Kl. Michał Wodzicki: Kilka tygodni temu został Ksiądz Biskup przedstawiony papieżowi Franciszkowi przez metropolitę łódzkiego jako jeden z dwóch nowych biskupów pomocniczych archidiecezji łódzkiej. Jak Ksiądz Biskup wspomina tę chwilę?
Bp Zbigniew Wołkowicz: To prawda, razem z bp. Piotrem Kleszczem byliśmy w Rzymie, by podziękować Ojcu Świętemu za zaufanie, jakim nas obdarzył i za nominowanie nas na biskupów, współpracowników metropolity łódzkiego. Z kard. Grzegorzem Rysiem wzięliśmy udział w audiencji środowej na pl. św. Piotra i po jej zakończeniu podeszliśmy do papieża. Podziękowałem papieżowi Franciszkowi za nasze nominacje i oddaliśmy należny szacunek następcy św. Piotra oraz poprosiłem o błogosławieństwo. Podczas tego krótkiego spotkania w swoim sercu poczułem i postanowiłem żyć w pełnej jedności i posłuszeństwu temu, który przewodzi Kościołowi Chrystusowemu.
Reklama
Wróćmy zatem do nominacji ks. Zbigniewa Wołkowicza na biskupa pomocniczego archidiecezji łódzkiej. Czy ta nominacja była dla Księdza Biskupa zaskoczeniem?
Informacja, że Ojciec Święty mianował mnie biskupem, była dla mnie zupełnym zaskoczeniem. Nie spodziewałem się, że Pan Bóg będzie chciał, bym służył Mu jako współpracownik metropolity łódzkiego. W życiu starałem się rozeznawać wolę Bożą, dlatego w pokorze przyjąłem decyzję papieża. Mocno pracuje we mnie słowo, które Jezus powiedział do Apostołów: „Kto Was słucha, Mnie słucha” (Mt 10, 16). Nie ukrywam, że nominacja papieża Franciszka wywołała we mnie lęk i pytanie: czy podołam, ale zarazem odczuwam też pokój, że Bóg udzieli mi potrzebnych łask, by gorliwie i ofiarnie pełnić posługę pasterza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W jaki sposób Ksiądz Biskup dowiedział się o decyzji Ojca Świętego?
Dzień przed jej ogłoszeniem odebrałem telefon z Nuncjatury Apostolskiej z zaproszeniem na spotkanie z Nuncjuszem Apostolskim w Polsce abp. Antonio Filipazzim. Jechałem z dużymi obawami, czując, że coś się wydarzy. Nuncjusz przyjął mnie niezwykle życzliwie i poinformował, że Ojciec Święty mianował mnie biskupem pomocniczym łódzkim oraz zapytał o moją decyzję. Jak wcześniej wspomniałem, nie bez obaw, ale z ufnością Bogu, przyjąłem wolę papieża Franciszka. Następnie wspólnie udaliśmy się do kaplicy, gdzie po modlitwie złożyłem wyznanie wiary oraz przysięgę wierności.
Jak zareagowała rodzina, kiedy dowiedziała się, że ich krewny otrzymał godność biskupią?
Podobnie jak ja – byli zupełnie zaskoczeni. Otrzymałem zgodę, by poinformować mamę przed oficjalnym ogłoszeniem nominacji. Kiedy z nią rozmawiałem, była zaskoczona, ale też i spokojna. Może dlatego, że mama jest jedną z tych osób, które za mnie się modliły i modlą, za co jestem jej bardzo wdzięczny. Pozostali członkowie rodziny dowiedzieli się o decyzji papieża w różny sposób, np. brat od swojego księdza proboszcza i był nią oszołomiony.
Reklama
Co oznacza dla Księdza nominacja na biskupa pomocniczego dla Łodzi?
Przede wszystkim wierzę, że jeśli Pan Bóg wybiera do określonej misji, to daje potrzebne łaski dla właściwego jej wykonywania. Poza dwuletnią posługą wikariusza, całe moje kapłańskie życie było poświęcone pracy formacyjnej z klerykami. Z pewnością jest wiele rzeczy, o których nie wiem i które są przede mną, ale ufam, że Duch Święty umacnia człowieka w misji, do której człowieka powołuje i przeznacza.
Jakie są priorytety w posłudze pasterskiej bp. Zbigniewa Wołkowicza?
Ważnym elementem mojej formacji kapłańskiej jest uczestnictwo w Ruchu Focolari, z którego wyniosłem pragnienie tworzenia i budowania wspólnoty oraz relacji, będącej urzeczywistnieniem przykazania miłości Boga i bliźniego. Więc jednym z priorytetów mojej posługi jest i będzie budowanie wspólnoty pomiędzy duchownymi oraz duchownymi i wiernymi. Drugim ważnym elementem w moim życiu jest życie słowem Bożym, bo to z niego wszystko się w człowieku rodzi i dokonuje. Pan Jezus mocą swojego słowa przemienia, kształtuje i nawraca człowieka, dlatego chcę budować wspólnotę Kościoła opartą na Piśmie Świętym i miłości do Boga, bez którego nic nie jesteśmy w stanie uczynić.
Reklama
Z różnych stron słyszymy o kryzysie polskiego Kościoła. Co niepokoi Księdza Biskupa w naszym katolicyzmie?
Kryzys dotyczy wielu tematów, ale to, co jest niepokojące w życiu religijnym, to zapewne oddzielenie pobożności i aktów kultu od codziennego życia. Dostrzegam to w pewnych postawach, np. spotykam osobę określającą się jako głęboko wierzącą, która jednocześnie ma trudności lub wręcz nie chce komuś przebaczyć, lub zbudować relacji z innymi osobami. Jako chrześcijanie musimy chcieć pracować nad tym, by to, co wyznajemy ustami i sercem, miało swoje przełożenie w budowaniu społeczności. Każdy z nas powinien być świadkiem Chrystusa, misjonarzem w swoim środowisku rodzinnym, towarzyskim i zawodowym. Same słowa to za mało, świadectwo życia jest tym, co pociąga do Boga. Brak takiej postawy mnie właśnie niepokoi.
Co zatem możemy zrobić, byśmy jako wspólnota Kościoła łódzkiego, bardziej żyli Ewangelią?
W większości swojego kapłańskiego życia posługiwałem w formacji kandydatów przygotowujących się do kapłaństwa. Dlatego wiem, że aby żyć Ewangelią, trzeba wejść w głębszą relację z Jezusem, która wymaga radykalnego życia słowem Bożym. Jeżeli tą drogą pójdą kapłani, to za ich przykładem podążą również i wierni, ponieważ świadectwo życia jednych pociąga innych, również i tych, którzy żyją gdzieś na obrzeżach Kościoła.
Dlaczego za swoje zawołanie Ksiądz Biskup wybrał słowa Pro amicis suis („Za przyjaciół swoich”)?
Przywołane słowa pochodzą z wersetu pochodzącego z Ewangelii św. Jana, który brzmi: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”. One towarzyszyły mi w czasie, kiedy wybierałem drogę do kapłaństwa i kiedy zostałem duchownym, czyli wyznaczyły mi już cel i drogę służby w Kościele, którymi idę dalej.
Jak Ksiądz Biskup będzie spędzał święta Bożego Narodzenia i czy w czasie ich trwania znajdzie się chwila na spotkanie z najbliższą rodziną?
Święta Bożego Narodzenia będę spędzał w trzech parafiach, gdzie zostałem poproszony o przewodnictwo liturgii Mszy św. oraz u sióstr misjonarek miłości w Łodzi, gdzie modlić się będę wraz z ubogimi. Cieszę się, że będzie to czas spędzony z wiernymi. Na wieczerzę wigilijną wybieram się do rodzinnego domu, bo chcę ją spędzić z mamą i rodzeństwem. Myślę, że uda mi się również w święta dotrzeć do rodzeństwa, ponieważ zawsze te rodzinne spotkania są okazją do ożywienia relacji wśród najbliższych.
Dziękując za rozmowę, proszę Księdza Biskupa o skierowanie życzeń do naszych czytelników.
Moi Drodzy, życzę Wam, byście wpatrując się w szopkę betlejemską, potrafili dostrzec, jak wielką – szaloną miłością ukochał nas Jezus. Niech Boży Syn dotyka naszych serc, byśmy stawali się małymi wobec tych, z którymi się spotkamy podczas świąt. Taka postawa niech pozwoli nam pogłębić nasze wzajemne relacje i doświadczyć Jego obecności pośród tych, którzy żyją wzajemną miłością. Niech On otwiera też nasze domy i serca dla ludzi, którzy doświadczają samotności i cierpienia. Wszystkich Was otaczam swoją modlitwą i z serca błogosławię.