Chcę podzielić się wielkim szczęściem mojego życia - spotkaniem Jezusa podczas Europejskiego Spotkania Młodych w Lizbonie, zorganizowanego przez ekumeniczną wspólnotę braci z Taizé.
Do Lizbony, na kolejne w moim życiu Europejskie Spotkanie Młodych, pojechałam z moją koleżanką Jolą z punktu przygotowań, który znajduje się przy kościele św. Anny na warszawskiej Starówce. Naszej pielgrzymce przewodniczył ksiądz Andrzej. Muszę powiedzieć, że obecność kapłana jeszcze bardziej jednoczy całą grupę. Podróż do Lizbony była długa, czasami męcząca, ale w jej trakcie nie brakowało chwil radości (wesołe zabawy podczas postoju, świetne filmy w czasie jazdy), modlitwy i refleksji.
Portugalia przywitała nas pięknym słońcem i ciepłem, czuło się również ciepło gościnnych serc Portugalczyków. Już na samym początku poczułam ogromną radość, kiedy dowiedziałam się, że jest więcej rodzin portugalskich chętnych do przyjęcia młodzieży niż samej młodzieży przybyłej na spotkanie.
Miałam szczęście być w grupie pracy, ponieważ czułam się w niej bardzo potrzebna. Udział w takiej grupie pozwolił mi odczuć, jak bardzo jesteśmy od siebie zależni i jak bardzo liczy się pomoc każdego. Mogłam też doświadczyć niesamowitej radości przeżytej w gronie nowo poznanych kolegów i koleżanek (nie przeszkadzało nam nawet to, że mówiliśmy różnymi językami). Pracowałam przy rozdawaniu posiłków, a więc mogłam spotkać wiele znanych mi osób. Jakież było moje zdziwienie i ogromna radość, gdy raz po raz ktoś do mnie podchodził, witał się i rozmawiał.
Wielkie wrażenie wywarł na mnie moment ciszy podczas wieczornych modlitw. W czasie wsłuchiwania się w siebie doświadczałam ogromu przeżyć, które pozwalały mi na wniknięcie w głąb, by przemyśleć swoje relacje z Bogiem i z innymi ludźmi, a to pozwalało mi zaczerpnąć siły od Jezusa, aby stawać się lepszą Jego uczennicą. Pobyt na spotkaniu w Lizbonie naładował mnie duchowo i sprawił, że mogę „góry przenosić”, mam zastrzyk tej energii na kolejne miesiące.
Wracając do domu, nawiedziliśmy sanktuarium Matki Bożej w Fatimie, gdzie uczestniczyliśmy we Mszy św. Będąc w tym niezwykłym miejscu, poczułam się tak, jakbym już tu kiedyś była, a do Fatimy przecież pielgrzymowałam pierwszy raz. To było niesamowite uczucie - czułam obecność Maryi, było mi tam tak dziwnie dobrze. Z ciężkim sercem wyjeżdżałam z tego cudownego miejsca. Ból serca był tak dotkliwy, poczułam taki żal, że całą drogę powrotną z Fatimy płakałam do momentu, kiedy zasnęłam. Nawet wtedy, kiedy zasypiałam, czułam bliską obecność Maryi jako mojej Mamy. Wierzę, że Ona tuliła mnie w swoich ramionach i obdarzała pocieszeniem.
Moje przeżycia, których doświadczyłam na ESM, przybliżyły mnie do Jezusa - mojego najwierniejszego Przyjaciela i dały nadzieję i siłę do pokonywania różnych trudności piętrzących się w codziennym życiu. Spotkania nauczyły mnie też właściwego gospodarowania czasem (trzeba pogodzić czas modlitwy, pracy, spotkań w grupach, zwiedzania miasta, które otwiera swoje gościnne progi dla uczestników spotkania), a także solidarności, miłości i niczym niezmąconej dziecięcej ufności i radości z obecności drugiego człowieka. Dni spędzone na takich spotkaniach pozwalają na zupełnie inne, odnowione duchowo życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu