Ciasno i gwarno było przy wiślickiej świątyni
Znad białych chust na ramionach - jako znaku zanurzenia się w wodach chrzcielnych - wznosiły się tu i ówdzie parafialne transparenty i emblematy. Teatralne przedstawienie historii miasta i
kolegiaty przez gimnazjalistów pt. Wiślica przez wieki uświadomiło wszystkim - przynajmniej tym, którzy słuchali - bogatą spuściznę historyczną tego miejsca, będącego dawną siedzibą księstwa
Wiślan, obszarem misjonarskiej działalności Cyryla i Metodego, miejscem pierwszej świątyni sięgającej korzeniami w X wiek, wreszcie sanktuarium Matki Bożej Łokietkowej, statutów wiślickich i obecności
władców polskich, którzy wpisali się w dzieje tej ziemi.
Z Bodzentyna przyjechała grupa z ks. Wojciechem Szczęsnym. Marta jest tu po raz drugi. - Coś tu można przeżyć, religijnie się odnowić; kogoś spotkać i czegoś ważnego się dowiedzieć - wyjaśnia.
O tych ważnych rzeczach traktował właśnie krótki wykład ks. prof. Daniela Olszewskiego, ujmujący wydarzenia zatwierdzające suwerenność państwa i niezależność Kościoła polskiego w historii Polski,
począwszy od przyjęcia chrztu i zjazdu gnieźnieńskiego. Bez arcybiskupstwa Polska nigdy nie stałaby się królestwem, a więc równoważnym partnerem dla państw europejskich, w który to nurt w przestrzeni
dziejów wpisały się nazwiska wielkich Polaków, ważnych ośrodków uniwersyteckich, dzieło chrystianizacji Litwy. Weszliśmy do Unii jako równorzędny partner, a dziedzictwo - którego ośrodkiem stała
się Wiślica - jest naszą dumą narodową.
Śpiew gospel Chóru Kameralnego „Fermata”, dynamiczne przedstawienie „Dla Ciebie Panie” w wykonaniu Kieleckiego Teatru Tańca są przyjmowane owacyjnie. - O to nam chodziło,
o tę dobrą atmosferę - mówią młodzi pielgrzymi z Jędrzejowa, z parafii Matki Bożej Łaskawej, wystukując rytm. Przyjechali dwoma autokarami, są radośni, rozbawieni. Czy tylko atmosfera jest ważna?
- No nie... Kontakt z Wiślicą, udział w takich imprezach służy przede wszystkim pogłębianiu wiary - mówią. Kleryk Paweł z III roku kieleckiego WSD uważa, że jego obecność tutaj to także, owszem,
wspólnotowe przeżywanie wiary z innymi - z grupą młodzieży ze swej rodzinnej parafii, ale również forma świadectwa. - To jest świadectwo i dla mnie, i dla moich młodych przyjaciół. Świadczy
ono m. in., że my, klerycy z Seminarium, chcemy być z ludźmi, że jesteśmy otwarci na świat. Sądzę, że wielu potraktuje Wiślicę jako „diecezjalną Lednicę”, spotkanie ma szansę z każdym rokiem
lepiej się rozwijać. Widać, że młodzież potrzebuje konkretnych drogowskazów. Szkoda tylko, że gdzieniegdzie są jeszcze niedostatki organizacyjne związane z brakiem dobrego nagłośnienia, bo w konsekwencji
wielu nie wie, gdzie się podziać; nie rozumie, kiedy należy śpiewać, kiedy słuchać.
Wszystkich łączy katecheza chrzcielna i przejście z zapalonymi świecami przez chrzcielnicę wiślicką. Gdy tak schodzą ku fundamentom kościółka św. Mikołaja, w pamięci odżywają słowa Ojca Świętego:
„Wy macie przenieść ku przyszłości to całe olbrzymie doświadczenie dziejów, któremu na imię: Polska”.
- Właśnie po to tutaj przyjechałam - wyjaśnia katechetka, p. Agnieszka. W Wiślicy znalazła się z grupką swoich dawnych uczennic z Prandocina. - Chyba dobrze jest przeżyć wspólnie
coś takiego: uczestnictwo we Mszy św., odnowienie przyrzeczeń chrztu św., powiedzenie swojego „tak” dla Chrystusa.
Młodzież z Gimnazjum im. S. Żeromskiego i Zespołu Szkół Rolniczych z Książa Wielkiego (łącznie 70 osób) z katechetką Beatą Krochmal i ks. Bartłomiejem Pieronem tworzą sympatyczną grupę. Kasia uważa,
że „fajnie jest, jeśli ludzie podobnie myślą i czują, jest dobrze, gdy się razem modlą”. Damian mówi, że tutaj, w Wiślicy, „łatwiej zbliżyć się do Pana Boga. W ogóle sama historia tego
miejsca sprzyja bliskości pomiędzy ludźmi”.
Błonia wiślickie obfitowały w liczne znaki jedności i miłości. Ołtarz, nieco rustykalny - kryty matami z trzciny, obudowany palikami z brzeziny i olchy, otoczył tłum pątników. Transparenty i
proporce potwierdzają obecność grup z najodleglejszych zakątków diecezji.
Powoli zmrok zapada nad Wiślicą, wtapiają się weń mury odległej kolegiaty. Wiatr przynosi zapach łąk, harcerze ustawiają szpaler pochodni przed ołtarzem, migotają wzniesione świece. I choć komary
ruszyły do ataku, robi się coraz bardziej niezwykle i coraz bardziej uroczyście. Jezus Chrystus ten sam, zawsze na wieki..., By świat uwierzył, że Jezus jest jedynym Zbawicielem... - śpiew prowadzą
najlepsze zespoły z diecezji. W duchu braterskiej miłości uczestnicy spotkania przełamują między sobą chleb, który w dużej obfitości dostarczono na błonia. I w tym duchu bp Marian Florczyk prowadzi odnowienie
przyrzeczeń chrzcielnych. Ks. Andrzej Drapała, reprezentujący Caritas kielecką, głosi katechezę: Chleb pomostem jedności i miłości. Mówi, jak wielką rangę nadał mu Jezus, jaką rolę pełnił on w polskiej
tradycji, opowiada też o własnych doświadczeniach. Są świadectwa. S. Julia ze Wspólnoty św. Pawła wnosi trudne wspomnienia z Kazachstanu, a s. Nazarena z Kolegium św. Rodziny opowiada o dzieleniu
się Bożą miłością wśród więźniów. Izabela Terlecka jako wolontariusz Caritas od 4 lat wydaje chleb w ogrzewalni przy ul. Żelaznej w Kielcach. Ona najlepiej wie, co to znaczy, gdy go zabraknie...
Tuż przed Mszą św. następuje ceremonia poświęcenia figury - płaskorzeźby św. Jadwigi Królowej. Ks. dziekan Zygmunt Pawlik, proboszcz wiślicki, wyjaśnia, iż powstał projekt otoczenia tutejszych
błoni figurami polskich świętych i błogosławionych. Zaczęto od św. Jadwigi, którą z Wiślicą łączyły liczne więzy, żarliwie modliła się przed Madonną Łokietkową - zapewne i wtedy, gdy odbywał się
nad nią sąd o wiarołomstwo.
Mszy św. przewodniczy bp Kazimierz Ryczan, a homilię zaczyna od dziękczynienia „za dar Niepokalanej Matki Jezusa”. Pojawienie się Jezusa wśród nas wymagało Niepokalanego Serca, Niepokalanego
Ciała, Niepokalanego Domu... „Przykuwa dzisiaj moją uwagę poszukiwanie Jezusa przez Niepokalaną Maryję” - mówi. Można zgubić Jezusa nawet na pielgrzymce, nawet na katechezie, co potwierdzają
różne przykłady, tak różne, jak wiele jest dróg odejścia od Niego. Życie konsumpcyjne, obecne ustawy, np. preferujące pomoc samotnym matkom (co powoduje w konsekwencji wzrost rozwodów, unikanie małżeństwa)
sprawiają, że „Jezusowy sakrament nic nie znaczy”. A tymczasem Maryja z Józefem wciąż chodzą wśród nas i wciąż szukają zagubionego Jezusa. Nie znajdują go w gniazdku zakochanych, u zabieganego
biznesmena, ani u pijaków okupujących ławki w parku. Także do nas zapuka Matka Boża - ta z Wiślicy, ta czczona w licznych wizerunkach i w sanktuariach. Ona wciąż szuka; wie, że „Jezus Chrystus
swoją łaską zagospodarował świątynię naszej duszy”.
Uczestnicy spotkania świetnie bawili się podczas koncertu „Starego Dobrego Małżeństwa”, który był ostatnim punktem spotkania wiślickiego i zakończył się ok. północy. Ks. Stanisław Langner,
organizator imprezy z ramienia Diecezjalnego Duszpasterstwa Młodzieży, podkreśla świadomy dobór poszczególnych elementów uroczystości. - Sięgnięcie do bogactwa sakramentu chrztu św., łamanie się
chlebem, czy dzielenie świadectwem sprzyja budowaniu jedności, podobnie jak wytwarzająca się w tego rodzaju wspólnocie solidarność z drugim człowiekiem - wyjaśnia. Chcieliśmy pokazać tę jedność
także przez różnorodność kulturową (śpiew gospel, nowoczesny taniec, historyczną tradycję).
W organizację spotkania (wpisanego także w Europejskie Dni Wiślicy) zostały zaangażowane władze samorządowe, środowisko ludzi dobrej woli z terenu miasta i parafii. Wszystko to dobrze rokuje na przyszłość.
Dobrej myśli jest inicjator wiślickiej imprezy, bp Marian Florczyk, który od dawna zabiegał o realizację swej idei, pomyślanej jako powrót uczestników spotkań - głównie młodych ludzi -
do korzeni wiary, do źródeł naszej chrześcijańskiej tożsamości i narodowej kultury. - Uważam, że na tym właśnie powinniśmy budować naszą przyszłość w Polsce i w Europie. Inaczej wchłonie nas kultura
masowa. Ufam, że ci młodzi z Wiślicy w przyszłości przyjadą tutaj ze swoimi dziećmi. Dziękuję wszystkim księżom i młodzieży za tak liczny udział i zapraszam do Wiślicy już na przyszły rok - 18 czerwca.
Pomóż w rozwoju naszego portalu