W tej chwili liczba bezrobotnych w Polsce to ponad
2,5 miliona ludzi. Z tego 350
tys. dołączyło do grona ludzi bez
pracy w 2000 r. Mamy swoisty europejski rekord. Ilu jest
naprawdę
bezrobotnych? Nieoficjalnie mówi się o dodatkowym milionie niezarejestrowanych,
głównie na wsi. Są w Polsce regiony, gdzie co czwarty człowiek nie
ma pracy, np. Warmia i
Mazury, są też i takie, np. Warszawa czy
Wielkopolska, gdzie o pracę stosunkowo łatwo.
Bywa, że ludzie chronicznie
pozbawieni pracy, noszący w sobie piętno odrzucenia, nie
wytrzymują
napięcia i popełniają samobójstwa, wpadają w alkoholizm. W tej grupie
coraz
więcej jest kobiet - zapadają na nerwice, spadają coraz niżej
w hierarchii społecznej, aż do
bezdomności i prostytucji.
Czy można im pomóc?
Statystyczny bezrobotny
Anka, lat 43, technik ekonomista, samotnie wychowuje syna Krzysia.
Jej miesięczny
dochód z alimentów, zasiłku gwarantowanego i dodatku
pielęgnacyjnego wynosi 800 zł,
opłaty pochłaniają 350 zł. Za pozostałe
pieniądze musi utrzymać rodzinę. Od trzech lat Anka
bezskutecznie
szuka pracy. Jest energiczna, uparta i pracowita. Ale coraz częściej
boi się. W
lutym odbiorą jej zasiłek gwarantowany, wypłacany przez
opiekę społeczną. Na życie
zostanie jej wtedy 160 zł.
Zjawisko tak szybko rosnącego bezrobocia wydaje się niezrozumiałe,
bowiem
jednocześnie zanotowano w Polsce wzrost gospodarczy rzędu
5,6%. Sukces ekonomiczny
powinien teoretycznie przyhamować rosnące
bezrobocie. Tak się jednak nie stało.
Wiceprezes GUS - prof. Janusz Witkowski twierdzi, że
jest to wynik restrukturyzacji
przedsiębiorstw i szukania oszczędności
w sferze zatrudnienia. Dlatego wzrost gospodarczy
nijak nie przekłada
się na tworzenie nowych miejsc pracy.
W najgorszym położeniu są kobiety i osoby z zawodowym
wykształceniem lub bez
wykształcenia. W niektórych regionach Polski
kobiety stanowią 60% długotrwale
bezrobotnych. Ich szanse na zatrudnienie
są znikome. Armia bezrobotnych stale młodnieje.
Co roku dołączają
do niej rzesze absolwentów szkół zawodowych i średnich, dla których
nie
ma już miejsca na rynku pracy.
- W Polsce jakoś nikomu nie przychodzi do głowy, by szkolnictwo
dostosować do
zapotrzebowań rynku i skończyć z nadprodukcją na
przykład absolwentów wydziałów
marketingu i zarządzania wyższych
uczelni, ludzi skazywanych u progu życia zawodowego na
garnuszek
opieki społecznej - twierdzi Małgorzata Guś z prywatnego pośrednictwa
pracy. -
Kwalifikacje są istotne, ale to nie one decydują o losie
długotrwale bezrobotnego. Z upływem
czasu osoba bez pracy traci
aktywność, popada w zwątpienie. Nie szuka, nie pokazuje się w
firmach,
nie rozsyła ofert, coraz rzadziej wychodzi z domu. W ten sposób jej
szanse maleją.
Jeśli mogę radzić - wykorzystujcie pierwszy impet,
determinację wywołaną zwolnieniem z
pracy czy entuzjazm po uzyskaniu
dyplomu.
Anka jest wyjątkiem.
- Jestem zarejestrowana w czterech pośrednictwach - wylicza.
- W trzech prywatnych i
w państwowym Urzędzie Pracy. Odwiedzam
je regularnie i sprawdzam oferty. Poradzono mi,
by szukać małych
firm, duże są zazwyczaj już obstawione. Codziennie, gdy syn jest
w szkole,
odbywam rodzaj marszobiegu. Chodzę dosłownie od drzwi
do drzwi. Mam własny spis z
Panoramy firm i gazet, które pozwala
mi przeglądać sąsiadka. Gdzie nie dotrę piechotą,
wysyłam list.
Przeważnie jednak nie dostaję odpowiedzi. Czasem ktoś dzwoni i pierwsze
pytanie brzmi: Ile ma pani lat? Po czterdziestce? A to dziękujemy...
Najlepiej mają młode szwaczki ze znajomością dwóch języków
obcych...
- To nie żart. Jeśli dysponujemy choć jedną z tych cech,
nasze szanse na znalezienie
zatrudnienia rosną - przekonuje Anka.
- Pracodawcy przysyłają nam oferty, zaznaczając np.
wiek do 25-30
lat. Doświadczenie nie jest istotne. Nie podam stałej listy zawodowych"
hitów",
bo płynność na rynku pracy jest ogromna. Niedawno numerem
jeden był spec od marketingu
i szwaczka. Teraz zapotrzebowanie
jest znacznie mniejsze. Rynek został nasycony. Faktem
jest, że
łatwiej o pracę dla młodych ludzi. Tylko te wymagania... Minimum
to język angielski,
dobra znajomość komputera, łatwość nawiązywania
kontaktów z ludźmi. Nikt natomiast nie
szuka nauczycieli, ekonomistów,
filologów. Oni są poza rynkiem.
Anka nie daje za wygraną. Walczy o przetrwanie dla syna,
któremu nie chce
fundować biednego dzieciństwa. Za pieniądze, które
otrzymuje od państwa, nie da się
przeżyć. Zrezygnowała z ambicji,
by pracować w zawodzie zdobytym z takim trudem. Jest
zdesperowana.
Weźmie każdą uczciwą pracę.
- Pracowałam już jako dziewiarka, fakturzystka, drukarz,
księgowa - mówi. -
Dorabiałam sobie, dźwigając paczki w hurtowni
kosmetyków, aż coś chrupnęło mi w
kręgosłupie. Opiekowałam się
obłożnie chorym, sprzątałam w zamożnych domach, myłam
okna, wrzucałam
zarobkowo węgiel. Ja naprawdę nie boję się pracy. Kiedy byłam w ciąży
z
synem, sama opłaciłam sobie kurs księgowości komputerowej I stopnia.
Chciałam się
doskonalić zawodowo. Jednak gdy wróciłam z urlopu
wychowawczego, okazało się, że moja
firma splajtowała. Kazano mi
zarejestrować się na liście bezrobotnych. Po roku zostałam
poszukującą
pracy, czyli bez prawa do zasiłku. Nie dostałam też pieniędzy z tzw.
dodatku
szkoleniowego. Raz zlitowała się nade mną szefowa firmy
doradztwa podatkowego. Dzięki
niej skierowano mnie na drugi w moim
życiu kurs księgowości komputerowej. Gdy miałam już
dyplom w ręce,
okazało się, że pracy jednak nie ma. Wtedy chyba po raz pierwszy
od trzech
lat płakałam.
Życie jest grą o przetrwanie
Codzienność Anka nazywa" balansowaniem nad przepaścią". 15 zł
dziennie to jej
żelazny budżet. Jeśli przekroczy go choćby o 5
zł, cały misterny plan przetrwania runie.
Ratują ją obiady w stołówkach
dla ubogich, prowadzonych przez Caritas. Wtedy wystarcza
pieniędzy
na domowe śniadania i kolacje dla syna, zakup środków czystości,
wyprawki do
szkoły i na ubrania. Każdy miesiąc ma swój" zakup specjalny",
przemyślany, wychodzony
gdzie taniej. Buty były we wrześniu, kurtka
w październiku, węgiel na zimę w listopadzie. Na
szczęście Krzysiek
jest mądrym dzieciakiem (w dzienniczku same literki" w" - wybitnie)
i jakoś
podświadomie chce matce pomóc.
- Gdy szukam pracy, mówię, że mam odchowane dziecko,
bo przyznanie się do"
drobiazgu" w domu od razu dyskwalifikuje.
Taka osoba nie jest dyspozycyjna - wyjaśnia Anka.
W takim życiu, jakie prowadzi, nie ma miejsca na nowe
rzeczy, na remont mieszkania,
wakacje dla Krzysia, jakiś drobiazg
sprawiający radość. Codzienność wymaga żelaznej
dyscypliny, bez
chwili słabości, bez łez, cackania się ze sobą. Całą czułość, jaką
ma,
przelewa na Krzysia. Jest jej dumą i sensem istnienia. Całym
światem.
Specjaliści twierdzą, że sposobem na rosnące lawinowo
bezrobocie jest dobrze
prosperująca gospodarka, oferująca nowe
miejsca pracy, ale także zdjęcie z barków
pracodawcy olbrzymich
obciążeń, jakie nakłada na niego polskie prawo. Podatki, jakie płaci
się w naszym kraju od każdego pracownika, są najwyższe w Europie
i nie zachęcają do
zwiększania liczby zatrudnionych. Także kodeks
pracy nie ułatwia życia ani pracodawcom,
ani pracownikom. Jest
zbyt rygorystyczny i kostyczny.
Bezrobotnym stara się pomóc także Kościół. Przy parafiach
funkcjonują
samopomocowe pośrednictwa pracy. Przy budowie kościołów
proboszczowie często
zatrudniają bezrobotnych z parafii, proszą
z ambony o kontakt osoby, które mogą zaoferować
dorywczą pracę
najbardziej potrzebującym, np. wrzucenie węgla, uprzątnięcie ogródka,
wykonanie remontu lub domowej naprawy.
Są to jednak tylko półśrodki. W kraju potrzebny jest
realny plan walki z bezrobociem,
zatrzymanie procesu, który, zdaniem
pesymistów, a może realistów, doprowadzi do krachu w
postaci 20-procentowego
bezrobocia.
- Najgorsze w bezrobociu jest uczucie bycia niepotrzebnym.
Ktoś pozbawiony pracy
jest gorszy, głupszy, mniej zaradny - zauważa
Anka. Traktują cię jak intruza, żebraka,
odsyłają od jednego biurka
do drugiego, lekceważą, ganią za zbytnie natręctwo, wreszcie
poirytowani
syczą: Nic dla pani nie ma i w najbliższym czasie nie będzie! Gdybym
nie była
wierząca, nie wiem, czy umiałabym sobie poradzić. A tak
jest we mnie jakaś nadzieja, czasem
wbrew realiom. Nie poddam się.
Wiem, że takim herod-babom, jak ja nie jest w życiu lekko,
ale
wytrwam. Dla Krzysia i dla siebie. Żeby poczuć się wreszcie jak człowiek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu