Z początkiem marca 997 r. biskup Wojciech opuścił Gniezno i wzdłuż Wisły lub samą Wisłą - jak chcą niektórzy historycy - udał się w towarzystwie książęcej drużyny do Gdańska. Tak o tym zapisał biograf w Żywocie rzymskim: „On zaś przybył najpierw do miasta Gdańska, położonego na skraju rozległego państwa księcia i dotykającego brzegu morza. Tu gdy miłosierny Bóg błogosławił jego przybyciu, gromady ludu przyjmowały chrzest”. Skoro mowa o chrzcie, to najlepszym czasem w którym mogło to nastąpić, była Wielka Sobota, 27 marca 997 r. W połowie kwietnia wyprawa misyjna wyruszyła z Gdańska do Prus; składała się z biskupa Pragi Wojciecha, jego przyrodniego brata Radzima-Gaudentego i mniej znanego kapłana Bogusza-Benedykta. Do pewnego momentu towarzyszył im oddział zbrojny, osłaniający podróżnych. Do terenu misyjnego trzeba było dostać się drogą wodną - najpierw Zatoką Gdańską i Zalewem Wiślanym, a później ujściem którejś z rzek. Jeśli się przyjmie, że Wojciech zginął w Sambii, to tą rzeką jest Pregoła, a jeśli miejscem śmierci była Pomezania (na co wskazuje większość historyków), to misjonarze podpłynęli w okolice dzisiejszego Elbląga (dawniej Truso) i Pasłęka, a miejscem śmierci miała być miejscowość Święty Gaj. Spotkanie z Prusami nie dawało złudzeń misja została odebrana jako wrogi akt polityczny i zakończyła się fiaskiem. Wojciech poniósł śmierć męczeńską 23 kwietnia 997 r. Jego ciało wykupił z rąk pogan Bolesław Chrobry i złożył w Gnieźnie. Już 2 lata później Biskup Męczennik został kanonizowany, a w 1000 r., zaledwie po 34 latach od przyjęcia chrztu przez Polskę, u jego grobu powstał pierwsza i przez długie wieki najważniejsza metropolia na naszych ziemiach.
Za przyczyną Wojciecha dokonało się wielkie dzieło, praktycznie cud, dar niebios, niczym niezasłużony. Kto by przypuszczał, że do Gniezna w pielgrzymce przyjdzie sam cesarz Otton III i poprosi Chrobrego, aby włączył swoje państwo jako równorzędnego partnera do budowy chrześcijańskiego universum. Czesi, którzy nie znajdowali w Pradze miejsca dla swego Biskupa, mogli teraz zazdrościć i tylko marzyć o swojej kościelnej i politycznej niezależności.
Szukając dalszych odpowiedzi na pytanie o przyczyny niezwykłej popularności św. Wojciecha w środkowej Europie w okresie średniowiecza, musimy zwrócić uwagę na działalność misyjną Kościoła w tej części kontynentu. Co prawda ogólny stan Kościoła pozostawiał na przełomie tysiącleci wiele do życzenia: trwało przecież saeculum obscurum, do pontyfikatu Leona IX pozostawało jeszcze pół wieku, a do św. Grzegorz VII ponad 70 lat. Krótki pontyfikat mądrego papieża Sylwestra II nie czynił jeszcze wiosny w Kościele. Mimo to, na północ i na wschód od cesarstwa trwała intensywna akcja misyjna. W drugiej poł. X wieku rozpoczęto systematyczną chrystianizację Danii, Polski, Węgier i Rusi; nieco później Norwegii i Szwecji. W następnym wieku, w bezpośrednim sąsiedztwie państwa Chrobrego pozostawali jeszcze w pogaństwie Wieleci-Lucice, Pomorzanie, Prusowie, Jaćwingowie i Litwini. Idea misji w tym czasie była niezwykle żywa. Z jednej strony Kościół przeżywał kryzys, zwłaszcza w swoich starych rzymskich strukturach, z drugiej okazał witalną siłę w swojej misyjności. To właśnie u Benedyktynów na Awentynie modlitwą i pracą intelektualną zakreślano nowe obszary działalności misyjnej w Europie północno-wschodniej, dla których też przygotowywano nieustraszonych misjonarzy. Patronami tego misyjnego centrum byli: św. Bonifacy - apostoł Niemiec i św. Aleksy Wyznawca - niedościgły wzór pokory i ubóstwa, do którego nasz Patron miał szczególne nabożeństwo. To właśnie w zaciszu murów benedyktyńskiego opactwa kształtowało się misyjne powołanie pokornego biskupa-mnicha Wojciecha i jego przyrodniego brata, Radzima-Gaudentego, który był świadkiem męczeńskiej śmierci Świętego, a później pierwszym metropolitą gnieźnieńskim. Z tych samych murów wyjdzie drugi wielki misjonarz naszych ziem, św. Brunon z Kwerfurtu - piewca i biograf czynów św. Wojciecha, autor Żywotu drugiego, który zginął śmiercią męczeńską w 1009 r. pośród pogańskich Jaćwingów. Do dzieła misji wpisuje się też Pięciu Braci Męczenników z Międzyrzecza, którzy zginęli 10 listopada 1003 r. Ówczesny Kościół żył pracą i męczeństwem świętych mnichów-misjonarzy. Byli popularni, rosło zapotrzebowanie na ich relikwie, które były podstawą kultu. Natomiast miejsce kultu stawało się centrum życia kościelnego i państwowego, jak np. Fulda dla Niemiec, Ostrzyhom dla Węgrów czy Gniezno dla Polaków.
Na zakończenie warto dotknąć problemu związków św. Wojciecha z obszarem dzisiejszej diecezji łowickiej. Gdy podejmujemy ten temat, nasze myśli biegną do najstarszego ośrodka kościelnego w diecezji, tj. do Tumu pod Łęczycą, i pytamy czy był tam św. Wojciech. Według zachowanej tradycji miejsce to miał odwiedzić św. Wojciech podczas swojej podróży do Gniezna na dwór Bolesława Chrobrego. Dzisiaj znane źródła pisane milczą na ten temat. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że podróżując do Gniezna od strony Moraw przez Małopolskę, św. Wojciech mógł wraz z bratem Radzimem-Gaudentym zawitać do Łęczycy, która była znaczącym grodem we wczesnym państwie Piastów. Czy wówczas osobiście założył w Tumie opactwo benedyktyńskie? Tego nie wiemy. Na podstawie wykopalisk prowadzonych w latach 50. ubiegłego wieku dowiedzieliśmy się, że pierwsza abbacja powstała ok. 1000 r. (T. Poklewski). Wydaje się jednak, że św. Wojciech, ze względu na ograniczone możliwości czasowe, nie był w stanie organizować tego opactwa. Ale jednego jesteśmy pewni, było ono związane z jego osobą. Poważnym argumentem przemawiającym za tym stwierdzeniem jest do dziś używany tytuł świątyni w Tumie: Najświętszej Maryi Panny Królowej i św. Aleksego. Imię św. Aleksego było w Polsce w wiekach średnich znane, zwłaszcza w środowiskach benedyktyńskich, ale dzisiejsi hagiografowie poza Tumem łęczyckim nie potrafią wymienić kościołów pod jego wezwaniem. Zatem pytanie, skąd wzięło się tak rzadkie wezwanie kościoła w Polsce? Odpowiedź jest jedna: przyszło z Awentynu poprzez Brzewnów w Czechach wraz mnichami benedyktyńskimi, którzy znali św. Wojciecha i na prośbę jego brata Radzima-Gaudentego osiedlili się w Tumie, aby wielbić Boga w miejscu pobytu Świętego, tj. na stacji jego peregrynacji po męczeńską koronę.
Diecezja łowicka posiada osiem kościołów, których patronem lub współpatronem jest św. Wojciech: Biała Rawska, Dąbrowice, Głogowiec, Kompina, Łowicz - Ojcowie Pijarzy, Maków, Mąkolice i Strzegocin. Wszystkie powstały w okresie staropolskim i są dowodem na stosunkowo silny rozwój kultu św. Wojciecha na zachodnim Mazowszu oraz świadczą o ścisłych więzach łączących ten teren z Gnieznem i jego katedrą - centrum kultowym naszego narodowego Patrona.
Pomóż w rozwoju naszego portalu