Dzisiejszy człowiek chlubi się swymi osiągnięciami; coraz lepiej poznaje świat, w którym żyje, odkrywa coraz to nowe prawa, które nim kierują. Stara się zgłębić wszystkie tajniki natury, próbuje
manipulacji genetycznych i klonowania. Lata w kosmos, buduje maszyny mające dotrzeć w jego odległe zakątki. Można by pomyśleć, że przejął się Bożym wezwaniem do współpracy,
współtworzenia i udoskonalania świata.
Czy jednak zawsze ludzka działalność może być określona jako ulepszanie? Jak to się dzieje, że coraz częściej słyszy się o degradacji środowiska naturalnego, efekcie cieplarnianym, kwaśnych
deszczach i innych nieszczęściach biorących się z braku roztropności w "podbijaniu" świata? Dlaczego przyroda doskonale radzi sobie z naturalnymi katastrofami,
jak powodzie, trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów, gwałtowne burze, a nie może naprawić wyrządzonych przez nas szkód? Burza mija i wychodzi słońce, rany po trzęsieniu ziemi się zabliźniają,
a wykarczowane przez człowieka, czy zniszczone kwaśnymi deszczami lasy nie chcą odrastać.
Być może się mylę, ale nie istnieje nic takiego jak "katastrofa naturalna". Wszystkie wydarzenia, które bylibyśmy skłonni nazywać kataklizmami przyrodniczymi, są jak najbardziej naturalne. Choć dla
nas są groźne, środowisko radzi sobie z nimi. Dzieją się one bowiem zgodnie z nadanymi im przez Boga prawami. Pan Bóg, stwarzając świat, określił zasady, jakimi wszystko będzie się
kierować. Tornado, trzęsienie ziemi, wybuch wulkanu czy upadek meteorytu to tylko działanie praw rządzących przyrodą. "Widział Bóg, że wszystko było dobre" - mówi Księga Rodzaju. Było i jest
dobre; jedynie człowiek potrafi czynić coś złego. Czemu? Bo otrzymał od Pana Boga dar wolności, z którego nie zawsze umie poprawnie korzystać. Już u początków swej działalności posłuchał
złego doradcy, zamiast bezgranicznie ufać Bogu, "zaeksperymentował". Niestety, nie powiodło się, ale człowiek nadal nie chce wyciągnąć wniosku z tamtej lekcji.
Aby ktoś jednak nie myślał, że dzisiejszy felieton będzie tylko ekologiczny, pragnę pójść jeszcze dalej. Pan Bóg jest stwórcą świata widzialnego i niewidzialnego. On nadał prawa kosmosowi,
ale też ustanowił ład moralny. Obdarzając człowieka rozumem, wezwał go do poznawania tak praw rządzących światem materii jak i ducha. Dając wolną wolę, podpowiedział, że zgodne z Jego
wolą, korzystanie z otrzymanych darów da nam harmonijny rozwój życia doczesnego i szczęśliwość wieczną.
Człowiek jednak ciągle chce być mądrzejszy od Stwórcy. Ignorując Boże zasady moralne, ma nadzieję na osiągnięcie szczęścia na ziemi, a lekceważąc prawa przyrody, chce stworzyć wygodniejszy
świat. Niestety, po pierwszym zachwycie przychodzi refleksja - "co ja właściwie najlepszego zrobiłem?". Po tym zaś ucieczka. Jak kiedyś w Edenie - człowiek chowa się przed Bogiem, uświadamiając
sobie swą nagość - słabość. Chciał być równy Bogu, czy nawet większy od Niego; chciał ustanawiać swoje "reguły gry", ignorując, czy wręcz sprzeciwiając się naturalnemu porządkowi. Nie udało się, a teraz
nie ma komu przyznać się do winy. "Niewiasta winna" - mówi Adam; "Wąż mnie zwiódł" - usprawiedliwia się Ewa. Dziś człowiek nierzadko nie zadowala się już zrzucaniem winy na innych; dziś niejednokrotnie
zamiast uznać swój grzech kieruje oskarżenie przeciw Bogu, że ustanowił niesprawiedliwe prawo, że to właściwie On jest wszystkiemu winien. W najlepszej sytuacji człowiek zapomina o Stwórcy,
stara się Go usunąć ze swego życia, ze swej świadomości. Jeszcze trochę, a sobie przypisze dzieło stwórcze.
Człowiecze, chrześcijaninie, uznaj wreszcie, że to On ma rację; że to Stwórca w przykazaniach daje najlepszą "instrukcję obsługi" swego dzieła. Wyciągnij wreszcie wnioski z tylu
błędów popełnionych w przeszłości. Zwróć się do Boga pełnego miłosierdzia, a On - jak przy wypędzeniu z raju - okaże swą dobroć i po raz kolejny zlituje się
nad tobą. Oby tym razem nasza mądrość była większa niż poprzednio.
Pomóż w rozwoju naszego portalu