Od Bożego Narodzenia do 2 lutego stolicą świątecznego klimatu staje się dom pod adresem Stara Wieś 163 w gminie Grybów. To tam co roku powstaje imponująca szopka bożonarodzeniowa, a całą konstrukcję oświetla ponad 100 tys. lampek! Od dekady tworzy ją Kamil Jurczyński.
Najważniejszy punkt
Choć szopka znajduje się w Starej Wsi, to iluminacja oficjalnie nazywa się „Szopką w Ptaszkowej”. – Nasz dom stoi zaledwie parę metrów od granicy z Ptaszkową, ale przede wszystkim szopka wiąże się z Bożym Narodzeniem, czyli świętem ważnym dla wierzących, a my należymy właśnie do parafii Imienia Najświętszej Maryi Panny w Ptaszkowej – tłumaczy Kamil.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Szopka imponuje swoim rozmiarem – znajduje się na kilkunastu arach posesji rodziny Jurczyńskich. Dodatkowe wrażenie robi świetlna iluminacja. Składa się na nią ponad 100 tys. lampek, a niektórzy uważają nawet, że może być widoczna z kosmosu. Nie to jednak stanowi jej istotę. – Lampki to tak naprawdę dodatek. Może ich być 100 tys., 200, więcej lub mniej – to nieważne. Sercem szopki jest mały Jezus w żłóbku. Dlatego gdy zwiedzający do nas przychodzą, to wpierw kierujemy ich właśnie do Świętej Rodziny, do żłóbka, a potem oglądają pozostałe eksponaty – informuje twórca szopki. Jak dodaje, zależy mu także na tym, aby szopka była miejscem, które nie tylko cieszy oko, ale i uczy. Dlatego podzielona jest na sekcje tematyczne, w których można zobaczyć ciekawe elementy wystawy i dowiedzieć się czegoś na dany temat. Jest sekcja patriotyczna, która upamiętnia ważne dla Polski wydarzenia, m.in.: rocznicę wybuchu II wojny światowej czy Powstania Warszawskiego. W szopce można także zobaczyć, w ramach ciekawostek, stare maszyny rolnicze czy nawet kopy siana. – Kto normalny w zimie stawia kopy siana? – śmieje się Kamil i dodaje: – To wszystko w ramach nie tyle ciekawostki, ile pewnego poszerzania horyzontów. Nieraz się zdarza, że przychodzą do mnie osoby nie tylko z miasta, ale i ze wsi i dziękują za tę sekcję, bo przyznają, że same nie pamiętają, kiedy ostatni raz widziały kopę siana – opowiada twórca szopki. Każda sekcja zaopatrzona jest w tabliczkę informacyjną, która opisuje, co się znajduje w danym miejscu, do czego służyło i jak się nazywało.
– Żeby podkreślić wymiar religijny szopki, stworzyliśmy także sekcję biblijną, w której można dowiedzieć się trochę na temat wydarzeń biblijnych – mówi Kamil Jurczyński. Pierwszym eksponatem w tej sekcji była „Arka Przymierza”. – Przeszła mi przez głowę myśl, żeby zrobić „Arkę Przymierza” do szopki, ale jakoś ją zignorowałem. Następnie włączyłem przy pracy radio i trafiłem na audycję o Arce. Wieczorem włączyłem telewizor, żeby odpocząć, a tam – film o Arce! Nie mogłem tego zignorować, tym bardziej że jeszcze tego samego dnia przechodziłem obok starej skrzyni, która stała koło domu i skojarzyła mi się właśnie z Arką. No to ją odnowiliśmy i powstała z niej „Arka Przymierza”. Następnie do sekcji biblijnej trafiła inna arka, tym razem Noego – opowiada twórca szopki.
Tradycja
Reklama
– Zaczęło się od mojego taty, który zawsze lubił świąteczne iluminacje. Najpierw jedno drzewko oświetlił, potem drugie – i tak to się rozrastało. Jego marzeniem było mieć szopkę w ogrodzie. W 2014 r. takową zbudowaliśmy, a z biegiem lat powiększała się ona o nowe eksponaty i oświetlenie. Z czasem zaczęli przychodzić oglądać ją sąsiedzi, potem do zainteresowanych dołączyli ludzie spoza regionu i tak to się rozwinęło – opowiada Kamil. Szopkę odwiedza nawet kilka tysięcy osób w ciągu jednego dnia. Dla zwiedzających otwiera się ona w Boże Narodzenie i jest dostępna do 2 lutego. Zwiedzać ją można każdego dnia, pod warunkiem sprzyjającej pogody. Z powodów technicznych iluminacja nie jest zapalana w dni deszczowe i błotniste. – Zarzekłem się, że nigdy nie otworzę szopki przed Bożym Narodzeniem. Bo jak mam świętować przyjście Chrystusa na ziemię i śpiewać kolędy na parę dni czy tygodni przed uroczystością? To mało logiczne – zauważa Kamil.
Tata Kamila, p. Andrzej, był cieślą i stolarzem. Stworzył wiele atrakcji znajdujących się w szopce. – Taty już, niestety, nie ma z nami, ale obiecałem mu, że będę kontynuował tradycję, i na ile mogę, staram się robić to jak najlepiej – wyznaje spadkobierca tradycji. Choć z powodów rodzinnych w 2022 r. szopka nie mogła zostać uruchomiona, to Kamil z obietnicy danej ojcu się wywiązał: stworzył szopkę, którą umieścił na nagrobku swego taty.
– W szopce poznałem swoją żonę! Kiedyś przyszła ją obejrzeć, a ja od razu wiedziałem, że będzie moją żoną. Udało się i dziś wspólnie wychowujemy wspaniałe dzieci – wyznaje Kamil. Dodaje, że zawsze od rodziny otrzymuje dużo wsparcia w tym, co robi, i z nadzieją patrzy w przyszłość, licząc, że jego dzieci, podobnie jak on, połkną bakcyla szopki i będą kontynuować rodzinną tradycję.
Dla siebie i innych
Szopka w Ptaszkowej jest w całości prywatną inicjatywą Kamila – nie jest tworzona we współpracy ze sponsorami czy samorządami. Ozdoby i światełka twórca funduje z własnych pieniędzy. Za oglądanie iluminacji nie pobiera też opłat. Każdy może wejść i obejrzeć szopkę, co więcej – dostanie w upominku słodycze. Dodatkowo jest ona połączona z charytatywnymi zbiórkami.
Przy szopce jest ogrom pracy. Kamil przygotowania do jej odtworzenia podejmuje już w sierpniu. Jak mówi, trzeba odpowiednio wcześniej sprawdzić wszystkie światełka, naprawić, jeśli coś nie działa, i powiesić. Prace na wysokościach najlepiej jest robić w czasie, kiedy jest sucho i nie ma mrozów. – Tak jest najbezpieczniej dla lampek i ozdób, i dla nas – podkreśla twórca szopki. Również po zakończeniu ekspozycji szopki jest wiele pracy. Kamil co roku zdejmuje wszystkie światełka i je zabezpiecza, aby posłużyły w kolejnych latach.
– Szopka to cały wachlarz emocji: zmęczenia, frustracji, napięcia, ale też satysfakcji. To po prostu sprawia radość, że można komuś umilić świąteczny czas, przede wszystkim dzieciom. Kiedy widzi się ich radość, gdy są w tym miejscu, zapomina się o wszelkich trudach i z niecierpliwością czeka na kolejne święta i budowanie szopki – podsumowuje Kamil Jurczyński.