Pan Bóg jest tak potężny i niezgłębiony, że nie wystarczy wszystkich wyznań świata, żeby Go wyrazić. Gdybyśmy stanęli w jednym chórze jako przedstawiciele wszystkich wyznań, języków i narodów, to i tak nie oddamy Jego chwały, majestatu i mądrości. Chyba spełni to się dopiero w chórze anielskim, w innym świecie, gdy będzie jedna owczarnia i jeden pasterz (por. J 10, 16).
Z bp. Januszem Jaguckim, zwierzchnikiem Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce, rozmawia Wojciech Świątkiewicz
Wojciech Świątkiewicz: - Hasło tegorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan brzmi: „Chrystus jedynym fundamentem Kościoła” (1 Kor 3, 1-23). Jak Ksiądz Biskup to rozumie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bp Janusz Jagucki: - Chrystus jest jedynym fundamentem Kościoła. Na tym fundamencie Apostołowie budowali Kościół, którego bramy piekielne nie przemogą. To fundament bardzo mocny, bo jest nim sam Bóg. Jeżeli na Bogu budujemy, to nie obawiamy się, że szatan będzie mocniejszy. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa Chrystusa nie przeminą. On, Alfa i Omega, Początek i Koniec, pozostaje z nami w Kościele przez wszystkie wieki aż do skończenia świata. Nie musimy więc lękać się przyszłości. Naszą ostoją jest pokładana w Bogu wiara, nadzieja i miłość. Największym darem jest miłość. Niedawno od Metropolity lubelskiego otrzymałem życzenia świąteczne, w których zawarte były słowa z ostatniego papieskiego listu Mane nobiscum Domine: „Obecność Chrystusa winna stanowić jakby biegun przyciągania do coraz większej liczby dusz w nim zakochanych zdolnych przez długi czas słuchać Jego głosu i niemal odczuwać bicie Jego serca”. Bardzo bliskie mi są słowa Papieża, że trzeba być w Chrystusie zakochanym.
Reklama
- Jakie znaczenie mają dla Księdza Biskupa doroczne modlitwy o jedność chrześcijan?
- Najważniejszy jest dialog. Bardzo sobie cenię nabożeństwa ekumeniczne, ale może jeszcze bardziej agapy, które są po nich. To są bardzo ważne spotkania. Jest wtedy czas na zadawanie pytań, rozwiewanie wątpliwości. My, luteranie, bardzo kładziemy nacisk na to, aby spotkania ekumeniczne nie kończyły się na nabożeństwie, ale żeby ich uczestnicy mogli spotkać się z kaznodzieją i wiernymi z jego Kościoła. Gdy byłem jeszcze proboszczem w Giżycku, wraz z małżonką wpadliśmy na pomysł, aby na nabożeństwa ekumeniczne zabierać ze sobą chór kościelny. I prosiliśmy wszystkich kaznodziejów, którzy gościnnie przychodzili, aby postępowali podobnie. Udział ludzi świeckich różnych wyznań na nabożeństwach ekumenicznych jest bardzo ważny. A niejednokrotnie miałem wrażenie przemawiając w kościołach katolickich, że moimi słuchaczami byli niemal wyłącznie katolicy, a gdy głosiłem Słowo Boże w kościołach ewangelickich to większość stanowili ewangelicy. Chciałbym, aby tak nie było, a nabożeństwa gromadziły wiernych różnych wyznań.
- Czy w czasach wolności i jednoczącej się Europy możliwy jest szybszy postęp na drodze do jedności?
Reklama
- Można zauważyć pewną ewolucję związaną z faktem, iż Europa się jednoczy. W zjednoczonej Europie musimy być bardziej tolerancyjni. Tej tolerancji uczyć się teraz będzie Ukraina. Tam, gdzie jest demokracja, trzeba uznawać prawa demokratyczne i tych, którzy są przegrani, traktować jako partnerów. Pozwalać na działalność opozycyjną.
Na pewno dzięki demokracji w dialogu ekumenicznym nastąpił postęp. Reżim komunistyczny, który miał specjalistów od dzielenia i rządzenia powodował, że Kościoły były zamknięte w sobie. Dziś trzeba stanąć ponad sztucznie tworzonymi kiedyś podziałami. Oczywiście, demokracja niesie też i pewne zagrożenia. Widzimy przecież, co się dzieje z Kościołem w demokratycznych państwach Europy. Przesadzona wolność nie chce Dekalogu, i podpowiada człowiekowi, że skoro jest wolny, to może czynić wszystko, co mu się podoba. W sposób demokratyczny próbują wygrywać z większością różne mniejszości. Mam na myśli homoseksualistów i anarchistów. Jako Kościół nie możemy jednak tolerować grzechu i na wszystko się zgadzać. Nie możemy dopuścić do tego, by mniejszość chciała w sposób terrorystyczny narzucać swoją wolę większości. W ten sposób nie wolno wykorzystywać demokracji.
- Jaką wizję jedności chrześcijan ma Ksiądz Biskup?
Reklama
- To jedność w Duchu Świętym, jedność w różnorodności. Nie wyobrażam sobie chrześcijaństwa na wzór chińskich monolitych mundurków. Nie o taką jedność chodzi. Każdy jest indywidualistą, ma swój charakter, sposób myślenia. Tego nie można niszczyć. Najważniejsze, aby nasza wiara była oparta na tym fundamencie, którym jest Jezus Chrystus. Żeby wynikała z mojego przekonania, a nie tylko z tradycji i żeby nie kończyła się na jakimś zabobonie.
Jedność widzę jako bukiet różnych kwiatów w wielu barwach i postaciach, które tworzą wspaniałą całość. Pan Bóg jest tak potężny i niezgłębiony, że nie wystarczy wszystkich wyznań świata, żeby Go wyrazić. Gdybyśmy stanęli w jednym chórze jako przedstawiciele wszystkich wyznań, języków i narodów, to i tak nie oddamy Jego chwały, majestatu i mądrości. Chyba spełni to się dopiero w chórze anielskim, w innym świecie, gdy będzie jedna owczarnia i jeden pasterz. Wtedy rzeczywiście zaśpiewamy Bogu na chwałę, tak jak to powinno zabrzmieć.
Na ziemi Królestwa Bożego nie da się stworzyć. Dlatego musimy poruszać się tak, jak Pan Bóg nam na to pozwala i umożliwia. Podstawowa zasada to nie mieć postawy cechującej fanatyków. Dlatego nigdy nie uważam, że mój Kościół ma absolutną wiedzę na każdy temat dotyczący Pana Boga i że już nie muszę nikogo pytać, bo wiem najlepiej.
- Co w ocenie Księdza Biskupa stanowi największą trudność w dialogu ekumenicznym w Polsce?
- Przede wszystkim zaszłości historyczne. Przez wiele lat pokutowała opinia, że tożsamość narodową można mieć będąc tylko katolikiem. Prawosławnych i protestantów traktowano jako kogoś gorszego i niepotrzebnego. Pamiętam znaną wypowiedź wicepremiera Henryka Goryszewskiego, który kiedyś powiedział, że nieważne jest czy Polska będzie biedna, ważne, żeby była katolicka. Tak nie wolno mówić. Nam wszystkim zależy na dobru i pomyślności Polski. Polska jest naszą Ojczyzną i chcemy dla niej jak najlepiej. Modlimy się, żeby Pan Bóg jej błogosławił i byśmy mogli żyć w pokoju.
- A jeśli chodzi o osiągnięcia?
- Ogromnym sukcesem był ostatni Zjazd Gnieźnieński i wspólna Droga Krzyżowa, podczas której rozważania przygotowały poszczególne wyznania. Rozpoczął ją Jego Eminencja Kardynał Prymas. Ja przejąłem od niego krzyż. Potem na konferencji prasowej podkreśliłem, że pod krzyżem jest miejsce dla wszystkich chrześcijan. W ostatni Wielki Piątek uczestniczyłem w Drodze Krzyżowej na Starym Mieście w Warszawie.
- A czy osiągnięciem nie jest też wspólny przekład Pisma Świętego?
Reklama
- Tak, ale niestety jesteśmy w tej dziedzinie bardzo spóźnieni w stosunku do innych krajów. W Polsce ciągle czekamy na przekład całej Biblii. Do tej pory mamy tylko Nowy Testament i Psalmy.
- W jakich dziedzinach wskazana jest szczególnie współpraca Kościołów chrześcijańskich?
- Jako chrześcijanie jesteśmy wiarygodni nie tylko wtedy, gdy miłujemy Boga, ale także bliźnich. Tak też musimy wychowywać naszych wiernych. Dlatego tak ważna jest działalność takich instytucji jak katolicka Caritas czy ewangelicka Diakonia. Obie te instytucje mają struktury organizacyjne nie tylko wewnątrzkościelne w naszym kraju, ale także na szczeblu międzynarodowym. Gdy wydarzyła się straszliwa katastrofa na Oceanie Indyjskim, która w krajach azjatyckich pociągnęła za sobą śmierć ponad 100 tys. ludzi, jako pierwsza zareagowała Caritas. To świadczy o dużych możliwościach tej prężnej organizacji. My również poprzez Diakonię Niemiecką wyślemy nasze ofiary na pomoc. Miłować Pana Boga trzeba także poprzez miłość do ludzi. Inaczej Bóg nie przyjmie naszej wiary.
- A jak można współpracować na szczeblu parafialnym, choćby w Giżycku, gdzie przez wiele lat pracował Ksiądz Biskup jako ewangelicki proboszcz?
Reklama
- W Giżycku wszystkie ofiary zebrane podczas nabożeństw ekumenicznych przekazywaliśmy na Centrum Niepełnosprawnych, które działa aktywnie w tym mieście. Ważna jest wspólna praca z niepełnosprawnymi, ich rehabilitacja. Przecież niepełnosprawni są katolikami, prawosławnymi i ewangelikami. W nich można ciągle inwestować. Oni potrzebują naszego wsparcia i powinniśmy im pomagać, a także - w miarę możliwości - organizować dla nich miejsca pracy.
- W lutym 2004 r. uczcił Ksiądz Biskup na Majdanku pamięć ks. Emila Kowcza, duchownego greckokatolickiego beatyfikowanego przez Jana Pawła II, a 31 października 2002 r. zaprosił katolickiego biskupa Tadeusza Pikusa na obchody Święta Reformacji. Czy można powiedzieć, że dla Księdza Biskupa ważny jest ekumenizm dnia codziennego?
Reklama
- Na Majdanku podkreśliłem ofiarę człowieka, który był innego wyznania, ale jest święty, bo oddał życie dla innych, nie zważając na ich wyznanie. Mógł być zwolniony, ale nie skorzystał z tej możliwości pragnąc nieść pomoc współwięźniom, którzy go potrzebowali. Przypominają się tu podobne postacie, takie jak Janusz Korczak czy Maksymilian Kolbe. Takie postawy są ponadczasowe i ponadwyznaniowe. To są ludzie-symbole, których możemy naśladować. U nas mamy postać pastora Dietricha Bonhoeffera, który zginął tuż przed zakończeniem II wojny światowej. To są ludzie święci, których my, ewangelicy, nie wynosimy na ołtarze i nie prosimy o wstawiennictwo w naszych modlitwach, ale zachowujemy ich we wdzięcznej pamięci jako symbole wiary i męczeństwa. Oni uczyli nas nie bać się śmierci, wskazywali, że wejdziemy do Królestwa Bożego jak nam obiecał Pan Jezus. Uwierzyli i w obliczu śmierci nie załamali się, ale dali autentyczne świadectwo swojej wiary.
Po wspólnej deklaracji o usprawiedliwieniu, którą podpisały Kościoły rzymskokatolicki i luterański Święto Reformacji obchodzimy nie tylko na pamiątkę wystąpienia Marcina Lutra, ale także w rocznicę podpisania tego dokumentu. Chcemy w ten sposób neutralizować podziały i podkreślać chęć do jedności.
- A jak ocenia Ksiądz Biskup stosunki między katolikami i luteranami w świecie?
- Samokrytycznie stwierdzam, że dialog jest utrudniony poprzez podziały we wspólnocie luterańskiej. Światowa Federacja Luterańska, która skupia 133 autonomicznych Kościołów, ma kontakty z kard. Walterem Kasparem odpowiedzialnym w Kurii Rzymskiej za kontakty ekumeniczne. Podziały wśród luteran wynikają m.in. ze stosunku do ordynacji kobiet. Tam, gdzie nie jest ona dopuszczona (jak w Kościele ewangelicko-augsburskim w Polsce), jest nam łatwiej w kontaktach ekumenicznych. Uważam jednak, że wewnątrz wspólnoty luterańskiej problem ordynacji kobiet nie może nas dzielić. Dlatego nie mam nic przeciwko temu, żeby panie pastor gościnnie przyjeżdżały do Polski i odprawiały nabożeństwa dla turystów z zagranicy.
W Kościele ewangelicko-augsburskim w Polsce mamy diakonise, które wspaniale pracują na polu charytatywnym i katechetycznym.
- Został Ksiądz Biskup ochrzczony w barokowym kościele w Sorkwitach koło Mrągowa z chrzcielnicy trzymanej przez anioła. Czy wiara w posłannictwo aniołów także może łączyć chrześcijan różnych wyznań?
- Jestem o tym przekonany. Przecież o aniołach świadczy Pismo Święte. Byli oni obecni przy ważnych wydarzeniach opisywanych w Biblii. Aniołowie zwiastowali Abrahamowi narodzenie jego syna Izaaka, anioł zwiastował narodzenie Jana Chrzciciela, a także Syna Bożego. Aniołowie byli na polach betlejemskich po narodzeniu Chrystusa, anioł przybył na pomoc Jezusowi w Wielkanoc. Aniołowie czczeni są też przez prawosławnych, czego dowodem jest słynny obraz Andrieja Rublowa Trójca Święta.
Jako ewangelicy nie modlimy się do aniołów i nie prosimy ich o wstawiennictwo, ale wierzymy, że są oni na usługach Pana Boga i że On się nimi posługuje. Aniołów swych czyni On wichrami... Jeżeli po naszej śmierci ktoś nas poprowadzi dalej, to będzie to nasz Anioł Stróż, który towarzyszył nam od chrztu świętego.
- Dziękuję za rozmowę.