Publikujemy tekst orędzia
Wielce Szanowni Państwo, Siostry i Bracia,
Pragnę się zwrócić do Was trzema prostymi słowami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pierwszym z nich jest słowo dziękuję! Dziękuję, że - włączając telewizor - zdecydowali się Państwo wpuścić mnie do swoich domów. W tak szczególny wieczór, gdy może jeszcze zasiadacie przy wigilijnym stole w gronie najbliższych. Albo może wręcz przeciwnie… jesteście w domu sami, bez możliwości pobycia z kimś innym. Dziękuję za to spotkanie. Że możemy być razem. Za otwartość i zaufanie. Dziękuję - na tyle, na ile mam do tego prawo - w imieniu całego naszego Kościoła. Za to, że ów Kościół współtworzycie. Dziś. I na co dzień. Z odpowiedzialnością. Ofiarnością. Męstwem. Miłosierdziem. Przebaczeniem. Tworzycie modlitwą i czynem. Pytaniami. Radą. Gdy trzeba także upomnieniem. Tworząc Kościół budujemy razem Ciało Chrystusa - a więc przedłużamy tajemnicę wcielenia i obecności Boga wśród ludzi. Przedłużamy wydarzenie tej Świętej Nocy. Więc dziękuję!
Reklama
Drugim słowem jest słowo zaproszenia. W ślad za papieżem Franciszkiem chciałbym Wszystkich dziś zaprosić do zobaczenia zdumiewającego znaku, jakim jest betlejemski żłóbek! Admirabile signum - godzien podziwu znak. Znak nieoczywisty. Łamiący wszelkie schematy. Może nawet trudny do prześwietlenia i przyjęcia. Takim go zapowiadają prorocy. Najbardziej Izajasz, gdy mówi zaraz na początku swej księgi: „Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela…, mój lud niczego nie rozumie”. Podobnie czytamy w greckim tekście proroka Habakuka: „Między dwoma zwierzętami dasz się poznać”. Między zwierzętami. Wołem i osłem. W żłobie. W stajni. Czy Go poznajemy? Czy rozumiemy? To naprawdę musi zdumiewać!
Dlaczego tak trudno jest rozpoznać Boga w żłobie? Pewnie dlatego, że się Go tam w żaden sposób nie spodziewamy! Kto z nas szuka Boga w stajni? Kto z nas potrafi zobaczyć Boga w sytuacji takiej, jak ta, którą tej nocy przeżyli Maryja i Józef z Jezusem: kiedy w swojej rodzinnej miejscowości, wśród swoich najbliższych lądujesz w stajni, i w stajni rodzisz! W poczuciu zawodu ze strony krewnych i przyjaciół…, w biedzie, w bezdomności, w braku tego, co elementarne… Czy nie mówimy wtedy z rozpaczą lub w buncie: Boga nie ma?! Albo: czy mamy odwagę szukać Boga w stajni, jaką staje się nasze osobiste życie, zniszczone grzechem, czasami nałogiem. Kiedy mamy poczucie klęski i zawodu - ale w stosunku już nie do innych, lecz do samych siebie. Czy Bóg może jeszcze szukać czegoś w stajni mojego wnętrza? Czy Jego miejsce nie jest w posprzątanym kościele?
Co zrobimy z tym zdumiewającym wyborem Boga, który wolał się urodzić w stajni niż w świątyni?! On nie przychodzi, by się obnosić ze swoją godnością, ale by przywrócić nam naszą! Nie przychodzi, by brać – przychodzi by dawać! Nie przychodzi, by ranić – przychodzi by leczyć! Nie żąda ofiar z najdroższych pokarmów, sam staje się Pokarmem! Leży w żłobie, w „Domu Chleba”.
I trzecie słowo: słowo życzeń: życzę Państwu, byście się wybrali do szopki. Ale nie po to, by ją zobaczyć, lecz by do niej wejść. Nie jako widzowie, ale uczestnicy. Nie dla przedstawienia, lecz dla spotkania! Z Panem. Z Maryją. Z Józefem. Z ludźmi. Papież prosi, byście to zrobili - byście poszli do szopki - razem ze swoimi dziećmi i wnukami. Nie przegapcie tego wyjątkowego momentu - tej niezwykłej szansy ewangelizacji: przekazu Dobrej Nowiny. Wasze dzieci i wnuki nigdy nie będą mieć lepszych nauczycieli wiary niż Wy. Gdy zobaczą wasz zachwyt Panem - zachwycą się Nim także.
Pięknych Świąt i wiele dobra w Nowym Roku.