Dnia 1 grudnia 1932 r. siostra Faustyna rozpoczęła w Warszawie trzecią probację pod kierunkiem s. Małgorzaty Gimbutt. W tym czasie pracowała w westiarni, czyli magazynie odzieżowym. Mając bezpośredni dostęp do matki generalnej zwróciła się do niej z żądaniem Pana Jezusa, namalowania obrazu z podpisem Jezu, ufam Tobie! Przełożona generalna, od 1928 r. była nią s. Michaela Moraczewska, ta która przyjmowała Faustynę do klasztoru w 1924 r., znała już problem w oparciu o rozmowę z s. Różą Kłobukowską. Jednak i ona odniosła się do słów s. Faustyny z dużą rezerwą.
Po odbyciu trzeciej probacji s. Faustyna wyjechała do Krakowa, by tam odprawić rekolekcje przed ślubami wieczystymi, które złożyła 1 maja 1933 r. w Łagiewnikach podczas liturgii sprawowanej przez bp. Stanisława Rosponda. Odtąd jej obcowanie z Panem Jezusem stało się jeszcze bardziej ścisłe i zażyłe. Po zakonnej uroczystości przełożona generalna zamierzała zatrzymać profeskę w Krakowie, by miała dobrego spowiednika w osobie ks. Józefa Andrasza, jezuity. Kiedy jednak z Wilna nadeszła prośba o ogrodniczkę, postanowiła wysłać tam Faustynę, która, na ogrodnictwie prawie wcale się nie znała, ale w taki właśnie sposób miały spełnić się Boże zamysły, co do posłannictwa Apostołki Bożego Miłosierdzia.
W maju 1933 r. s. Faustyna opuściła Kraków i udała się do Wilna. W drodze, za zgodą przełożonych zatrzymała się w Częstochowie, by nawiedzić sanktuarium Matki Boskiej Jasnogórskiej. Wpatrując się w cudowny wizerunek Królowej Polski, tak zatopiła się w modlitwie, że przełożona domu musiała po nią posyłać w obawie, by nie spóźniła się na pociąg. Po przybyciu do Wilna okazało się, iż Pan Jezus przygotował s. Faustynie wielką niespodziankę. Oto przy spowiedzi rozpoznała kapłana, jakiego Bóg ukazał jej uprzednio dwukrotnie w widzeniach, a który miał zostać jej kierownikiem duchowym i dopomóc w wypełnieniu zadań, zleconych przez Pana Jezusa. Kapłanem tym był ks. dr Michał Sopoćko, spowiednik zwyczajny w Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, a zarazem wykładowca teologii na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. Podczas spowiedzi s. Faustyna odsłoniła przed nim swoją duszę i powiedziała o poleceniach otrzymanych od Pana Jezusa. Początkowo kapłan odniósł się do tych słów z dużą rezerwą. Kiedy w następnych spowiedziach sprawa ta powracała ze wzmożoną siłą, ks. Sopoćko zamierzał wycofać się z obowiązków spowiednika sióstr. Ostatecznie jednak do tego nie doszło. Chcąc mieć pewność sprawności umysłowej s. Faustyny polecił poddać ją badaniom psychiatrycznym, a równocześnie zasięgnął opinii przełożonych o swej penitentce. Zarówno wyniki badań, przeprowadzonych przez dr Helenę Maciejewską, jak i opinie przełożonej wileńskiej - s. Ireny Krzyżanowskiej oraz matki generalnej - Michaeli Moraczewskiej były bardzo korzystne.
Ponieważ spowiedzi s. Faustyny były długie, co denerwowało inne siostry oraz wymagało wiele czasu spowiednika, przeto ks. Sopoćko polecił swej penitentce, by w sakramencie pokuty oskarżała się tylko z win, a jeśli miałaby coś więcej do powiedzenia, by to spisywała w zeszycie i podawała mu od czasu do czasu do przejrzenia. Tak powstał jej Dzienniczek, który jednak Święta już po kilku miesiącach, podczas kilkutygodniowego pobytu swego spowiednika w Ziemi Świętej, za namową rzekomego anioła, spaliła. Ks. Sopoćko za pokutę polecił jej odtworzyć treść zniszczonego zeszytu, którą dopisywała do bieżących przeżyć, stąd w Dzienniczku brak jest porządku chronologicznego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu