W sobotę 14 lipca br. przy pomniku Ofiar Barbarzyństwa na cmentarzu
w Bielsku Podlaskim odbyły się uroczystości poświęcone 58. rocznicy
męczeńskiej śmierci 50 mieszkańców Bielska Podlaskiego, którym przewodniczył
ks. inf. Eugeniusz Borowski. Wzięli w niej udział: dziekan ks. Ludwik
Olszewski, ks. prał. Wojciech Wasak, prezydent Białegostoku Ryszard
Tur, senator Lech Feszler, starosta bielski Marek Łukaszewicz, przedstawiciele "
Solidarności", duchowieństwa, służb mundurowych, władz samorządów
lokalnych i mieszkańcy miasta.
15 lipca 1943 r. wczesnym rankiem oddziały gestapo aresztowały
50 osób, przeważnie przedstawicieli inteligencji. Wśród aresztowanych
byli m.in.: ksiądz proboszcz - dziekan bielski Antoni Beszta-Borowski,
prefekt gimnazjalny ks. Ludwik Olszewski i wikariusz Brańska - ks.
kapelan wojskowy Henryk Opiatowski, 17 dzieci i młodzieży, z których
najmłodsza Basia Moryc miała zaledwie ponad rok. Po sprawdzeniu obecności
na Hołowiesku zostali oni ciężarówkami przewiezieni do Lasu Pilickiego
i zabici przeważnie strzałem w tył głowy z bliskiej odległości.
Ks. dziekan Ludwik Olszewski, proboszcz bazyliki Narodzenia
Najświętszej Maryi Panny w Bielsku Podlaskim przypomniał grozę tamtych
wydarzeń. "15 lipca 1943 r. - to już 58 lat. Wtedy, tamtego 15 lipca
w domach bielskich i na ulicach słychać było płacz i lament. Co roku
mieszkańcy Bielska, wielu kapłanów zbiera się w tym dniu obchodząc
tragiczną rocznicę. Śpiewamy egzekwie żałobne, w czarnych szatach
odprawiane były Msze św. Po latach charakter obchodzonej rocznicy
się zmienia. Tamte uroczystości, tamten dzień - z nim się pogodziliśmy.
Ten dzień stał się uroczystością patriotyczną, nabożeństwem za Ojczyznę,
za tych, którzy oddali życie w obronie Ojczyzny. Od dwóch lat jeszcze
inaczej patrzymy na ten orszak bielskich męczenników". Kaznodzieja
podkreślił, że po dokonanej w 1999 r. beatyfikacji przez Jana Pawła
II 108 męczenników, a wśród nich błogosławionego ks. Antoniego Beszty-Borowskiego,
gromadzimy się teraz na modlitwę wstawienniczą do błogosławionego
za jego towarzyszy niedoli, żeby on się za nimi wstawiał, choć mamy
nadzieję, prawie pewność, że oni są też zbawieni, bo krew męczenników
woła do Boga. Wyrazem zewnętrznym obchodzonej uroczystości jest chociażby
zmiana koloru szat liturgicznych z koloru czarnego na kolor czerwony
oraz śpiew radosnych liturgicznych nieszporów. Ksiądz dziekan serdecznie
powitał kapłanów, gości oraz wszystkich przybyłych na nabożeństwo
wstawiennicze.
"13 czerwca 1999 r. w świadomości wielu Polaków stał
się prawdziwym, duchowym zakończeniem II wojny światowej, bowiem
nie można było uznać za zakończenie wojny zniewolenia sowieckiego
na polskiej ziemi i dlatego trzeba było czekać długo. Nie wszystkie
polityczne rozwiązania dawały ludziom satysfakcję i poczucie, że
nawet po zrywie solidarnościowym Polska jest w pełni wolna, że postawiona
została kropka nad ´i´ Były wołania o rozliczenia, były wołania o
dekomunizację. Ale Ojciec Święty dokonał najgłębszego i najbardziej
duchowego zakończenia II wojny światowej wyniesieniem na ołtarze
108 męczenników. Dziś modlimy się za wstawiennictwem Męczenników,
aby wypraszać Polsce i nam samym potrzebne łaski. Nie ci, którzy
zabijali, wtrącali do obozów koncentracyjnych i okrutnych więzień
NKWD i UB, wywozili na Sybir odnieśli zwycięstwo. Prawdziwymi zwycięzcami
są oni, którzy za Chrystusa, za Polskę przelali swoją męczeńską krew"
- podkreślił ks. inf. E. Borowski.
"Beatyfikacja to dar przeogromny, którego sobie miasto
może ciągle jeszcze nie uświadamia, że mamy orędownika w niebie,
który tutaj, niegdyś, po bielskich dróżkach i ulicach chodził i duszpasterzował.
Który stał się dobrym pasterzem, o którym mówi Ewangelia, że kiedy
trzeba to pasterz oddaje życie swoje za owce. Jan Paweł II w dwóch
dokumentach Listach Apostolskich Tertio millennio adveniente i Novo
millennio ineunte wspomina, woła do wszystkich ludzi dobrej woli,
żeby nie zapominali o bezimiennych męczennikach, żeby odkrywali ich
groby, żeby stawiali pomniki, a przede wszystkim, żeby spisywali
ich dzieje, bo to są prawdziwi zwycięzcy. To są ci, którzy pokazali,
że nawet za ogromną cenę męczarni i śmierci warto służyć prawdzie
i dobru. A przecież prawda i dobro to tylko inne imiona Pana Boga.
Kiedy usłyszeliśmy, że ks. dziekan bielski, wikariusz generalny części
diecezji pińskiej Antoni Beszta-Borowski został zaliczony do grona
błogosławionych, zaczęła się jakoś nieodparcie nasuwać myśl, o tych,
którzy z nim razem umierali? Ojciec Święty dokonał beatyfikacji rzeczywiście
i symbolicznie. Rzeczywiście, gdy dokonał jej tam, gdzie można było
dokładnie zbadać życie kandydata na ołtarze. Bo nie tylko męczeńska
śmierć się liczy, ale całe życie, świadectwo wszystkich dni i kiedy
chociaż jakiś cień spada na tego człowieka, beatyfikować go nie można.
Więc tylko tam, gdzie możliwe było zbadanie dokładne życia padało
orzeczenie Komisji Teologicznej, a potem Papieża - godzien wyniesienia
na ołtarze i kropką nad "i" było ogłoszenie nazwisk błogosławionych.
Ale Ojciec Święty beatyfikował i symbolicznie, tzn. jak w naszym
bielskim wypadku, błogosławiony Antoni jest tym, który zapowiada
tym wszystkim, którzy z nim razem umierali - ja, dobry pasterz swoją
beatyfikacją wprowadzam was w progi nieba. Choć nie ma wyraźnego
orzeczenia papieskiego, to jednak jest powszechna wiara ludu zaakceptowana
przez Ojca Świętego, który sądzi, że vox populi, vox Dei - głos ludu
jest głosem Boga. Więc chwała Błogosławionego otacza płaszczem miłości
wszystkie te groby (...). Czyż można byłoby nie wyobrazić sobie,
że jest zbawiona Hania Burzyńska, która miała 5 lat, że zbawiony
jest Maciuś Żabowski, który umierał mając 3,5 roku, Basia Moryc,
rok i kilka miesięcy, jej siostra Krysia - 4 latka, Janusz Moryc,
który miał 7 lat i tak siedemnaścioro małych dzieci. Czyż one nie
patrzą już radośnie w oblicze Boga? I ta młodzież harcerska - Adamusówna
- 24 lata, jej brat 23, instruktorzy harcerstwa państwo Burzyńscy
- dobrzy nauczyciele, lekarz szkolny pan Osmólski, kierownik kina,
inżynier Konstatnty, jego syn i wszyscy inni, których nazwiska w
apelu będziemy wymieniać, czyż w chwale błogosławionego, jak przedstawia
wizerunek namalowany przez śmiertelnie chorego włoskiego kapucyna
- nie są wszyscy ci".
Ksiądz Infułat nawiązał do podróży ks. prał. Michała
Badowskiego, który z dalekiego Kazaczeńska przywiózł kości ks. Jasna
Wasilewskiego - kanonika i proboszcza katedry pińskiej. Niezwykle
wymowna i wzruszająca była to opowieść. Sowieci, już po wojnie, w
1945 r. skazali ks. Jana Wasilewskiego na głodową i zimną śmierć.
Jeszcze przed śmiercią w Kazaczeńsku nad Jenisiejem, w Krasnojarskim
Kraju ks. Wasilewski napisał: "Nie martwcie się, dopełniam swoim
cierpieniem męki Zbawicielowej, aby ci, którzy nie wierzą, uwierzyli"
. Kości sowieckiego męczennika spoczywają w podziemiach katedry drohiczyńskiej
między ciałem biskupa Jędruszuka i ciałem pińskiego biskupa Bukraby
ze względu na jego postawę bezkompromisowej odwagi wobec bolszewików. "
I myślę ks. Janie, że Ty jesteś także z nami. Razem z błogosławionym
Antonim prowadzisz nie tylko ofiary niemieckiego totalitaryzmu, ale
sowieckiego i ubeckiego, prowadzisz przed Boży tron, bo przecież
to była niewinna, zbrodniczo przez wrogów Polski i Boga przelana
krew i dlatego zdecydowaliśmy, że teraz nie będziemy śpiewali nad
grobami tymi i sybirackimi żałobnych nieszporów, tylko nieszpory
i Msze św. o męczennikach, o tych, którzy pokazali, że miłość jest
silniejsza niż śmierć" - zakończył homilię Ksiądz Infułat.
W uroczystości udział wzięły licznie zgromadzone poczty
sztandarowe zakładów pracy, organizacji kombatanckich i związkowych
oraz szkół bielskich. Wartę przy pomniku ofiar barbarzyństwa pełnili
bielscy harcerze. Uroczystości zakończyły się złożeniem wieńców i
wiązanek na mogiłach pomordowanych.
Następnego dnia, w niedzielę z bazyliki Narodzenia Najświętszej
Maryi Panny i św. Mikołaja w Bielsku Podlaskim była transmitowana
przez telewizję Polonia Msza św., której przewodniczył bp Antoni
Dydycz. Homilię nawiązującą do przypadającej w tym dniu 58. rocznicy
śmierci 50 mieszkańców Bielska Podlaskiego i poświęconej postaci
błogosławionego Antoniego Beszty-Borowskiego wygłosił ks. inf. Eugeniusz
Borowski.
Beatyfikacja bł. A. Beszty-Borowskiego była dla Bielska
Podlaskiego szczególną nobilitacją. Na przestrzeni 1000 lat to pierwsza
osoba z tego terenu wyniesiona orzeczeniem Jana Pawła II do grona
błogosławionych.
Uroczystości rocznicowe zbiegły się z wydaniem przez
Drohiczyńską Kurię Diecezjalną nowej książki pt.: Błogosławiony Antoni
Beszta Borowski autorstwa ks. dr. Eugeniusza Borowskiego, poświęconej "
życiu i śmierci Męczennika, którego krew wsiąkła głęboko w naszą
podlaską ziemię, dając jej moc Piotrowej opoki, stając się fundamentem
nowej Diecezji Drohiczyńskiej" (z "Wprowadzenia" do książki bp. A.
Dydycza).
Pomóż w rozwoju naszego portalu