Jak wyjaśnia ks. Jan Łasut, diecezjalny duszpasterz myśliwych, „Hubertowiny” rozpoczynają sezon zbiorowych polowań w okresie jesienno-zimowym. - Wbrew pozorom, wraz z 3 listopada nie strzela się do wszystkiego co popadnie. Każdy rok, a nawet miesiąc ma wyznaczony konkretny gatunek zwierzyny, a nawet rodzaj płci, na który można polować. Takie uregulowania wynikają z zasad humanitarnych. Nieetyczne byłoby przecież polować na zwierzynę kotną, karmiącą, czy wychowującą młode - zaznacza duszpasterz. Z tego tytułu od listopada br. do kontrolowanego odstrzału wytypowane są m.in.: jelenie szlachetne, jelenie sika, daniele, sarny, dziki, muflony, lisy, bażanty i zające szaraki, które ze względu na atakujące je ostatnio choroby, na niektórych łowiskach są objęte umowną ochroną. - W tym zestawie wciąż brakuje wilków, które są obecnie nietykalne, a ostatnio bardzo mocno się rozpleniły. Szczególnie dużo jest ich w okolicy Skrzycznego. Widać, że dobrze się mają, co można stwierdzić po spadającej populacji jeleni. Prędzej, czy później musi dojść do ingerencji myśliwych w ich liczbę, w przeciwnym razie zachwiana zostanie równowaga w naszym ekosystemie - stwierdza ks. Jan Łasut.
Pierwsze polowanie z okazji św. Huberta najczęściej odbywa się zaraz po Mszy św. Tak było m.in. w Szczyrku Grn., gdzie operowali myśliwi z koła łowieckiego „Klimczok”. - Rano odprawiłem dla nich Eucharystię w kaplicy Serca Pana Jezusa. Po niej odbyła się odprawa i przypomnienie podstawowych zasad bezpieczeństwa. Po jego wysłuchaniu myśliwi rozjechali się na stanowiska. Ja zamiast na polowanie, pojechałem jeszcze do Lipowej na poświęcenie siedziby tamtejszego koła. Uroczystość poprzedziła Msza św. przy „myśliwskim ołtarzu” w kaplicy w Ostrym. Okolicznościową Eucharystię koncelebrowali ks. Ryszard Kubasiak, proboszcz parafii św. Marcina z Radziechów i ks. Jan Kudłacik, proboszcz parafii św. Bartłomieja z Lipowej - powiedział ks. Jan Łasut.
Symboliczne hubertowskie polowanie kończy się uroczystym pokotem, czyli prezentacją upolowanej zdobyczy. - W bogatych w zwierzynę kołach, jak np. w Gorlicach, przy dwóch nagonkach strzelono dziesięć sztuk jeleni. Poinformował mnie o tym znajomy ksiądz myśliwy. U nas jelenie przetrzebiły wilki, więc trzeba się cieszyć nieco mniejszą ilością położonych sztuk - wyjaśnia ksiądz kapelan. Według myśliwskiej tradycji, efekt polowania w św. Huberta przekłada się na całoroczny sezon. Stąd polowania organizuje się w miejscach pewnych, a więc w takich, w których zwierzyna na pewno będzie. Na koniec dnia poświęconego swemu patronowi, myśliwi wraz z rodzinami i zaproszonymi gośćmi biorą udział w okolicznościowej biesiadzie, która jest okazją do zacieśniania więzów oraz snucia łowieckich gawęd. I tak jest rok, w rok, dzięki sile tradycji oraz osobie św. Huberta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu