Jak informują redemptoryści z Tuchowa ustało zagrożenie rozprzestrzeniania się koronawirusa w Domu Zakonnym Redemptorystów w Tuchowie. Zakażeniu uległa część zakonników. Chorzy zakonnicy pozostają odizolowani i przebywają w klasztorze w Tuchowie.
Zdrowi zakonnicy, w porozumieniu ze Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Tarnowie zostali przeniesieni do domu rekolekcyjnego w Lubaszowej. Dwukrotnie przeprowadzono u nich testy na obecność wirusa i w każdym badaniu stwierdzono wynik negatywny. Dla bezpieczeństwa przeszli oni stosowną kwarantannę.
O. Ludwik Łabuda, ekonom domu zakonnego w Tuchowie informuje, że część mieszkalna domu zakonnego jest odizolowana od pomieszczeń sanktuarium, a w kościele została przeprowadzona dezynfekcja obejmująca zarówno sanktuarium z jego wyposażeniem, jak i zaplecze.
„Zatem otwarcie sanktuarium nie stanowi zagrożenia dla wiernych, a pracę duszpasterską prowadzić w nim będą redemptoryści z domu rekolekcyjnego z Lubaszowej” - informują ojcowie.
Rzeszów: biskupi w kwarantannie
Trzech księży z diecezji rzeszowskiej przebywa aktualnie w szpitalu zakaźnym w Łańcucie. W kwarantannie pozostaje bp Jan Wątroba, bp Kazimierz Górny oraz kilku księży. Wyniki biskupów na obecność koronawirusa są negatywne.
Decyzją Państwowej Inspekcji Sanitarnej od 7 czerwca 2020 r. księża z parafii bł. Karoliny Kózki w Rzeszowie zostali objęci kwarantanną. Badania wykazały, że jeden z księży ma pozytywny wynik testu w kierunku koronawirusa – obecnie przebywa w szpitalu zakaźnym w Łańcucie. Pozostali czterej księża mają wyniki negatywne, niemniej wszyscy duchowni z parafii pozostają w kwarantannie do 20 czerwca.
CZYTAJ DALEJ
Jak uciekałam z Manhattanu...
Tragedię wtorkowego ataku terrorystów oglądałam oczami osób
ewakuujących się z dolnego Manhattanu. Odcięci przez brak komunikacji
miejskiej, odnaleźli swoje okno na świat w rozsianych po Nowym Jorku
mostach. Ja dołączyłam do grona tych, którzy za drogę ucieczki wybrali
most Queensborough.
Ulice na odcinku między 10. i 59. ulicą na Manhattanie
przypominały sceny z filmów: morze ludzi, szpitale wypełnione rannymi,
rzesze chętnych do oddawania krwi, kolejki do publicznych telefonów
i bankomatów, minitelewizory wystawione przez właścicieli niektórych
sklepów, informujące przechodniów o zaistniałej sytuacji. Wśród opuszczających
Manhattan niewielu zdecydowało się zerknąć ponownie na obraz straszliwego
horroru, który pozostawiali za swoimi plecami. Większość brnęła do
przodu, jakby w obawie, czy im się uda bezpiecznie przedostać na
drugą stronę mostu.
CZYTAJ DALEJ