Od początku obowiązywania ustawy uwłaszczeniowej z 15 grudnia 2000 r. po wejściu jej w życie 24 kwietnia 2001 r. organa spółdzielni (zorganizowane w lewicowej koalicji rządzącej) konsekwentnie ingerowały w przepisy ustawy. Dzięki orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z 29 maja 2001 r. zmieniono zapisy na niekorzyść spółdzielców i nowelizacjami w 2002 i 2003 r. niemal ich zniewolono, a w procesie uwłaszczenia próbowano zarabiać kosztem wnioskodawców. Kilka lat trzeba było udowadniać, jak bezprawnie według tych zmian władze spółdzielcze działają na szkodę spółdzielców. Za uwłaszczenie zapłaconego już mieszkania zarządy spółdzielni żądały od spółdzielców dopłat waloryzowanych, do wartości rynkowej mieszkań włącznie, którą to wartość tworzyli spółdzielcy. Nie ujawniały informacji, rachunków ani realizowania funduszy, kontrolowały się same, sprzeciwiały się wnioskom o podział spółdzielni, a wszystko to tłumacząc swoim prawem. Z jednej strony parlament uchwalał niekonstytucyjne przepisy, z drugiej - spółdzielcze władze uznały, że dekomunizacja w Polsce jest zbędna i może być karana finansowo. To wszakże jeszcze nie koniec, ale obecne orzeczenie Trybunału o niekonstytucyjności przepisów spółdzielczych otwiera drogę do unormowań. Nawet takie kraje jak Białoruś, Litwa czy Ukraina mają to unormowanie już za sobą.
Trybunał Konstytucyjny w nowym obecnie składzie wykazał w aktualnej nowelizacji z 2003 r. niekonstytucyjność kluczowych zapisów ustawy. Wyrok TK z 20 kwietnia 2005 r. ujawnia te istotne sprawy, których sprzeczność prawną wskazywali od dawna spółdzielcy. W swym orzeczeniu Trybunał m.in.: uchylił brak możliwości podziału spółdzielni w art. 3 ustawy na wniosek mniejszości (wykreślenie art. 108a w Prawie spółdzielczym było naruszeniem Konstytucji wobec wolności zrzeszania się); przywrócił rolę sądom w dochodzeniu do prawa podziału spółdzielni lub w przypadku opieszałości zarządu wobec ustawowych 24 miesięcy terminu uzyskania odrębnej własności; zakwestionował zasady rozliczeń z tytułu przekształcania mieszkań lokatorskich lub własnościowych w pełną własność odrębną (uznał za niewłaściwe odsyłanie kwestii rozliczeń do statutów spółdzielni, a także ustalenie ceny sztywnej ustawową bonifikatą); uchylił art. 12 przyzwalający pozbawianie bonifikaty przez zarządy członków z prawem lokatorskim przy przekształcaniu we własność odrębną (bonifikat udzielano tylko wtedy, gdy spółdzielcy przekształcali mieszkania lokatorskie we własnościowe warunkowo), podkreślił przy tym, że przy ustaleniu zasad rozliczeń spółdzielni nie wolno czerpać zysków kosztem członków!
Wadliwe artykuły ustawy zostaną uchylone z chwilą publikacji orzeczenia TK w Dzienniku Ustaw. Podobnie nieaktualne stają się artykuły kolejnej ustawy z uchwalonych 11 marca 2005 r., które dopiero wejdą w życie. Ta dobrych intencji nowelizacja projektu wnioskowanego przez PiS, obarczona siłą nomenklatury szkodliwą (mimo protestów SOS) 50% bonifikatą w art. 12., została przyjęta w sejmie tuż przed terminem TK, choć był wniosek LPR, by zaczekać. Trybunał bowiem nie tworzy przepisów, a jedynie uchyla złe. Ustawy cofnąć się już nie da, czyli w życie wejdzie prawo, którego artykuły są zakwestionowane przez TK. Ustawa ta nie godzi konfliktu kosztów za modernizację z funduszem remontowym. Da się jednak z niej wybrać to, co jest już konstytucyjne: wszakże uchwalono zewnętrzny nadzór nad spółdzielniami i sankcje karne dla osób z władz działających na szkodę spółdzielni.
Ważne, że Trybunał Konstytucyjny uchylił przepisy dotyczące rozliczeń z tytułu przekształceń prawa do mieszkań w pełną własność odrębną. Z uzasadnienia przy tym, że nie wolno spółdzielniom zarabiać na swoich członkach, wynika, że spółdzielni nie wolno pobierać kwot zwaloryzowanych umorzeń. TK, kwestionując zasady wyceny mieszkań według wartości rynkowej, otworzył więc drogę do powrotu przepisów o rozliczeniu własności mieszkania po cenie kosztów budowy, a nie według rynkowej wartości mieszkania, tak nadużywanej przez zarządy spółdzielni przy ustalaniu wpłat członków. Z satysfakcją podaję, że było to treścią poprawki zgłoszonej przez płockie SOS. Zakwestionowanie praktyk przyznawania bonifikat oznacza, że spółdzielcy muszą sami zdecydować o tym na zebraniach. Za radą prof. Adama Bieli - senatora LPR (twórcy ustawy-matki w wersji z 15 grudnia 2000 r.) każdy, kto złożył wniosek uwłaszczeniowy przed dwoma laty, może indywidualnie wystąpić do sądu o uwłaszczenie. Znane są już w Polsce wyroki sądowe, dzięki którym spółdzielcy z prawem lokatorskim uzyskali własność odrębną w rozliczeniu kwot nominalnych umorzeń, nie w cenach rynkowych (w Płocku podobny proces z powodu zaskarżenia uchwały zarządu MSM czeka od roku - termin rozprawy był 20 kwietnia br.). Obecnie spółdzielcy powinni na Zebraniu Walnym sami ustalać uchwałą zasady rozliczeń, wysokość zakładowych kaucji, wpłat i bonifikat. Podobnie mogą ustalać inne kwestie, np. rozliczenia funduszu remontowego, podwójnych wpłat za modernizację. Zgodnie z prawem spółdzielczym wszystko jest w rękach właścicieli, czyli samych spółdzielców. Muszą tylko zbudzić się, dojrzeć, że są właścicielami w świetle prawa wolnego rynku, pofatygować się na zebranie swojej grupy członkowskiej, gdzie podejmuje się wszelkie decyzje i uchwały, także w tym roku wybiera się delegatów do władz spółdzielni.
Zebrania środowiskowe są w większości w maju i będą ogłaszane przez zarządy spółdzielni w blokach. Jest przy tym jeden warunek: demokratycznie wybiera się większością głosów. Ważne więc, do ilu spółdzielców dotrze, że nieobecni nie głosują i swoją własność oddają losowi. Każdy, komu nie jest obojętne kto i jak zarządza jego własnością, komu odmawiana jest informacja o kosztach remontów bloku, o zaksięgowanych kosztach budowy, o niepłaconych czynszach w bloku, o opłatach za ochronę, za ciepłą wodę, kto nie zna powodów zawyżonych stawek, kto chciałby zmienić statut spółdzielni, kto ma problemy z przekształceniem mieszkania we własność hipoteczną, powinien wziąć udział w zebraniu swojej grupy, bo osób głosujących według starych zasad będzie sporo. SOS integruje spółdzielców, którzy są zainteresowani swoim losem właścicielskim. Każdy, kto przyjdzie na swoje zebranie, może być pewny, że nie będzie sam.
Uwłaszczenie w spółdzielniach ma wymiar społeczny (1/3 Polaków) i chroni rodziny spółdzielcze przed konsekwencjami ekonomicznymi za nie swoje decyzje. Ryzyko tych, którym wystarcza prawo własnościowe, polega na tym, że w akcie notarialnym nie widzą braku siebie-właściciela. Szczególnie posiadający księgę wieczystą mylą to pojęcie własności i ignorują przykłady licytacji za długi bloków z zamieszkałymi tego typu mieszkaniami. Decyzja zarządu o kredycie była podjęta za kolektyw - bez kolektywu. Ten, kto nie złożył wniosku o uwłaszczenie, ułatwił sprawę syndykowi powołanemu właśnie do spłaty długów wierzycielom. W takim przypadku mieszkanie lokatorskie zmienia się jedynie w najem, a własnościowe przekształca się we własność, ale po wcześniejszym spłaceniu długów. Mamy też przykłady sprzedaży bloków z najemcami w MTBS, ale tu spółka jest właścicielem, więc jest to zgodne z prawem wolnego rynku. Spółdzielnia to zrzeszenie właścicieli nie posiadających aktu swojej własności. Kto w spółdzielni się nie uwłaszczy, może znaleźć się w sytuacji podobnej, jak w MTBS, ale o tyle innej, że jako kolektywny współwłaściciel, współuczestniczy w spłacie jej długów. Oto istota uwłaszczenia. Dwa lata mamy jeszcze zwolnienia z podatku VAT od wartości uwłaszczanej.
Pomoc informacyjną spółdzielcom od kilku lat dają stowarzyszenia samych członków spółdzielni, bo nie we wszystkich środowiskach i miastach korzystanie ze statutowego prawa właścicielskiego jest jednakowo w praktyce łatwe. Tak, jak w spółdzielni walne zebranie musi reprezentować ludzi z każdego bloku, tak pomoc prawną musi w kraju zagwarantować parlament, który będzie reprezentował interes rodzin polskich. Nie można dalej zwlekać, właśnie jest taka potrzeba. Na podstawie orzeczenia TK kilkunastu milionom spółdzielców należy się kolejna zmiana przepisów prawa, tym razem konstytucyjna. Do sejmu trafia projekt LPR nowelizacji, uwzględniającej kosztowe rozliczenia w spółdzielniach, a nie rynkowe wartości. W rozliczeniach wewnątrz-spółdzielczych - cena rynkowa jest bezzasadna, jako źródło bezprawnego zysku spółdzielni. Paradoks polegał na tym, że im więcej spółdzielca zainwestował w podniesienie standardu (ceny rynkowej) mieszkania, tym więcej miał płacić za jego „wykup”. Ponadto w całym kraju w 1996 r. w spółdzielniach był zaktualizowany wkład budowlany - na tych kwotach można się oprzeć, bo wartość każdego mieszkania jest zaksięgowana i rzeczoznawca jest zbędny.
Płockie SOS zaprasza na swoje informacyjne spotkania otwarte w temacie spraw spółdzielczych w czwartki zawsze o godz. 17.00. Członków SOS w sprawach uwłaszczenia zapraszamy we wtorki od godz. 16.00 na dyżury w lokalu nr 8 przy Jachowicza 40 (były PKS). Informacje na: www.sosplock.kylos.pl
Pomóż w rozwoju naszego portalu