominięciem pozwolenia władz, jest przeniesienie tu i zaadaptowanie
jakiegoś starego, drewnianego domu. Potajemnie zakupiono taką chatę
na Kurpiach. W Choszczówce tymczasem wykopano także potajemnie fundamenty.
Materiały budowlane (cement) dostarczała m.in. p. Michalska w bagażniku
renomowanego wówczas samochodu marki Warszawa. Gdy fundamenty były
już gotowe, dwa potężne samochody udały się na Kurpie do Zalasa po
zakupiony dom. W ciągu jednej doby ułożono więc z belek ściany domu
i rozpoczęto krycie dachu deskami, co było o tyle ważne, że ówczesne
przepisy prawne zakazywały rozbiórek domów już zadaszonych.
Tak więc obok domu stanęła w Choszczówce drewniana kurpiowska
chata z przeznaczeniem na kaplicę. Było oczywiste, że do takiego
wnętrza będą pasować tylko obrazy sztuki ludowej. Podczas pobytu
w Zakopanem i zwiedzania starego kościółka obok cmentarza na Pęksowym
Brzyzku panie z Instytutu zachwyciły się znajdującymi się tam obrazami
na szkle zakopiańskiej malarki Eweliny Pęksowej i zapragnęły, aby
właśnie ona namalowała Drogę Krzyżową do Choszczówki. Pisemną dokumentację
zamówienia stanowi list skierowany do p. Pęksowej 3 marca 1977 r.
Na uroczystą prezentację ukończonego dzieła, oprócz czternastu
stacji, państwo Pęksowie przywieźli jeszcze większy od stacyjnych
obraz na szkle, przedstawiający Zmartwychwstanie Chrystusa. Obraz
ten był darem malarki i wyrazem wdzięczności Bogu za wyprowadzenie
Księdza Kardynała z niedawnej choroby. W dowód wdzięczności kard.
Wyszyński przesłał malarce książkę pt. Kobieta w Polsce współczesnej
z następującą, własnoręcznie wpisaną dedykacją: Drogiej Pani Ewelinie
Pęksowej, dziękując za piękne obrazy na szkle, błogosławi + Stefan
Kard. Wyszyński - Prymas Polski, Wielkanoc 19 marca ´78 r. Kardynał
Wyszyński polubił tę Drogę Krzyżową, chętnie się przed nią modlił,
podobało mu się takie duchowe przedstawienie Męki Chrystusa. Przed
tymi obrazami układał rozważania poszczególnych stacji.
Gdy wypłacono należność za wykonanie Drogi Krzyżowej,
malarka miała wyrzuty sumienia, że przekazano jej zbyt dużą kwotę
i dlatego na wiosnę 1978 r. podarowała z osobistych zbiorów do kaplicy
Księdza Prymasa trzy duże obrazy na szkle, które stanowią tryptyk
poświęcony Osobom Trójcy Przenajświętszej. Jest to wyraz wdzięczności
Bogu Ojcu - za dary naszych pól (chleb i Eucharystia), Synowi Bożemu
- za dary naszych lasów (drzewa, owoce i Krzyż) oraz Duchowi Świętemu
- za dary naszych wód (chrzest). Na Wielkanoc 1978 r. p. Michalska
pisała w liście do p. Pęksowej: Tryptyk piękny. Ojciec nasz - Ksiądz
Prymas - widział go natychmiast po rozpakowaniu i jest oczarowany.
Mnie urzeka głęboka teologia - drzewo krzyża wyrasta z lasów, Duch
unosi się nad wodami, Stwórca nad polami z plonem. Jest się teraz
na co patrzeć w kaplicy. Ostatnio wiele razy odprawiana była Droga
Krzyżowa. Młodzież odbiera to malarstwo bardzo dobrze. Zaś 10 listopada
1978 r. p. Michalska pisała: Droga Krzyżowa i Tryptyk pomagają do
modlitwy i myśli o Bogu, a mnie osobiście zwłaszcza ten Tryptyk przywraca
optymizm i otuchę. Załączam świeżo zdobyte fotografie Ojca Świętego
Jana Pawła II. Ojciec nasz wrócił już z Rzymu, ale sercem wciąż jeszcze
jest tam.
W związku z tym na początku 1979 r. p. Pęksowa namalowała
specjalny obraz Zmartwychwstania Pańskiego i przekazała go Księdzu
Prymasowi, który wybierał się do Rzymu, aby podarował go Ojcu Świętemu.
22 sierpnia 1979 r. Ksiądz Prymas skierował jeszcze do p. Pęksowej
pismo, w którym dziękuje za zaproszenie na otwarcie wystawy malarki
w Muzeum Etnograficznym w Warszawie. Niestety, nie mógł przybyć.
Pisał jednak: Dziękując za ten miły gest, ślę Pani najlepsze życzenia
na dalszą pracę twórczą oraz łączę błogosławieństwo prymasowskie
na służbę Bogu i Ojczyźnie w swoich dziełach artystycznych - + Stefan
Kard. Wyszyński, Prymas Polski. Bóg rzeczywiście błogosławi p. Pęksowej
talentem malarskim i bogatą inwencją twórczą. W 1995 r. namalowała
ona na podobieństwo obrazów z Choszczówki Drogę Krzyżową do kaplicy
dojazdowej w przysiółku Młynne na terenie parafii Ochotnica Dolna
w diecezji tarnowskiej.
Kard. Wyszyński przybywał do Choszczówki przez 12 lat.
Kilkadziesiąt razy w roku, a w ostatnim roku swego życia przebywał
tam prawie cały czas. Było to dla niego swoiste Castel Gandolfo.
Pozostało więc tu po nim bardzo wiele autentycznych pamiątek. Od
1988 r. posiadłość należy do Instytutu Prymasowskiego i jest głównym
domem tej wspólnoty. Tu spędził przed wyjazdem do Rzymu na konklawe
ostatni dzień kard. Karol Wojtyła. Stąd wyjechał do Sióstr Urszulanek
w Warszawie (ulica Wiślana), a potem udał się na lotnisko i odleciał
do Rzymu, skąd już jako kardynał nie wrócił.
Dziś otoczenie Choszczówki, z powodu pobliskiej oczyszczalni
ścieków, nie jest przyciągające. Droga zaś do domu Prymasa Wyszyńskiego,
wyboista oraz błotnista, nie jest godna Gminy Warszawa. Ale warto
tam się udać, aby natrafić na autentyczne ślady Księdza Prymasa i
by odżył w nas jego duch. Pokój, który kiedyś zamieszkiwał, pozostał
niezmieniony. Na biurku stoi - jak dawniej - wizerunek Matki Bożej
Jasnogórskiej, który zawsze ze sobą woził w samochodzie, gdziekolwiek
się udawał. Matka Boża była jego najlepszą ochroniarką. Także w kaplicy
nic się nie zmieniło. Jest ołtarz, przy którym sprawował Mszę św.,
klęcznik i fotel, na którym siedział, oraz stara lampa dająca światło
przy modlitewnym rozważaniu, kilka książek religijnych i różaniec.
Przeżywany Rok Kardynała Wyszyńskiego ukazuje bogactwo
osobowości Księdza Prymasa, jako wspaniałego człowieka, kapłana i
Polaka wiernego całkowicie Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie. Jego wielkość
nie przeszkadzała mu zauważać i pochylać się nad tym, co małe i słabe.
Wzruszające są historyczne już zdjęcia, przedstawiające go, kiedy
uśmiechnięty tuli jak ojciec małe dzieci czy też, gdy jak do dobrego
pasterza lgną do niego na paulińskiej Bachledówce małe, białe górskie
owczarki. Wygłaszał wielkie mowy do narodu, ale każdemu z nas dedykował
osobiście jakąś myśl, m.in. w książeczce pod znamiennym tytułem Kromka
chleba. Niech nie "kromka", ale "kruszyna" przekazanych powyżej informacji
jeszcze bardziej przybliży nam postać tego Wielkiego Człowieka, który
jest na miarę wieków i tysiącleci; niech pomoże nam go naśladować...
Pomóż w rozwoju naszego portalu