„Niestety, każdego dnia, a szczególnie podczas weekendów dochodzi do tragicznych wypadków drogowych, które kosztują tak wiele istnień ludzkich, z czego prawie połowę stanowią młodzi”
Benedykt XVI
Agnieszka Bugała: - Jeśli statystyki nie kłamią i w Polsce 90% społeczeństwa stanowią katolicy, to nie oznacza przecież, że wypadki drogowe, do których dochodzi przez pijanych kierowców, powoduje pozostałe 10%. Katolicy siadają za kierownicą po spożyciu alkoholu...
Abp Marian Gołębiewski: - Wielki Post jest dobrym okresem, aby o tym rozmawiać, bo zachęcamy przecież do ascezy, do wstrzemięźliwości. A więc również do wstrzemięźliwości w spożywaniu napojów alkoholowych. Będę jeszcze apelował do kapłanów, zwłaszcza na konferencji dziekanów, aby w homiliach poruszali ten problem. Niestety, to duży problem. Liczba wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierowców na terenie Dolnego Śląska jest bardzo wysoka. Są pewne rzeczy, które należą tylko do policji. Aspekty moralne czynu i decyzji prowadzenia pojazdu po spożyciu alkoholu - to rzeczywiście należy do kompetencji Kościoła. Trzeba nazwać pewne rzeczy po imieniu: wsiadanie do samochodu po spożyciu alkoholu jest grzechem.
- Może świadomość grzechu uległa „przykurzeniu”? Podejrzewam, że wielu zapyta: O jaką ilość alkoholu chodzi?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- O każdą ilość. Nam się tylko wydaje, że czujemy się dobrze. Alkohol działa przecież na umysł człowieka w różny sposób. Dodaje odwagi, co w przypadku kierowcy bardzo często kończy się brawurą i złymi decyzjami na drodze. Każda ilość spożytego alkoholu to zagrożenie dla życia drugiego człowieka. I każda ilość to grzech, tak naprawdę przeciwko życiu, bo narażamy życie swoje i drugiego człowieka.
- Dlaczego więc ci sami ludzie, którzy w niedzielę wychodzą z kościoła, kilka godzin później wracają samochodem pod wpływem alkoholu?
- To wynik tolerancji dla stanu nietrzeźwości, to przyzwolenie społeczne. Gdy dzieją się inne rzeczy, np. chuligaństwo młodzieży - gorszymy się, w sposób jednoznaczny traktujemy to jako zło i nazywamy złem. W tym wypadku jest inaczej. Gdy w tramwaju pijak zakłóca spokój, zaczepia i wygłupia się, na twarzach pasażerów błąka się uśmiech. To jest przyzwolenie, którego absolutnie nie powinno dawać katolickie społeczeństwo. Pijaństwo, i wszystkie zachowania ludzi będących pod wpływem alkoholu, powinny być społecznie napiętnowane.
- Czego potrzeba?
- Wychowywania narodu do świadomości tego, jakie są konsekwencje takiego postępowania.
- Co w praktyce powinniśmy zrobić?
- Prostą rzecz. Widzimy, że pijany wsiada do samochodu i mówimy krótko: Proszę nie wsiadać, bo dzwonię po policję.
- Kiedyś Ekscelencja powiedział nawet: Widzisz, że pił i chce jechać, zabierz kluczyki...
Reklama
- Podtrzymuję i namawiam, aby odważnie się tego uczyć i takie postawy pielęgnować. My jeszcze tego nie umiemy. Społeczne przyzwolenie, kształtowane przez lata, jest ogromne. Teraz, choć powoli, zaczyna się coś w naszej obyczajowości zmieniać. Dobrze widać to na przykładzie uroczystości rodzinnych, choćby wesel. Pamiętam, gdy jako młody ksiądz byłem zaproszony na wesele. Przyjechałem i nie mogłem znaleźć człowieka, z którym można by normalnie porozmawiać, wszyscy zdążyli się upić, bo była okazja. Sądzę, że to właśnie utrwaliło się w mentalności naszego społeczeństwa. Każdy na takie spotkanie przyjeżdża autem. Potem świętuje, pijąc, i odjeżdża. Trochę, tak przynajmniej wynika z moich rozmów z właścicielami restauracji, zmienia się ten sposób świętowania. Ale przyzwolenie nadal jest pełne. I potem zdarza się: pijany wjechał w przystanek pełen ludzi. Są ofiary, są ranni.
- Kto powinien podjąć trud zmiany tej mentalności?
- To jest praca dla rodziny, dla szkoły, dla organizacji społecznych. Praca szczególna dla Kościoła i oczywiście policji.
- A duszpasterstwo kierowców? Czy nie za mało poświęcamy temu troski? Opieka nad kierowcami w Kościele kojarzy się tylko z osobą św. Krzysztofa...
- O duszpasterstwie jako takim, trudno mówić, bo kierowcy to jednak kategoria ludzi dość liczna, ale i rozproszona. Skupienie ich, zorganizowanie struktur, nie jest rzeczą łatwą. Wspomnienie św. Krzysztofa jest dobrą okazją by skupić kierowców w świątyni, czasem jedyną. Kierowcy przyjeżdżają, święcą pojazdy. To może zbyt mało, ale jednak coś. Dla kapłanów ten dzień, kiedy rzeczywiście świątynie wypełniają kierowcy, powinien być okazją, do formowania i przypominania etosu kierowcy. Myślę jednak, że wtedy działa zasada odbioru apersonalnego, czyli: „słyszane w tłumie mnie nie dotyczy”. To niebezpieczeństwo istnieje. Często ludzie zaczynają widzieć problem pijanych kierowców dopiero wtedy, gdy ich bezpośrednio to dotknie. Szkoda, bo zazwyczaj w takich sytuacjach odkrywanie tej prawdy wiąże się z jakimś dramatem i bólem. Często ze stratą kogoś bliskiego.
- A w którym miejscu przebiega linia współpracy Kościół - policja?
Reklama
- Cel jest jeden, wspólny. W sensie wychowawczym wszelkie katechezy w szkole, pogadanki, spotkania proboszczów z radami parafialnymi leżą po stronie Kościoła. Zauważyłem natomiast, że ludzie nie lubią, gdy Policja i Kościół szukają wspólnego obszaru.
- Wciąż cień historii?
- Myślę, że tak. Choć dużo zrobiono, i to należy przypominać, podkreślać. Wszyscy jesteśmy ludźmi, ale to już inna policja. Kiedy odwiedzałem szkoły policyjne, spotykałem młodych ludzi i widziałem, jak po błogosławieństwie czynią znak krzyża. To środowisko się bardzo zmieniło, a młodzi chłopcy wychodzą przecież z naszych domów. Musimy spojrzeć na policjanta jak na kogoś, kto jest nam bardzo życzliwy, kto chce pomóc. Paradoks polega na tym, że gdybyśmy dziś, nagle, zaczęli mówić o policjantach zbyt ciepło, komplementować zbyt dużo, nawet sprawiedliwie, byłoby to podejrzane i wzbudzilibyśmy nieufność. To proces, który trwa.
- Co zrobimy we Wrocławiu? Co zrobi wrocławski Kościół, współpracując z policją?
- Akcję uświadamiającą. Najpierw każdy ksiądz musi dawać przykład, potem przypominać parafianom. Policja może przygotować akcje, ale Kościół musi się włączyć przez homilie, przez rekolekcje. Zazwyczaj w czasie Wielkiego Postu mówi się więcej o trudnościach w radzeniu sobie ze spożyciem alkoholu. I w tym roku tak będzie. Wrocławska policja jest nam bardzo przychylna, otwarta na współpracę. Będziemy się starać, aby wyszła poza obustronne deklaracje.