19 września o godz. 12.30 w parafii św. Johna Brebeuf w Niles odprawiono Mszę św. w intencji bohaterów i weteranów 5. Kresowej Dywizji Piechoty oraz ich rodzin.
Mszę św. celebrowali ks. Adam Galek i ks. Jacek Jura. W homilii Kaznodzieja dziękował weteranom za ich świadectwo wiary i patriotyzmu. Hasło widniejące na sztandarze 5. Dywizji Piechoty: „Bóg,
Honor i Ojczyzna” budziło polskich żołnierzy do poświęcenia swojego życia, dlatego że na pierwszym miejscu stawiali Boga. Znakiem wiary w Opatrzność było posiadanie obrazka Matki Bożej lub medalika
zaszytego w klapę munduru. Razem z żołnierzami szli księża kapelani. O jednym z nich wspomniał Kaznodzieja i przytoczył jego historię:
Było to zimą 1941 r., kiedy Stalin uwolnił 20 tys. duchownych z łagrów. Jeden z nich przybył do rodziny państwa Hellerów. Wycieńczony zapewniał, że nie jest żebrakiem, ale duchownym. Zauważywszy,
że w domu jest obraz Matki Bożej, odważył się powiedzieć, że jest duchownym. Opowiedział, jak po 17 września został wywieziony w głąb Rosji i jak go torturowano. Powiesili go na drzewie, a przybijając
do krzyża, oprawcy mówili: „Umrzesz teraz jak twój Pan”. Jednakże kiedy odeszli, ktoś zdjął z drzewa na wpółumarłego księdza. Uleczył jego rany i przywrócił do życia. Opowiadając to wszystko,
pokazał rany w dłoniach po gwoździach. Duchownym tym był ks. Włodzimierz Heller. Świadkiem tego zdarzenia był dziennikarz „Życia”, który je później opisał, podkreślając, że ta historia wstrząsnęła
nim, skłoniła do poszukiwania prawdy.
Takich historii z czasów ostatniej wojny możemy przytaczać tysiące. Są one świadectwem męczeństwa za wiarę i polskość. Kierując słowa do weteranów i ich rodzin, Kaznodzieja powiedział, że są oni żywymi
księgami tamtych nieludzkich czasów. Trzeba czytać w tych księgach, trzeba słuchać głosu tych żywych świadków, aby uchronić prawdę o Polakach, bohaterach II wojny światowej. Nawet tu, w Ameryce, głos
prawdy jest tak mało znany. Jako katolicy mamy obowiązek mówić prawdę i prosić Boga o miłosierdzie dla tych, którzy czynią zło.
Modlitwą objęto wszystkich męczenników za wiarę i polskość na Wschodzie, modlono się również za ofiary - dzieci i dorosłych w Biesłanie, w północnej Osetii. Eucharystię zakończono odśpiewaniem
pieśni Boże, coś Polskę.
Ze wspomnień wiceprezesa 5. KDP Mieczysława Bandura
Początki tworzenia Wojska Polskiego w ZSRR były bardzo trudne. Zima 1941-42 r. była wyjątkowo mroźna, a zakwaterowanie to liche ziemianki i namioty. Ograniczone mieliśmy racje żywnościowe, z których
żołnierz dożywiał również cywili zwolnionych ze zsyłek, po tzw. amnestii. Setki tysięcy więźniów z łagrów przyłączyły się do armii, będącej pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Tylko siła duchowa w
sercach mogła zebrać razem tych głodnych, wynędzniałych, odzianych w łachmany zesłańców i więźniów. Ona też przemieniła ich szybko w żołnierzy gotowych do akcji. Już 14 września 1941 r. na polach
Tatiszczewa zebrały się zwarte oddziały 5. Dywizji Piechoty, aby wysłuchać Mszy św. polowej i podziękować Bogu za cudowne ocalenie.
Władze sowieckie nie dawały nam broni. Jedynie 5. Dywizja Piechoty była częściowo uzbrojona. W tych warunkach gen. Anders czynił starania, aby Wojsko Polskie mogło opuścić ZSRR i połączyć się z Armią
Brytyjską na Środkowym Wschodzie i pod jej dowództwem walczyć z odwiecznym wrogiem Polski - Niemcami. Na Bliskim Wschodzie 5. Dywizja Piechoty przeszła reorganizację, dostała pełne uzbrojenie i
została połączona z 6. Lwowską Dywizją Piechoty. Dowódcą został płk Nikodem Sulik, późniejszy generał. Dowodził tą dywizją w czasie całej Kampanii Włoskiej w ramach 2. Polskiego Korpusu pod dowództwem
gen. Wł. Andersa.
Święto założenia 5. Kresowej Dywizji Piechoty przypada we wrześniu. Dywizja powstała bowiem w Tatiszczewie pod Saratowem, na stepach nadwołżańskich w ZSRR, we wrześniu 1941 r. na mocy umowy Sikorski-Majski,
podpisanej 30 lipca 1941r., po uderzeniu armii niemieckiej na Związek Radziecki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu