Zdarzyło się to gdzieś nad Jeziorem Galilejskim. Może niedaleko Kafarnaum, gdzie mieszkała rodzina Piotra, a może przy zachodnim brzegu bliżej równiny, na której Jezus rozmnożył chleb i tak często nauczał. Po zmartwychwstaniu kolejny raz spożywał posiłek ze swoimi uczniami. Jedli zapewne w milczeniu, bowiem Apostołowie nie mieli odwagi zadawać pytań Nauczycielowi. Kiedy posiłek miał się ku końcowi, Chrystus odwołał Piotra na bok i zadał mu pytanie, zaskakujące dla starego rybaka. Pytanie brzmiało: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz mnie więcej niż inni?” (por. J 21, 15). Zaskoczony Piotr zastanawiał się pewnie, dlaczego właśnie jego pyta Jezus o większą miłość i dlaczego właśnie teraz zadaje takie pytanie. Piotr pamiętał jeszcze swój upadek; zdarzyło się to przecież tak niedawno, kiedy on jeden wyparł się swego Mistrza. Inni stchórzyli, lecz on zdradził. Dlaczego więc Chrystus wybiera ponownie jego? Pytanie mogło oznaczać tylko kolejne, nowe zadanie. I rzeczywiście, Piotr nie omylił się; czekały go nowe zadania - o ileż poważniejsze i większe niż sądził. Bowiem Jezusowe pytanie o większą miłość było jednocześnie pytaniem o większą sprawiedliwość, o większe miłosierdzie, o większą siłę przebaczenia. Odpowiedź Piotra była prawdziwa. Wyznał swą miłość do Nauczyciela, nie mówiąc jednak, że jest większa niż innych. Dlaczego? Może nie był jeszcze pewien, czy należy cały do Chrystusa. Może jeszcze chciał zachować coś dla siebie, może bał się tego, co nieznane. A może po prostu wiedział, że jest słabym i małym człowiekiem, który sam z siebie niewiele może. Chrystus obiecał wówczas Piotrowi, że nie zostanie on sam. Chrystus pragnie być kochany, żyć w sercu Piotra, być obecny w całym jego życiu. Wszystko, co Piotr uczyni, wspierane będzie siłą łaski Bożej. Człowiek żyje dopóty, dopóki ktoś jeszcze go kocha. Umiera wtedy, gdy kochany nie jest, a życie jego zmienia się w wegetację. Bóg też umiera, jeżeli nie jest kochany. Nie umiera w ogóle, umiera w sercu człowieka, w jego myślach, pragnieniach, tęsknotach. Nie jest kochany, nie jest więc potrzebny. Staje się niewidoczny, niezauważalny, nieobecny - po prostu Go nie ma. Wtedy nasze praktyki religijne oznaczają już tylko fizyczną obecność przy ołtarzu. Może więc także dlatego Jezus zapytał Piotra: Czy miłujesz mnie więcej niż inni? Może wiedział, że tylko wtedy będzie obecny? Tak bardzo przecież walczył o ową obecność. Nie o obecność ołtarza, nie o pamięć marmurową i ogromne, bogato zdobione świątynie. Nie chciał pobożnych frazesów, filakterii, wydłużonych frędzli u płaszcza. Pragnął być kochany, bo tylko miłość zapewnia istnienie i tylko miłość jest gwarancją tego istnienia. Pragnął być kochany, ponieważ razem z nami mówił: Abba - Ojcze. Pragnął być kochany, ponieważ za nas umarł. Pragnął być kochany, ponieważ sam nas ukochał. Dlatego zapytał Piotra o większą miłość. Dlatego nas wszystkich pyta o to samo. Pyta z nadzieją, że pozwolimy Mu istnieć w naszym sercu i w naszym życiu. Że będzie nadal mógł być naszym przyjacielem i bratem. W ten sposób Chrystus uczy nas miłości wobec bliźnich. Nie uśmiercajmy ich jej brakiem. Nie wykreślajmy ich istnienia ze swojego życia. Pozwólmy im być. Kochajmy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu