Doktor Massimo Castoldi wyznaje, że w regionie wszystkie szpitale jednozadaniowe przeżywają prawdziwe oblężenie i wciąż brakuje miejsc. „W naszej placówce pełną parą działają dwa Odziały Intensywnej Opieki Medycznej i dodatkowy odział wentylacji, jest to efekt tego, że zbyt długo lekceważono ostrzeżenia i myślano, że wirus nas nie dotknie” – podkreśla Castoldi. Stwierdza, że coraz więcej lekarzy i pielęgniarek jest zarażonych, na co wpływa m.in. brak środków ochronnych, i zaczyna brakować personelu.
Reklama
„Ludzie nie pozwalają nam jednak się poddawać. Zmęczonym medykom dostarczają pizzę, zorganizowali fundusz wsparcia naszego szpitala, z którego kupują nam maseczki i fartuchy, a także wraz z miejscową Caritas opłacają pobyt w hotelu osobom, które zostały wyleczone, ale nadal muszą pozostać w kwarantannie, a nie mają na to warunków w domu” – mówi dyrektor sanitarny szpitala w Bergamo.
„Naszych obywateli prośmy, by okazali sobie bliskość pozostając na dystans. Życie w ścisłej kwarantannie i respektowanie zakazu wychodzenia z domu to współczesny wymiar przykazania miłości bliźniego. Jako medycy robimy też wszystko, by nikt z chorych, których przecież nie można odwiedzać, nie czuł się sam” – mówi Radiu Watykańskiemu Massimo Castoldi.
Zauważa on, że „w tym czasie nawet ci, którzy mówią, że są niewierzący na swój sposób zaczynają się modlić”. „To wsparcie na duchu jest niezmiernie ważne. Z nami był dotąd 82. letni ks. Ennio, który był dla nas skałą. Teraz zastąpił go proboszcz z Bergamo, który mawia: «jeśli właśnie w obecnej sytuacji, ja 54-latek, nie będę przy chorych na co zda się moje kapłaństwo». Dzień i noc jest przy chorych i personelu, a ponieważ z wykształcenia jest chemikiem przygotował też dla nas domowy płyn do odkażania. Tego umocnienia na duchu poprzez osobiste świadectwo bardzo teraz potrzebujemy” - podkreśla lekarz z Bergamo.