Choć dawno już minęły czasy, gdy szczyty gór budziły w ludziach lęk przed nieznanym, a lasy pełne były dzikiego zwierza i - jak przekazywała tradycja - złych mocy, do dziś wiele miejsc w świętokrzyskiej
krainie nosi znamiona tamtych wierzeń, a ich przeszłość pozostaje spowita mgłą tajemnicy.
Bez wątpienia należy do nich Góra Witosławska - wysunięta na północ, boczna kulminacja masywu Szczytniaka w Paśmie Jeleniowskim. Podtrzymaniu tajemniczości tego miejsca sprzyja położenie i charakter
grupy górskiej, do której należy Pasmo Jeleniowskie - najdalej na wschód wysunięty fragment łańcucha Gór Świętokrzyskich, w całości porośnięty przepastnymi lasami bukowymi, z którymi konkurować
może chyba tylko prastara Puszcza Jodłowa w Łysogórach. Na dodatek przez Górę Witosławską nie wiedzie żaden znakowany szlak turystyczny, czyniąc ją mało znaną wśród miłośników pieszych wędrówek.
Jeśli jednak zapytać mieszkańców Witosławic lub Nagorzyc, wsi położonych u podnóży góry, to okaże się, że z dawien dawna wywierała ona znaczący wpływ na kulturę i tradycję tutejszej ludności. Najlepszym
dowodem na to jest fakt istnienia pod jej szczytem kaplicy pw. Ducha Świętego, w której każdego roku odbywają się uroczystości zielonoświątkowe, gromadzące rzesze mieszkańców okolicznych miejscowości.
Jaka zatem była przeszłość tego miejsca?
Z powstaniem kaplicy na Górze Witosławskiej wiążą się liczne legendy i tradycyjne przekazy, niejednokrotnie zawierające ziarno prawdy historycznej.
Jedno z podań mówi, że budowlę wystawiono w miejscu, gdzie niegdyś istniał zamek Witosława - okrutnego władcy okolicznych ziem, który za najmniejsze nawet przewinienie skazywał swoich poddanych
na śmierć. Jego jedyny syn, noszący to samo imię, zakochał się w córce leśniczego i po kryjomu wziął z nią ślub w wiejskim kościele. Kiedy młodzi wrócili na zamek, rozgniewany ojciec kazał wtrącić do
lochów niechcianą synową. Zbyt wielka była jego pycha, by pozwolić na taki mezalians. Nie pomogły nawet błagania syna. Kiedy dziewczyna zmarła, serce młodego Witosława pękło z rozpaczy.
Ojciec opamiętał się poniewczasie. Chcąc odpokutować za wyrządzone zło, kazał zburzyć zamek i rozdać dobra służbie, sam zaś podjął życie pustelnicze w nędznej chacie. Po jego śmierci ludzie wybudowali
tu kaplicę, zaś górę zaczęto nazywać Witosławską.
Wprawdzie to tylko legenda, ale można w niej znaleźć wiele zbieżności z losami niejakiego Wacława Jazłowieckiego, przypuszczalnego fundatora kaplicy. Był to okryty sławą wojenną wojewoda podolski,
który zabił biskupa ormiańskiego, gdy ten upomniał go za złe traktowanie poddanych. Po zabójstwie, targany wyrzutami sumienia, porzucił swe rozległe dobra i osiadł w pustelni na Górze Witosławskiej. Działo
się to rzekomo w połowie XVIII w. Jednak historycy zastrzegają, że postać wojewody jest na poły mityczna, gdyż w zachowanych przekazach, dotyczących rodu Jazłowieckich, notabene wymarłego bezpotomnie
w XVII w., nie ma nikogo o takim imieniu...
To nie koniec tajemnic Góry Witosławskiej - nie mniej zawiły jest trop dorocznych uroczystości zielonoświątkowych w kaplicy pod szczytem.
Najbardziej prawdopodobna wydaje się teza o przeniesieniu tej tradycji z położonego nieopodal klasztoru benedyktynów na Świętym Krzyżu, gdzie aż do XV w. w dniu Zielonych Świąt odbywał się wielki
jarmark, zlikwidowany w 1468 r. na mocy ukazu króla Kazimierza Jagiellończyka. Jednak niektórzy badacze sugerują, że zgromadzenia na Górze Witosławskiej mogą mieć dużo starszy rodowód, sięgający
czasów przedchrześcijańskich, bądź pierwszych wieków po chrzcie Polski, kiedy wierzenia pogańskie ścierały się z nauką Kościoła. Tradycje te szczególnie długo utrzymywały się na terenach górzystych, gdzie
wyniosłe szczyty, dominujące nad okolicą, budziły w ludziach zabobonny lęk.
Czy jednak na Górze Witosławskiej istniał prasłowiański ośrodek kultu? Odpowiedzi na to pytanie mogłyby dostarczyć wykopaliska archeologiczne. Niestety, po obiecującym początku - w 1988 r.
w prezbiterium kaplicy odkopano fragment kamiennej budowli, którą zinterpretowano jako murek kultowy - badania zostały przerwane.
Kaplica na Górze Witosławskiej jest największym tego typu obiektem w Górach Świętokrzyskich. Posiada nawę i wyodrębnione prezbiterium z ołtarzem, w którym umieszczono obraz Matki Bożej Częstochowskiej.
Drugi obraz, przedstawiający zesłanie Ducha Świętego, znajduje się nad tzw. łukiem tęczowym, oddzielającym prezbiterium od nawy. Wyposażenie kaplicy stanowią ponadto: dwa konfesjonały, ambona, ołtarzyk
z obrazem św. Józefa, stacje Drogi Krzyżowej, drewniany chór w części zachodniej (przy wejściu), kamienna chrzcielnica i kilka drewnianych ławek.
Najłatwiej dotrzeć tu z Witosławic najpierw drogą wiodącą na przełęcz Karczmarka, następnie zaś obok przepięknej rzeźby Chrystusa upadającego pod krzyżem, stromo pod górę, na płaską polanę z kościółkiem.
Doskonałą okazję do odwiedzenia Góry Witosławskiej mają turyści przemierzający Pasmo Jeleniowskie czerwonym szlakiem. Spacer ze wspomnianej już przełęczy Karczmarka (między górami Wesołówką i Szczytniakiem)
do kaplicy i z powrotem nie powinien zająć więcej niż 40 min, a wizyta w tym urokliwym i nadal tajemniczym zakątku będzie wspaniałym duchowym dopełnieniem wrażeń z wędrówki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu