Ojciec Święty najpierw sam się wyspowiadał u jednego z penitencjarzy bazyliki, a następnie zasiadł w konfesjonale, by samemu wyspowiadać kilkoro penitentów. Nabożeństwo to rozpoczęło inicjatywę „24 godziny dla Pana”, w której ramach wiele kościołów w centrum Rzymu będzie otwartych także w nocy, by umożliwić wiernym skorzystanie z sakramentu pokuty.
W swym rozważaniu papież odwołał się do prośby niewidomego żebraka Bartymeusza: „Żebym przejrzał” i dodał, że „taka jest prośba, jaką pragniemy skierować dziś do Pana”. Jest to prośba „o zdolność widzenia na nowo, gdy nasze grzechy sprawiły, że straciliśmy z naszego spojrzenia dobro i odwiodły nas od piękna naszego powołania, powodując, że błądziliśmy daleko od celu”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Grzech bowiem „zubaża nas i izoluje” - tłumaczył kaznodzieja. "Jest to ślepota duchowa, która uniemożliwia nam dostrzeżenie tego, co istotne, utkwienie spojrzenia w miłości obdarzającej życiem. Jest to ślepota duchowa, która prowadzi stopniowo do zatrzymywania się na tym, co powierzchowne, aż po uczynienie nas niewrażliwymi na innych i na dobro. Ileż pokus ma moc przysłonienia spojrzenia serca i uczynienia go krótkowzrocznym! Jakże łatwo i błędnie jest sądzić, że życie zależy od tego, co masz, od uzyskiwanych sukcesów lub podziwu; że gospodarka składa się wyłącznie z zysku i konsumpcji; że własne osobiste zachcianki powinny przeważać na odpowiedzialnością społeczną! Patrząc tylko na nasze «ja» stajemy się ślepi, przygaszeni i skupieni na samych sobie, pozbawieni radości i prawdziwej wolności" - przekonywał Franciszek.
Na szczęście „bliska obecność Jezusa pozwala odczuć, że kiedy jesteśmy dalecy od Niego, to brakuje nam czegoś ważnego”. Sprawia, że „odczuwamy potrzebę zbawienia, a to jest początkiem uzdrowienia serca”. A „kiedy pragnienie uzdrowienia staje się śmiałe, prowadzi do modlitwy, by wołać z mocą i natarczywie o pomoc, podobnie jak Bartymeusz: «Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!»”.
Niestety, istnieje też „pokusa, by iść dalej, tak jak gdyby nic się nie stało, ale w ten sposób pozostajemy dalekimi od Pana” - powiedział Ojciec Święty. Zachęcił do uznania, że „wszyscy jesteśmy żebrakami miłości Boga”. Podkreślił, że obecny Rok Jubileuszowy Miłosierdzia to czas sprzyjający temu, "aby powitać obecność Boga, doświadczyć Jego miłości i powrócić do Niego z całego serca". I tak jak Bartymeusz "możemy zrzucić płaszcz i powstać: odrzućmy to, co nam przeszkadza w spiesznym podążaniu na drodze ku Niemu, nie obawiając się porzucenia tego, co daje nam poczucie bezpieczeństwa i do czego jesteśmy przywiązani. Nie trwajmy siedząc, podnieśmy się; odnajdźmy na nowo naszą duchową szlachetność, godność umiłowanych dzieci stojących przed Panem, aby spojrzał nam w oczy, przebaczył i stworzył na nowo" - zachęcał papież.
Reklama
Tłumaczył, że pasterze Kościoła są „powołani, aby słuchać wołanie, być może ukryte, ludzi którzy pragną spotkać Pana”. "Jesteśmy zobowiązani do rewizji tych zachowań, które czasami nie pomagają innym w zbliżeniu się do Jezusa; harmonogramów i programów, które nie odpowiadają na rzeczywiste potrzeby tych, którzy mogliby przyjść do konfesjonału; ludzkich reguł, które znaczą więcej niż pragnienie przebaczenia; naszych rygoryzmów, które mogłyby trzymać z dala od czułości Boga. Nie powinniśmy oczywiście pomniejszać wymagań Ewangelii, ale nie możemy udaremnić pragnienia grzesznika, by pojednać się z Ojcem, ponieważ powrót syna do domu, jest tym, czego Ojciec oczekuje przede wszystkim" - podkreślił Franciszek.
"Niech nasze słowa będą takie, jak uczniów, którzy, powtarzając słowa samego Jezusa, mówią do Bartymeusza: «Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię». Jesteśmy posłani, aby pobudzać odwagę, aby wspierać i prowadzić do Jezusa. Nasza posługa jest posługą towarzyszenia, aby spotkanie z Bogiem było osobowe, intymne a serce mogło otworzyć się szczerze i odważnie na Zbawiciela. Nie zapominajmy: tylko Bóg działa w każdym człowieku. W Ewangelii to On się zatrzymuje i pyta o niewidomego; to On nakazał, aby go przyprowadzono; to On go słucha i leczy. My zostaliśmy wybrani, aby wzbudzić pragnienie nawrócenia, by być narzędziami, które ułatwiają spotkanie, aby wyciągnąć rękę i udzielić rozgrzeszenia, czyniąc widzialnym i czynnym Jego miłosierdzie - przypomniał papież.
Po kazaniu zdjął kapę i udał się do jednego z konfesjonałów i wyspowiadał się, po czym sam zasiadł w konfesjonale i przez prawie półtorej godziny słuchał spowiedzi. Następnie powrócił przed ołtarz, skąd udzielił wszystkim specjalnego błogosławieństwa, kończącego nabożeństwo.