Gmach Długosza we Włocławku jest od 2 lipca 2001 r. znowu w
rękach Kościoła. Upłynęło 52 lata od zamknięcia szkół Długosza. Mija
40 lat od usunięcia stamtąd również alumnów Niższego Seminarium Duchownego.
Specjalna Komisja dokonała odbioru. Nie byłem przy tym obecny, bo
pełniłem posługę pasterską na Podolu. Ale 2 dni później chodziłem
już po korytarzach i salach Almae Matris. Ucałowałem te drogie mi
mury, jak całuje się ręce matki po długim niewidzeniu się. Miałem
prawo do wzruszeń, bo równe 50 lat temu po raz pierwszy moje oczy
ten gmach zobaczyły. Tak mi się spodobał, tak oczarował mnie łaciński
napis mówiący, że życie bez nauki jest śmiercią (Vita sine litteris
mors est), iż w czasie egzaminów wstępnych modliłem się, by to była
moja szkoła. Tak się stało. Spędziłem tam 4 lata szkoły średniej
i 2 lata Wyższego Seminarium Duchownego, bo tyle było powołań kapłańskich,
że klerycy nie mogli się pomieścić w gmachu przy katedrze i studenci
filozofii mieszkali przy ul. Łęgskiej 26.
Dyrektor ks. Jacek Kędzierski chodzi ze mną od piwnic
do strychu.
Wracają wspomnienia odległe, ale mocno zapisane w pamięci.
Ożywiają się obrazy nauczycieli i kolegów... Każdy kąt budzi pamięć
młodzieńczych wzlotów... Tam kaplica, tu były egzaminy wstępne, tu
sala egzaminu maturalnego, pokój nauczycielski, sypialnie, refektarz (
jadalnia), infirmeria (sala chorych), boisko - jedno, drugie... Jakże
wiele dokonano tu przeróbek, niektóre sensowne, inne nam niepotrzebne.
Schody, po których za szybko kiedyś biegłem i na polecenie wychowawcy
wróciłem na drugie piętro, by stopień po stopniu, powoli, majestatycznie
zejść na dół. Jakie były oklaski kolegów i kochanego wychowawcy!
Teraz jako biskup chodzę powoli. Dość wcześnie zaczęto mnie tego
uczyć... Z wdzięcznością to wspominam. Towarzyszący nam inżynier
stwierdził, że najlepiej zachował się parkiet, położony 70 lat temu.
Wystarczy tylko wycyklinować. Dobrze, przyda się młodzieży na naukę
tańca.
Remonty mogłyby przerażać, gdyby nie to, że to jest nasza
Szkoła, nasz dom... Trzeba było się spieszyć, bo za 2 miesiące nowy
rok szkolny. Do użytku wybrane więc zostały sale na drugim piętrze,
gdyż jest w nich stosunkowo najmniej zniszczeń. Kapitalnego remontu
wymagał parter, gdzie mają być biura związane z obsługą szkoły i
internatu, gabinet lekarski, biblioteka, mieszkania dla dyrektora
i wychowawcy, kaplica; na dole, w piwnicach - jadalnie, kuchnia itp.
Pierwsze piętro wyłączone zostanie z użytkowania, bo potrzebuje również
kapitalnego remontu. Zrobimy to w ciągu roku, by przygotować szkołę
do przyjęcia nowych gimnazjalistów i pierwszych licealistów we wrześniu
2002 r. Również fronton wymaga odnowienia, ale nie chcemy zaczynać
od "fasady", gdy we wnętrzu są prace bardziej konieczne. I na to
przyjdzie pora. Pieniądze trzeba roztropnie wydawać: najpierw to,
co niezbędne, potem to, co pożyteczne, wreszcie to, co będzie miłe
dla oka i serca.
W ciągu urlopu wpadałem co pewien czas do "Długosza".
Kilka ekip remontowych w różnych miejscach wykonywało swoje prace.
Wszędzie dużo kurzu. Pracowali elektrycy, tynkarze, malarze... Ławki
szkolne zamówione. Alumni Wyższego Seminarium na portierni pełnili
służbę. Dziękujemy im. To też ich udział w oddaniu szkoły dla młodzieży.
Jakie kosztowne są okna, ale konieczna była ich wymiana, również
dla bezpieczeństwa młodzieży.
Ile wdzięczności płynie pod adresem dawnych uczniów,
którzy z taką wytrwałością apelowali o wznowienie Szkoły! Ciepłe
słowa kierujemy do kapłanów i wiernych, co nie szczędzili ofiar na
rzec Gimnazjum i Liceum im. ks. Jana Długosza. Redakcji Niedzieli
- Ładu Bożego dziękujemy, że od 10 miesięcy ukazywały się kolejne
strony "Księgi ofiarodawców", a potem strony "Księgi pamiątek" i "
Ofiar parafialnych", co stanowiło zachętę dla Czytelników naszego
tygodnika. Ofiarni są nasi kapłani na cele związane z edukacją. Przekonuję
się o tym osobiście podczas wizytacji pasterskich, gdy sami nauczyciele
mówią o współpracy z parafią, jak księża pomagają szkołom, fundując
posiłki dla biedniejszych dzieci, jakieś nagrody, biorąc udział w
kosztach wycieczek czy uroczystości szkolnych. Księża nie żyją dla
siebie, ale dla swoich parafian, również tych najmłodszych. Cieszy
mnie taka opinia. Podobnie zareagowali kapłani na apele o pomoc dla "
Długosza", widząc w tym diecezjalne dzieło uczczenia Wielkiego Jubileuszu
2000 lat od narodzin Jezusa Chrystusa. Tym, którzy stawiają jakieś
zarzuty kapłanom, mogę wskazać na ich ofiarność na cele społeczne.
Miniony rok jest tego jasnym dowodem: ponowne otwarcie Gimnazjum
Długosza na początku nowego wieku stało się możliwe w pierwszym rzędzie
dzięki ofiarności kapłanów, a następnie ludzi świeckich.
A więc otwieramy "Długosza". Będzie to szkoła koedukacyjna
i połączy niejako w sobie trzy dawne szkoły prowadzone przez Kościół
we Włocławku: Szkołę Sióstr Urszulanek (dla dziewcząt), Szkołę Długosza (
dla chłopców) i Liceum im. Piusa X (czyli Niższe Seminarium Duchowne
- dla przyszłych kandydatów do kapłaństwa). W poniedziałek 3 września
będzie skromne rozpoczęcie roku szkolnego: odprawię Mszę św. i poświęcę
krzyże oraz sale oddane do użytku. Większa uroczystość, połączona
z przekazaniem nowego sztandaru (haftują go siostry westiarki) i
zaśpiewaniem hymnu szkolnego (autorem jest najstarszy "długoszak"
- matura w 1934 r. - poeta Jerzy Pietrkiewicz), występami młodzieży
i przemówieniami gości odbędzie się dopiero 16 października, w 23.
rocznicę wyboru na Stolicę Piotrową Jana Pawła II. Spodziewamy się,
że przyjedzie trochę dawnych uczniów "Długosza", aby zobaczyć tych,
którzy podejmą ich tradycje szkolne w nowym wieku.
Alma Mater otwiera podwoje dla swoich dzieci i wiernych
przyjaciół. Witamy w naszym domu...
Pomóż w rozwoju naszego portalu