Biskup przyznaje, że w świecie arabskim wiele się dzieje, jest silna wola różnych rewolucji. Początkowo miały one wymiar społeczny, potem zawłaszczyli je fundamentaliści, tak że nabrały one charakteru religijnego. „Obalono dyktatorów, którzy bez wątpienia byli niekiedy bardzo brutalni, ale zarazem jako jedyni byli w stanie utrzymać pewną jedność. Dziś panuje wielki zamęt, z którego korzystają radykałowie. Rewolucje społeczne stały się rewolucjami fundamentalistycznymi” – stwierdził 72-letni hierarcha. Jego zdaniem trudno dziś przewidzieć, jaki będzie rozwój wydarzeń, tym bardziej że tak zwani muzułmanie umiarkowani nie zabierają głosu.
„Jeden z moich islamskich przyjaciół, wybitny naukowiec z uniwersytetu kairskiego i zwolennik krytycznej interpretacji Koranu, powiedział mi kiedyś, że muzułmanie umiarkowani często są mistrzami dwulicowości" - tłumaczył włoski biskup-kombonianin. Wyjaśnił, że niespodziewanie kilka tygodni temu pojawili się w kościele po zabójstwie ks. Hamela, ale - jego zdaniem - był to bardziej gest emocjonalny niż prawdziwe zajęcie stanowiska przeciwko czemuś.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
"Ja oczekiwałbym czegoś poważniejszego. Oczywiście można przyjść do kościoła, modlić się za chrześcijan, ale to niczego nie zmienia. W ten sposób tracimy tylko czas. Ja wolałbym gestu bardziej świeckiego" – powiedział w Radiu Watykańskim wikariusz Arabii Północnej. Podkreślił, że ludzie ci "publicznie, w sposób obywatelski, nigdy nie zajęli stanowiska, nie powiedzieli, że to nie jest islam". "Czy możemy przekonać świat, że w islamie nie ma przemocy, jeśli ci muzułmanie «umiarkowani» nigdy nie zajęli stanowiska, by pokazać światu, że to nie jest prawdziwy islam? Nigdy tego nie zrobili" - ubolewał rozmówca rozgłośni papieskiej.
Zauważył, że obecnie pokazują się oni w kościele, ale to nie jest najlepsze miejsce, by przekonać świat, że w islamie nie ma przemocy. "Muszą zająć stanowisko w sposób o wiele poważniejszy, bardziej radykalny, w wywiadach, w decyzjach również politycznych, w jasnych i mocnych słowach, by powiedzieć, że to nie jest prawdziwy islam. Do tej pory tego nie zrobili i wydaje mi się, że nadal tego nie robią” - jest przekonany bp C. Ballin.
Na zakończenie zaapelował też o otwarcie i wyrozumiałość dla uchodźców, którzy uciekają przed wojną i nieludzkimi warunkami życia. Przyznał, że jako misjonarz był świadkiem sytuacji skrajnego ubóstwa. Jego zdaniem, ci, którzy z takiego świata uciekają, robią to, co na ich miejscu uczyniłby każdy z nas, mając na względzie dobro własnych dzieci.