Szczęśliwie na Szczęśliwicach
Ks. Cwajda przewodzi młodej i perspektywicznej wspólnocie parafialnej. W okolicy ul. Włodarzewskiej budowane są ciągle nowe domy, do których sprowadzają się ludzie z całej Polski, a nawet zza granicy. W stolicy dostają pracę, zaciągają kredyty na kupno mieszkania i osiedlają się tu na stałe.
A Szczęśliwice to wyjątkowo piękny teren do zamieszkania. W pobliżu rozciąga się ogromny, 25-hektarowy Park Szczęśliwicki. Jego atrakcją jest przede wszystkim całoroczny stok narciarski. Stok ma 75 metrów wysokości, a długość zjazdu to 227 metrów. Wjazd na szczyt możliwy jest dzięki wyciągom, m.in. krzesełkowemu. Kto nie ma nart, może je wypożyczyć na miejscu.
Ze szczytu góry dobrze widać, jak pięknie w to parkowe otoczenie wkomponowała się kaplica św. Grzegorza Wielkiego przy ul. Włodarzewskiej. Niewielka, kameralna, służy miejscowym parafianom już 5 lat. Często odwiedzają ją niedzielni spacerowicze z całej Warszawy. - Otoczenie sprzyja modlitwie, wyciszeniu. To jest palec Opatrzności Bożej, że właśnie w takim miejscu ludzie mają możliwość kultu - mówi Ksiądz Proboszcz.
Listy protestacyjne
Reklama
Ks. Cwajda, który od początku parafię organizował, wspomina, że kiedy pod koniec lat 90. przystępowano do budowy parafialnej kaplicy, wielu osobom bardzo się to nie podobało. W niektórych, lewicowych tytułach prasowych narzekano nawet, że Kościół kradnie piękne tereny parkowe. Administracja budujących się bloków bała się, że ludzie nie będą chcieli kupować mieszkań w pobliżu kościoła, ze względu np. na hałas kościelnych dzwonów. Tworzono listy protestacyjne, które kazano podpisywać robotnikom pracującym przy budowie, mimo że większość z nich to byli ludzie zamiejscowi.
Pomimo protestów budowę kaplicy rozpoczęto i w 2000 r. ukończono. Mieści ok. 300 osób, co na razie wystarcza na potrzeby wiernych. - To jest kaplica z prawdziwego zdarzenia, z zapleczem mieszkalnym dla księży. W wielu wiejskich parafiach mógłby to być docelowy kościół. Zresztą jak pierwszy raz przyjechał do nas Ksiądz Prymas, to od razu powiedział, żeby tej budowli nie nazywać kaplicą, tylko małym kościółkiem na Szczęśliwicach - wspomina ks. Cwajda. Podkreśla jednak, że w przyszłości planowana jest budowa kościoła. Kiedy się rozpocznie, na razie jeszcze nie wiadomo. Wszystko zależy od finansów.
W 2000 r. kard. Glemp erygował parafię św. Grzegorza Wielkiego i poświęcił kaplicę. Ks. Cwajda dostał dekret nominacyjny na proboszcza. Zajął się poznawaniem swoich nowych parafian. Niektórych już znał, gdyż jeszcze jako wikariusz parafii św. Franciszka na Okęciu odwiedzał po kolędzie mieszkańców ulicy Włodarzewskiej i okolic.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nie od razu Kraków zbudowano
Z roku na rok wzrasta liczba parafian. Dziś jest ich około 5 tysięcy. Ksiądz Proboszcz jest z nich bardzo zadowolony. - Mogłoby ich trochę więcej chodzić do kościoła, ale nie od razu Kraków zbudowano. Trzeba czasu. Tym bardziej, że wielu z nich to ludzie jeszcze bardzo młodzi. Nie mają dzieci, na weekendy wyjeżdżają do rodziców. Dopiero jak urodzą im się dzieci, przyjdą do kościoła je ochrzcić, to nie będą tak wyjeżdżać i poczują, że to jest ich parafia - mówi ks. Cwajda. Dodaje, że z wielu jego parafian będzie w przyszłości wielki pożytek dla Kościoła, bo są to ludzie wykształceni, inteligentni i nie wstydzący się swojej wiary. Tak jak ta kobieta modląca się dłuższy czas przed figurą Jezusa Miłosiernego, aby polecić Mu trudną operację.
Decyzją władzy archidiecezjalnej wśród nowych parafian ks. Cwajdy znaleźli się dotychczasowi mieszkańcy parafii Opatrzności Bożej na Dickensa i Najświętszej Maryi Panny Królowej Świata z ul. Opaczewskiej. - To była mądrość Kurii, że nie zostawiła powstającej parafii tylko z ludźmi nowymi, którzy nie wiadomo, czy i jak będą się angażować w życie Kościoła, ale dała nam też ludzi już uformowanych w innych parafiach - podkreśla Ksiądz Proboszcz.
Jednak ci przydzieleni z innych parafii początkowo wcale nie chcieli przenosić się gdzie indziej. Uczęszczali do swoich starych parafii. Kiedy ks. Cwajda chodził po kolędzie, nie chcieli go wpuszczać do mieszkań, tłumacząc, że wpuszczą tylko kapłana z Opaczewskiej albo z Dickensa. Z czasem ich opór osłabł, a niektórzy nawet postanowili chodzić do kaplicy na Włodarzewską. Większość jednak do dzisiaj chodzi do starych parafii. - I trzeba ich zrozumieć. Ale poprosiłem, żeby przynajmniej kilka razy w roku odwiedzili swoją obecną parafię. I rzeczywiście tak robią - mówi ks. Cwajda.
W parafii prężnie działa Caritas, jest Bractwo Różańcowe, Ruch Światło-Życie, a liturgię dla dzieci ubogaca schola dziecięca „Źródełko”. Nie brakuje oczywiście ministrantów. W duszpasterstwie Księdzu Proboszczowi pomaga wikariusz ks. Arkadiusz Śledzik.
Komunia razem z dziećmi
Ciekawie wygląda w parafii I Komunia św. Dzieci, na oddzielnej Mszy, przystępują do Komunii wspólnie z rodzicami i chrzestnymi. Oczywiście zdarza się, że niektóre małżeństwa z różnych przyczyn nie mogą przyjąć Komunii, ale mimo to prowadzą dziecko do ołtarza. A Komunię przyjmują duchowo. - Sens Komunii duchowej wyjaśniam wcześniej w specjalnej katechezie. Efekty widać. Kiedyś przyszło do zakrystii wzruszone małżeństwo. Stwierdzili, że pierwszy raz poczuli, iż nie są gdzieś odpychani ze wspólnoty. Byli wdzięczni, że mogli prowadzić swoje dziecko do Jezusa, chociaż różnie im się w życiu poukładało religijnie - opowiada Ksiądz Proboszcz.
W Wielkim Poście ciekawie wyglądają rekolekcje. Prowadzą je orioniści ze Zduńskiej Woli. Nie tylko głoszą konferencje, ale również wystawiają różne przedstawienia i pantomimy o treści religijnej. Uczestnicy rekolekcji mogą zadawać prowadzącym pytania. - Takie rekolekcje mają także służyć integracji parafian. Wielu mówi, że chociaż mieszkają na jednej klatce w bloku, to poznali się dopiero właśnie tu, w kościele - podkreśla ks. Cwajda.