Nie trzeba mieć wiary, żeby się cieszyć z Wielkanocy. Bo nawet
ci, którzy w Chrystusowe Zmartwychwstanie nie wierzą, też lubią nasze
święta. Przychodzą ze święconką w Wielką Sobotę, stają w kolejce
do grobów Pańskich na Starówce, rzucają petardy na Rezurekcji i dzielą
się jajkiem przez cały tydzień - piękna tradycja. A do tego jeszcze
trzy dni wolne od pracy i bogatszy program w telewizji. Podwórkowe
urwisy czekają tylko na lany poniedziałek, handlowcom rosną obroty
w sklepach. Słowem: na święta każdy ma coś dla siebie.
Radość ze Zmartwychwstania Chrystusa jest większa i dlatego
trudniejsza od radości świątecznej. Aby ją przeżywać potrzeba szczerej
wiary i pragnienia świętości. Bo choć Zmartwychwstanie wydarzyło
się w konkretnym czasie i miejscu - do dziś w Jerozolimie możemy
oglądać pusty grób - to jego skutki są ponadczasowe i rozciągają
się na każdego człowieka. Chodzi zarówno o to, co otrzymujemy od
Boga przez Chrystusową Paschę, jak i o to, do czego jesteśmy w niej
zobowiązani. Nie wystarczy przecież wiedzieć, że Chrystus nas odkupił
i zwyciężył śmierć. Podobnie jak nie wystarczyło wiedzieć, że Lud
Boży opuszcza niewolę egipską. Trzeba jeszcze wyruszyć w drogę. Trzeba
się nawrócić, aby mieć udział w Chrystusowym zwycięstwie.
Rozumiem, że pusty grób może stanowić powód niepokoju
dla tych, którzy chcą ustawiać swoje życie tak, jakby nie było wieczności.
Jakby wszystko kończyło się śmiercią. Ileż zabiegów podejmowali ci,
którzy w Wielkim Tygodniu postawili na niewłaściwą kartę. Zbrojne
straże strzegły grobu - tak ludzie kochający skądinąd życie starali
się przypieczętować panowanie śmierci! A gdy się to nie udało, zapłacili
za rozsiewanie kłamstw. Bo im się wydawało, że lepiej gdyby Jezus
pozostał w grobie na zawsze.
Pytanie o radość ze Zmartwychwstania nie traci na aktualności
tam, gdzie panoszy się, jak to określił Jan Paweł II: "cywilizacja
śmierci". Gdy świat wydaje niewyobrażalne kwoty na zbrojenia, wielu
domaga się prawa do śmierci na życzenie, odmawia się prawa do życia
nie narodzonym dzieciom, powstają subkultury wyznające kult śmierci
i nihilizm. Czy jest miejsce na radość Zmartwychwstania, gdy wokół
siebie zabiegamy o królowanie śmierci?
Świadomość, że razem z Chrystusem jesteśmy powołani do
powstania z martwych i życia wiecznego, wpływa na sposób podejścia
do fizycznej strony naszego człowieczeństwa. Rodzi odpowiedzialność
przed Bogiem za nasze ciała. Nie wolno ich ani ubóstwiać przez narcyzm,
ani poniżać i dehumanizować, czy to przez oddawanie się pożądliwościom
i nałogom, czy przez niedozwolone eksperymenty na ludzkim ciele.
Perspektywę wieczności trzeba brać pod uwagę przy wszystkich życiowych
wyborach. Cieszyć się Zmartwychwstaniem, to uczestniczyć w pełni
w Chrystusowym zwycięstwie nad grzechem. Także nad grzechem w nas
samych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu