Dom kojarzy nam się z dachem nad głową - ochroną przed deszczem; murami - zabezpieczającymi nas przez zimnem i wiatrem, ale także przez intruzami; izbami, a w wśród nich kuchnią, gdzie przyrządza się posiłki, gdzie jest stół, przy którym zasiadają domownicy, sypialnią czy też salonem, gdzie odpoczywamy. Dom zawsze kojarzony jest z bezpieczeństwem, miłością, rodziną. Całe to bogactwo znaczeniowe razem wzięte buduje w nas poczucie, że „ognisko domowe” czy „dom” jest czymś nie tylko chcianym lub upragnionym, ale naturalnie koniecznym.
Kardynał J. Höffner wymienia - za św. Tomaszem z Akwinu - trzy funkcje rodziny. Po pierwsze rodzina daje dom, który jest dla człowieka nie tylko mieszkaniem, ale także psychicznym, duchowym i emocjonalnym schronieniem. To ciepło, światło, jasność, miłość. To w końcu coś „żywego”, duchowego, świętego, boskiego.
Druga funkcja rodziny, to „wspólnota stołu”. Wspólnota ta opiera się na bezinteresownym dzieleniu się zgodnie z zasadą: „każdemu według potrzeb”. W takiej wspólnocie dziecko dojrzewa zaopatrzone we wszystko, co w danej chwili jest mu potrzebne, a ponadto doświadcza owej prawdziwej miłości rodzicielskiej, analogicznej do miłości, jaką obdarowuje Bóg swoje stworzenia. Świadomość dziecka doznaje poczucia bezpieczeństwa i wdzięczności z jednej strony, z drugiej, ochroniona jest przed egoizmem i ukrywaniem się za dobrami materialnymi. Stół, jak na to wskazuje kard. Höffner, to nie tylko wspólne posiłki, ale także miejsce rozmowy i zabawy. W tej funkcji zastępuje on obecnie, w nowoczesnych mieszkaniach, dawny kominek czy palenisko. Choć sam nie prowokuje on rozmów, to jednak stwarza dogodną okazję do ich prowadzenia. Ale na to, by one się toczyły, trzeba wzajemnej życzliwości tych, którzy wokół niego się zgromadzą.
Trzecia funkcja rodziny, to prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego. Zasadniczym przedmiotem tej funkcji jest zabezpieczenie odpowiedniego poziomu dobrobytu rodziny. Rodzina jest najlepiej przygotowaną instytucją, gdzie młody człowiek we właściwy sposób może odczuć i wyważyć proporcje między koniecznymi mu do życia dobrami materialnymi i duchowymi. Inne instytucje i wspólnoty, do których będzie z czasem wstępował, z natury swej skupiać się będą bądź na jednych, bądź na drugich dobrach. Dawniej można było mówić o samowystarczalności rodziny, bowiem w gospodarstwie produkowano prawie wszystkie potrzebne do życia dobra. Współczesny system produkcji, związany z jej podziałem i wyspecjalizowaniem uniemożliwia taki sposób bytowania. Skoro zatem sprawne funkcjonowanie rodziny i jej członków jest możliwe tylko przy współudziale innych, to w sposób oczywisty rodzina powinna wychowywać w kierunku otwartości i szacunku dla innych, w tym również na sąsiedztwo i środowiska pracownicze.
Liczy się tutaj umiejętność obcowania z innymi, zaufania do nich, szacunku do pracy i posiadanych przez nich wiedzy i umiejętności, szacunku do dóbr, z których wszyscy korzystamy, postrzegania innych jako partnerów czy kolegów. Coraz bogatszy w różnego rodzaju dobra materialne świat staje się zarazem coraz mniej zrozumiały i bezpieczny. Niepohamowana chęć zysku obudzona u jednych, u innych jest źródłem leku o przyszłość i godne w niej życie. Otwierający się na to wszystko i coraz bardziej młody człowiek musi być przygotowany. A to przygotowanie jest przede wszystkim zadaniem rodziców.
Pomóż w rozwoju naszego portalu