Jednym ze znaków naszych czasów jest nieporównywalna z wcześniejszymi okresami historii troska o naturalne środowisko. Media, politycy, programy szkolne, a nawet nauczanie Kościoła poświęcają temu tematowi coraz więcej uwagi. Osobom nieco starszym komunikaty radiowe o godzinach większego lub mniejszego dostępu do zielonej energii przypominają informacje o stopniach zasilania z dawnych peerelowskich czasów. Niestety, podejściu bez zbędnych emocji do tematu ekologii nie służą działania organizacji – w ostatnim czasie także w Polsce – realizujących swe cele pod płaszczykiem troski o przyszłość świata. Ich działania przyjmują formy utrudniające codzienne życie, kwestionujące hodowlę zwierząt i pracę rolnika, a nawet dewastujące dzieła sztuki. Niektóre organizacje ekologiczne cechuje często wrogość do życia ludzkiego z jednoczesną obroną życia zwierząt. Podejmują te hasła zwłaszcza ludzie młodzi, z natury mniej krytyczni i bardziej podatni na nowoczesne idee. Zjawiska te stanowią także wyzwanie duszpasterskie.
Reklama
Prawdą jest, że zatroskanie o czystość powietrza, wód, lasów i ziemi jest nakazem moralnym wynikającym z przekazania nam świata przez Stworzyciela, abyśmy odpowiedzialnie z niego korzystali. Powinniśmy zatem myśleć o dobru nie tylko własnym, ale wszystkich mieszkańców naszej planety. I choć słuszne założenia ekologiczne przeobrażają się niekiedy w ideologiczne obsesje, to jednak troska o środowisko winna być uwzględniana w życiu osobistym i społecznym. W tym kontekście ważne są nie tylko ekologia środowiska, w którym żyjemy, ale także ekologia człowieka. Ze zrozumieniem dla tej ekologii bywa różnie. Mimo praktykowania wielorakich diet oraz coraz większej dostępności zdrowej żywności wciąż zaśmiecamy nasze organizmy szkodliwymi substancjami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Obok ekologicznej troski o ciało potrzebujemy ekologii integralnej, uwzględniającej duchowy wymiar naszego człowieczeństwa. W tym przypadku konieczna jest jeszcze subtelniejsza wrażliwość. Jezus w Ewangelii tłumaczy tę kwestię słowami: „Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym” (Mk 7, 21-23). Nasze dusze żyją mocą pokarmu, który przyjmujemy, a mówiąc precyzyjniej – mocą słów, których słuchamy.
Skuteczne porządkowanie świata zaczyna się od ludzkiego wnętrza. Napisał o tym papież Franciszek w encyklice Laudato si’: „Nie wystarcza już mówienie jedynie o integralności ekosystemów. Musimy zdobyć się na mówienie o integralności życia ludzkiego, konieczności popierania i łączenia wszystkich wielkich wartości. Zanik pokory w człowieku, nadmiernie podekscytowanym możliwością panowania absolutnego, bez żadnych ograniczeń, może jedynie prowadzić do wyrządzenia szkody społeczeństwu i środowisku. Nie jest łatwo rozwijać tę zdrową pokorę i radosną wstrzemięźliwość, jeśli stajemy się samowystarczalni, jeśli wykluczamy Boga z naszego życia, a Jego miejsce zajmuje nasze własne ego, jeśli uważamy, że to my sami określamy, co jest dobre, a co złe” (n. 224).
Mądrość chrześcijańska umie odróżniać to, co jest doraźną modą, od autentycznego zatroskania o dobro człowieka i świata. Dlatego w trosce o nasz wspólny dom oraz o przyszłe pokolenia warto odpowiedzialnie korzystać z podarowanego i zadanego nam świata. Ta misja wchodzi także w zakres duszpasterskich zadań i zaangażowania ludzi świeckich w Kościele i świecie.