Liturgia Wigilii Paschalnej rozpoczyna się w Bazylice św. Piotra
w sobotę o godz. 21.00,
a kończy po północy w Niedzielę Zmartwychwstania.
Jak zwykle, Ojciec Święty udziela w niej
sakramentów chrztu, bierzmowania
i I Komunii św. katechumenom z całego świata. Początek
Liturgii
jest pod znakiem śmierci. Wszak w Wielki Piątek, dzień przed szabatem,
zdjęto z
krzyża ciało Chrystusa i złożono w grobie. Przedtem setnik
rzymski przebił bok Jezusa
włócznią, aby stwierdzić, że prawdziwie
umarł. W pośpiechu złożono ciało w grobie. Jezus z
Nazaretu umarł
prawdziwie. Ale Liturgia Wigilii Paschalnej stopniowo wprowadza uczestników
w Ewangelię wielkanocnego świtu. Jan Paweł II, spełniając liturgiczne
obrzędy, jakby
pragnął całym sobą zaznaczyć, że śmierć oznacza
Paschę - przejście ku nowemu życiu.
Śmierć dokonała się, aby został
odkupiony ludzki grzech. Niewiasty, które o świcie przyjdą do
grobu,
usłyszą słowa:" Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma
Go tutaj;
zmartwychwstał" (Łk 24, 5-6).
Jest to więc już dzień u progu Zmartwychwstania. Nabożeństwu
towarzyszy pogodna
radość. Poświęcenie ognia, procesja ze świecą
paschalną w półmroku kościoła, zapalenie
świec przy śpiewie Lumen
Christi, uroczyste orędzie paschalne, śpiew litanii, poświęcenie
wody chrzcielnej, a później rezurekcyjne Gloria, któremu towarzyszy
dźwięk dzwonów Bazyliki
i 1500 kościołów rzymskich - to wszystko
tworzy jakby hymn uniesienia i wdzięczności za to
paschalne spotkanie
z Chrystusem.
W Wielką Niedzielę uroczystą Mszę św. wielkanocną Jan
Paweł II odprawia na Placu
św. Piotra. Przybywa na nią ok. 300
tys. wiernych z całego świata. Ołtarz przybiera się 12 tys.
kwiatów:
tulipanami, azaliami i rododendronami, które ofiarowuje corocznie
związek
zawodowy holenderskich kwiaciarzy. Przed Mszą św. przez
orkiestry Gwardii Szwajcarskiej i
karabinierów zostają odegrane
hymny: Włoch i Watykanu. Po Mszy św. Ojciec Święty
przechodzi do
loggii centralnej Bazyliki, skąd wygłasza Orędzie Wielkanocne Urbi
et Orbi.
Potem składa życzenia wielkanocne w kilkudziesięciu językach.
Orędzie Wielkanocne jest zawsze pełne akcentów radości.
To ta sama radość, którą
przeżywali apostołowie i uczniowie, kiedy
odkryli tę niewiarygodną rzeczywistość, że Chrystus
ukrzyżowany
żyje. Ta radość towarzyszyła od początku Kościołowi.
Poniedziałek Wielkanocny spędza Ojciec Święty w Castel
Gandolfo. Przybywa tu
wczesnym rankiem, a o godz. 12.00, zgodnie
ze zwyczajem, odmawia z wiernymi Regina
coeli. Na dziedzińcu papieskiego
pałacu gromadzą się mieszkańcy Castel Gandolfo, a także
wielu gości
i turystów.
Ten, który się nie lęka
Gdy Polak został papieżem, wielu pytało samych siebie: jak
to się stało, że Kościół
zdobył się na tak śmiałą decyzję? Wielu
ludziom początkowo nie chodziło nawet o kardynała
Wojtyłę, ale
o trafność decyzji, aby połączyć więzy Zachodu ze Wschodem, zerwane
w
wyniku odmiennych ideologii, systemów politycznych i gospodarczych,
wpływów kulturowych.
Szybko jednak okazało się, że takie podejście
jest jednostronne i niewystarczające. Papież
nie-Włoch nie miał
być tylko narzędziem jakiejś nowej polityki Kościoła. Okazało się
bowiem,
że ten nowy Papież jest zarazem nieprzeciętną osobowością.
Skutki duchowe tego wyboru
przerosły natychmiast skutki polityczne.
Jak to określił jugosłowiański pisarz Milovan Dżilas,
niezwykłość
Jana Pawła II można rozpoznać już w jego sposobie poruszania się
i w jego
gestach, w jego dobrotliwym uśmiechu i w jego szlachetnym
i przenikającym wzroku. Papież
ten ściśle przestrzega zasad ceremoniału
i protokółu watykańskiego. Kiedy jednak klęka do
modlitwy, kiedy
całuje ziemię kraju, do którego przybył, wyczuwa się od razu, że
czyni to nie
tylko z poczucia obowiązku i z przekonania, lecz całą
swoją istnością. Całuje on ziemię nie
tylko jako symbol i nie tylko
symbolicznie, lecz całą duszą. Całowana ziemia jest dlań
naprawdę
droga, gdyż uważa on ją za swoją.
Tenże Dżilas pisał, że Jan Paweł II przypomina z wyglądu
robotnika pochodzenia
chłopskiego. Jest mocno zbudowany, a jednocześnie
ma delikatną twarz intelektualisty o
uduchowionym wyrazie. Jego
dobrotliwe oczy przenikają każdego do głębi, w jego twarzy
widać,
że zna cierpienia ludzkości. Przede wszystkim jednak rysuje się na
niej zrozumienie i
znajomość wszystkiego, co ludzkie, wszystkich
grzechów i radości, wszystkich nieszczęść i
zwątpień. Jan Paweł
II został słusznie nazwany Papieżem praw człowieka, powiedziałbym
więcej - mówi Dżilas - jest ludzkim Papieżem. Nie tylko cierpi z
powodu cierpień rodzaju
ludzkiego, nie tylko współczuje cierpiącym,
lecz chce przyczynić się do usunięcia cierpień.
Nie można dziś przewidzieć, jak historia oceni Papieża
Wojtyłę - zresztą i dla niego
samego jest to rzecz mniej ważna
niż dzieło, któremu się poświęcił. Ale właśnie teraz stało
się
jasne: taki Papież mógł przybyć tylko ze Wschodu i tylko z Polski.
A to dlatego, że dla
Wschodu, dla Polski i dla samego Wojtyły najważniejszymi
sprawami - to sprawy odwieczne,
życie, los, wolność każdej jednostki
i każdego narodu. To jest czymś więcej niż teorią, to jest
warunkiem
dalszego istnienia ludzkości.
CDN.
Pomóż w rozwoju naszego portalu