Przełom roku 2007/08 utkwi nam w pamięci jako niezwykła przygoda przeżyta w Szwajcarii. Tegoroczna pielgrzymka zaufania przez ziemię odbywająca się w Genewie była już trzecią dopisaną do naszego albumu wspomnień. Wcześniejsze dwie doprowadziły nas do Portugalii (Lizbona) i północnych Włoch (Mediolan).
Wyjechaliśmy rano 27 grudnia. Dobę później po przejechaniu całej Polski, południowych Niemiec i sporego odcinka Szwajcarii ok. godz. 10 dotarliśmy na PalExpo (słynne z wystaw samochodowych hale), które było głównym miejscem spotkań oraz rozdziału przybyłych tysięcy młodych. Wysiedliśmy z autobusu i podążyliśmy z całą grupą za jednym z organizatorów do wielkiej hali będącej punktem przyjęć Polaków. Wszyscy uczestnicy dostali bileciki na przejazdy komunikacją miejską i podmiejską oraz talony na obiady i kolacje. Następnie nasza białostocka grupa została podzielona na cztery mniejsze, kilkunastoosobowe.
Około południa dotarliśmy na miejsce przeznaczenia - miejscowości Sain-Loup, gdzie zobaczyliśmy mały kościołek katolicki, stare zabudowania wokoło i krzątających się oraz witających nas gospodarzy. Po pozostawieniu w kościele bagaży poszliśmy do salki na mały poczęstunek oraz by dopełnić reszty formalności. Nadal nie wiedzieliśmy przecież, gdzie będziemy spać tej nocy.
Szwajcarzy to bardzo pracowity i dzięki temu bardzo bogaty naród. Cała miejscowość Versoix to mały kurort i większość pielgrzymów trafiła do bardzo bogatych rodzin i mieszkała w warunkach podobnych do naszych, tzn. luksusowych. Jeszcze tego samego dnia, aby nie tracić cennego czasu, którego przy tego typu pielgrzymkach jest jak zwykle za mało, pojechaliśmy zwiedzać Genewę. Wieczorem zgodnie z przeznaczeniem pielgrzymki przejechaliśmy na kolację i modlitwę do PalExpo.
Kolejne dni upływały nam na zwiedzaniu oraz wieczornych modlitwach z braćmi z Taizè. Szwajcaria to Alpy i jeziora, malowniczo położone miasta i wioseczki. Miastem docelowym pielgrzymki była Genewa, ale tak naprawdę spotkanie młodych stało się udziałem wielu parafii katolickich i protestanckich położonych wokół ogromnego jeziora Lac Léman (Jezioro Genewskie) zarówno po stronie szwajcarskiej, jak i francuskiej. Dzięki takiemu rozlokowaniu pielgrzymów mogliśmy podróżować na specjalnym bilecie z jednego krańca jeziora do drugiego. Mieliśmy to rzadkie szczęście, że podczas wyjazdu pogoda była wręcz idealna - słoneczna plus lekki mróz, brak wiatru.
Wyjazd nie byłby w pełni rozwojowy, gdybyśmy nie skorzystali z niepowtarzalnej możliwości zwiedzenia tego ciekawego kraju. Zwiedziliśmy m.in.: Genewę, Lozannę, Montreux i Annecy.
Innym osobliwym przeżyciem było uczestnictwo w ekumenicznej modlitwie w parafiach. W naszym małym katolickim kościółku oraz sąsiednim protestanckim goszczonych było 560 pielgrzymów. Ogromna liczba, biorąc pod uwagę wielkość tych kościółków. W niedzielę i w Nowy Rok, gdy w liturgii brali udział dodatkowo parafianie, można powiedzieć, że robił się mały tłok. Większość pieśni, śpiewnych w różnych językach, to kanony używane przez wspólnotę Taizè. Wśród gości w tej parafii byli Polacy, Niemcy, Francuzi, Belgowie, Włosi, Chorwaci, Serbowie, Ukraińcy, Portugalczycy, Rumuni, Słoweńcy oraz gospodarze Szwajcarzy. Niesamowitym i niezapomnianym momentem Mszy św. była modlitwa „Ojcze nasz” odmawiana przez uczestników spotkania trzymających się za ręce i powtarzających dobrze znane słowa w swoich ojczystych językach. Drugim momentem, który utkwił nam w pamięci, było przekazanie sobie znaku pokoju. Mimo że nie rozumieliśmy języka osoby, z którą wymieniało się uścisk, to jednak było czuć więź wspólnoty. Wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi i wszyscy byliśmy na tym spotkaniu, by wbrew rozłamowi ludzkości w wieży Babel, mimo różnicy języków i obyczajów ponownie się zjednoczyć.
Pierwszy stycznia to dzień niezwykły. Rano po sylwestrze spędzonym na wieczornej Mszy św. w parafii oraz Święcie Narodów (sylwestrowa zabawa młodych mieszkańców Europy) przyszedł czas na pożegnanie parafii noworoczną Eucharystią oraz na uroczysty obiad u goszczącej rodziny. Był to najlepszy moment, by nadrobić zaległości, poznać się wzajemnie, wymienić się swoimi radościami, podziękować za gościnę i zaprosić do siebie.
To był już koniec naszej wyprawy. Kto wie, może za rok będzie kolejna sposobność? I tym razem z Genewy zabieramy garść ciekawych, praktycznych życiowych doświadczeń. Nowe poglądy na życie, nowe doświadczenia. Wspaniałe widoki jezior, Alp, miast, miasteczek, wiosek i wioseczek oraz wspaniałych przyjaciół w postaci naszych gospodarzy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu