po tragicznej śmierci młodego będzińskiego policjanta Grzegorza Załogi znowu głośno o policji z tego miasta. Tym razem jest to jednak fama negatywna. Chodzi o to, że policjanci uderzyli pijanego chuliagana,
którego odprowadzali do izby wytrzeźwień. Zajście nagrały kamery telewizji przemysłowej i dowód był jak na dłoni. Policjant straci pracę i poniesie pewnie inne konsekwencje, bo nie może stać nad prawem.
„Dura lex, sed lex” - wypada powiedzieć.
Prawo nie znajdzie usprawiedliwienia w tym, że do tej pory nie było na owego funckjonariusza żadnych skarg. Że o ile nie wzorowo, to na pewno przyzwoicie pełnił od kilku lat swoją służbę. Jako funkcjonariusz
nie wytrzymał ten pierwszy i ostatni raz. Przeciętny człowiek po ludzku skłania się, aby go zrozumieć. Prawo i nakręcana opinia publiczna będą jednak prawdopodobnie bezwględne. A my? Poczujemy się bezpieczniej?
Wątpię. Liczymy przecież na policjantów, żeby nas chronili przed awanturującymi się pijakami, chuliganami, złodziejami i rabusiami. Każdy taki przypadek, w którym policja przegrywa czy to z bandytami,
czy to z własnymi słabościami, będzie potęgował w nas poczucie zagrożenia. Często i my jesteśmy zresztą tego przyczyną. Gdy przyłączamy się na przykład do chóru rzucających kamienie, któremu ton nadają
ci, których motywacje są całkiem przyziemne. Można zakrzyczeć w ten sposób stróżów prawa, ale wtedy będą się jeszcze bardziej lękali. Na naszym krzyku potępienia skorzystają jedynie ci, którzy prawo i
cały porządek, w tym i nas samych, mają za nic.
Pomóż w rozwoju naszego portalu