W obecnym czasie zastanawiamy się nad owocami papieskiej obecności w naszych sercach. Pierwszym z nich jest braterska pomoc, wsparcie żeby pójść przed Boga, przed Chrystusa Eucharystycznego. Budujący to fakt, że do tego wędrowania przed Boży Tron zapraszały nas media. To zaproszenie kierował do naszych serc już od 27 lat swego Pontyfikatu Jan Paweł II. Czynił to z wielką gorliwością podczas ojczyźnianych pielgrzymek, chcąc pobudzić nasze sumienia, abyśmy ukochali prawdę, budowali pokój, szukali sprawiedliwości społecznej, abyśmy sprostali wezwaniu: „Nie lękajcie się”, „Wypłyńcie na głębię”. W ostatnim czasie przez krzyż cierpienia pokazywał nam, co to znaczy uczestniczyć w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, który już teraz obdarza nas wiecznością. W sobotni dzień zadawałem sobie pytanie: czy Matka Boża weźmie Ojca Świętego do siebie w pierwszą sobotę miesiąca, czy będzie czekać do Niedzieli Miłosierdzia Bożego? Był wieczorny apel, były świątynie wypełnione żarliwą modlitwą wiernych. On w tym czasie spotyka się z Odwiecznym w świetle chwały. Zapewne teraz zrealizuje swoje marzenie, o którym mówił żegnając abp. Kondrusiewicza mającego udać się do Moskwy: „A co zrobić, żeby tam być?”. To marzenie spełniło się, bo zniknęły z Jego życia ograniczenia narzucone ludzkimi dekretami. On, jak mało kto poznał w doczesnym życiu smak ograniczeń: były to ograniczenia administracyjne, później te związane z chorobą uniemożliwiającą mu artykułowanie słów. On tego wszystkiego doświadczył.
Trudno jest mi mówić o modlitwie za zmarłego Papieża. Przy pomniku Jana Pawła II znajdującego się przy wejściu do Wyższego Seminarium Duchownego w Łomży pytano mnie: a kiedy Ojciec Święty odejdzie z tego świata, to jak mamy zareagować: opuścić flagi na pół masztu? Okryć je kirem? Takie zwyczaje, ale ja najchętniej wtedy zaśpiewałbym „Alleluja” i poszedł za Janem Pawłem II przed Boży tron, do Matki Pięknej Miłości.
Od późnego, sobotniego wieczora, od soboty poprzedzającej Niedzielę Miłosierdzia Bożego mamy u Boga Orędownika. Tak bardzo jest nam teraz potrzebny. On przez cały Pontyfikat, a szczególnie przez ostatnie chwile ziemskiego pielgrzymowania, zachęcał nas do modlitwy, był dla nas przewodnikiem modlitwy. Niech uprosi dla nas zjednoczenie ze zmartwychwstałym Chrystusem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu