Prawda o bolszewickiej zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu, jednej z najcięższych w dziejach ludzkości, popełnionej w latach 1939-41, przez wiele lat była celowo przemilczana. Dla większości Polaków zesłanych wbrew własnej woli była to najcięższa życiowa próba. Wielu z nich na zawsze pozostało w śniegach Syberii, składając ofiarę z własnego życia na krwawym ołtarzu ojczystych zmagań o wolność i suwerenność. Ci zaś, którzy przeżyli „Golgotę Wschodu” należą do świadków historii, a ich tułaczy los pisany cierpieniem, jest przestrogą i ostrzeżeniem dla przyszłych pokoleń, by nigdy więcej nie dopuścić do podobnej tragedii. Wśród zesłanych podczas pierwszych deportacji w lutym 1940 r. byli mieszkańcy nieistniejącej już dziś kolonii Dresina, której dzieła zniszczenia dopełniły działania wojenne i działalności OUN UPA w latach 1944-45. Jak podają historycy, NKWD deportowało stamtąd 12 rodzin. Skazani na tułaczy los nie mieli nawet czasu, by się spakować. Pośpiesznie zabrali jedynie najpotrzebniejsze rzeczy. W bydlęcych wagonach, po dwóch tygodniach dotarli do miejscowości Biały Jar. Tylko część po latach wróciła do Polski. To, co utkwiło w ich pamięci to: głód, strach, ciężka katorżnicza praca i żal straconych lat dzieciństwa i młodości. Spośród tych, którzy przetrwali, boleśnie przeżywając rozłąkę z ojczyzną, była Janina Adamkiewicz. Podczas transportu straciła 3-miesięczną siostrę, a później ojca. Na zesłaniu spędziła ponad sześć lat. Takich tragicznych historii pisanych łzami, które boleśnie wryły się w ludzką pamięć jest jednak więcej. Łącznie w latach 1940-41 z Wietlina i Dresiny deportowano ok. 150 osób. Tragiczny los i cierpienia wysiedlonych w głąb ZSRS, Kazachstanu i Besarabii, ich bolesne przeżycia wspominał przewodniczący Mszy św. ks. dziekan Józef Kiełbowicz. Na przykładzie biblijnego Hioba zaznaczył on, że dla wielu zesłańców jedyną nadzieją, która pozwoliła im przetrwać była wiara w Boga. - Rzeczywiście warto wytrwać przy Bogu, nawet wbrew nadziei. Bóg bowiem nigdy nie opuszcza tych, którzy mu prawdziwie ufają - akcentował ks. Kiełbowicz. Podkreślił, że wciąż na nowo odkrywane świadectwo cierpienia zesłańców wyrwanych z rodzinnych gniazd powinno być lekcją także dla przyszłych pokoleń. - Jest wezwaniem do miłości ojczyzny, wdzięczności dla Boga za jej obecną wolność i do uświadomienia sobie, że miłość ojczyzny i miłość wolności niesie też czasem konieczność ofiary. Jest wezwaniem do szacunku i pamięci o tych, którzy cierpieli za wolność i ojczyznę. Zaznaczył też, że pamięć o deportowanych jest nauką cierpliwości i wytrwałości, której często brakuje współczesnemu człowiekowi. Tragiczne losy wysiedlonych mieszkańców Wietlina i kolonii Dresina upamiętnia tablica, którą odsłonięto na murach Gimnazjum w Wietlinie. Uroczystościom z udziałem przedstawicieli Sybiraków, organizacji kombatanckich, parlamentarzystów, rzeszowskiego oddziału IPN towarzyszył program słowno-muzyczny „Golgota Wschodu” w wykonaniu młodzieży oraz wystawa dokumentująca los zesłańców. Historię deportacji obejmującą wspomnienia zesłańców kolonii Dresina i miejscowości Wietlin, którzy przeżyli pobyt na „nieludzkiej ziemi”, przypomina wydana w rocznicę wywózki książka pod red. Krystyny Kuźniar „Golgota Wschodu 1940-1946”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu