Rok temu wszyscy żyli historią młodej Nikoli, która uległa tragicznemu wypadkowi. Obrażenia były bardzo poważne, życie dziewczynki było zagrożone, utraciła nogę, została przetransportowana helikopterem do Krakowa do szpitala. – Kiedy tylko otrzymałem telefon od jednej z mieszkanek Mąchocic, skąd pochodzi Nikola, powiedziałem: – Przyjeżdżajcie do kościoła, odprawię Mszę św. za Nikolę. Tego samego dnia w ciągu godziny zgromadziło się na Eucharystii w kościele w Domaszowicach ponad 150 osób, gorliwie modlących się o cud za przyczyną św. Rity. Od tej pory w intencji powrotu do zdrowia Nikoli oraz za jej rodzinę było wiele Mszy św. – mówi ks. Dariusz Sieradzy, proboszcz w Domaszowicach.
Bóg wyprowadził wiele dobra
Reklama
Przyjeżdżała jej bliska i dalsza rodzina, ufając w Bożą opiekę. Można sobie jedynie wyobrazić, jaka była radość, kiedy po kilku miesiącach po rekonwalescencji przybyła do kościoła sama Nikola, jeszcze wówczas na wózku. – Łzy wzruszenia obecnych mieszały się z dziękczynieniem Bogu za uratowane młode życie – wspomina ks. kan. Sieradzy, proboszcz. Niedawno Nikola przybyła do kościoła już na własnych nogach z nową protezą na Mszę św. 22 października, świętując swoje urodziny. Widać było na jej twarzy uśmiech, podziękowała wszystkim za modlitwę. – Z tego nieszczęścia Bóg wyprowadził wiele dobra. Ludzie bardzo się zjednoczyli w pomocy dla dziewczynki, były licytacje, koncert i zbiórki w wielu parafiach na protezę i leczenie. Cały czas trwała modlitwa – opowiada Proboszcz. – Jestem kapelanem strażaków i jak tylko zobaczyłem podczas licytacji maskotkę strażaka, musiałem ją wylicytować – dodaje ks. Dariusz. Podkreśla, że od pierwszych minut żył tą tragedią, gorliwie polecając Bogu za przyczyną św. Rity ranną dziewczynkę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wizerunek i łaska odzyskanego zdrowia
Reklama
W kościele powoli przybywa wotów, w gablocie nad relikwiarzem, który podarowali wdzięczni czciciele św. Rity. Jest też obraz patronki, który na desce namalowała artystka Gabriela Janik. Z nim również jest związana historia interwencji św. Rity. Proboszcz, planując umieszczenie w kościele wizerunku św. Rity wiedział, że ma on być na wzór odrestaurowanego (i w sposób niezwykły odnalezionego) obrazu św. Floriana z przełomu XVIII i XIX w., pochodzącego z zabytkowej kaplicy. Przed laty służyła ona społeczności Domaszowic, zanim powstały parafia i kościół. Proboszcz chciał nadać obrazowi św. Rity identyczny wzór, co do wielkości, materiału, ramy, aby zharmonizować wystrój wnętrza świątyni. Znalazł odpowiedniego stolarza, który zgodził się przygotować deskę i ramę. Kiedy zapytał o cenę usługi, ten odpowiedział, że „zrobił to na chwałę św. Rity”. Po tygodniu proboszcz otrzymał telefon od żony stolarza z dramatyczną informacją, że mąż jest w szpitalu po udarze, a lekarze uznają, że jego stan jest beznadziejny. Żonie kazali przyjść pożegnać się z mężem. Ks. Dariusz zaproponował wówczas w tym samym dniu Mszę św. w intencji chorego za przyczyną św. Rity, powierzając jej opiece i wstawiennictwu uzdrowienie mężczyzny. W modlitwie uczestniczyło wiele osób. Jak relacjonuje ks. Sieradzy, mężczyzna wyszedł z udaru, czuje się dobrze. Od tej pory jego rodzina przyjeżdża regularnie 22. dnia miesiąca na Mszę św. do kościoła w Domaszowicach.
Przyprowadza ludzi do Boga
Podczas comiesięcznego nabożeństwa przez dwadzieścia minut trwa odczytywanie wszystkich złożonych przed relikwiami próśb i podziękowań. – Jako proboszcz i jako wspólnota parafialna jesteśmy bardzo wdzięczni bp. Florczykowi za dar relikwii św. Rity, których obecność przyczyniła się do narodzenia żywego kultu, ale przede wszystkim do regularnej gorliwej modlitwy setek osób, które przybywają do naszego kościoła, uczestniczą w Eucharystii i polecają jej wstawiennictwu u Boga swoje trudne sprawy, troski i kłopoty – podkreśla. Wiele jest próśb i błagań do Boga za przyczyną św. Rity o uwolnienie bliskich z nałogu alkoholu, narkotyków, czy o uwolnienie od złego i podziękowań za otrzymane łaski. Jest to jedyny kościół w tej okolicy, gdzie organizowane są comiesięczne nabożeństwa do św. Rity. – W czasach, w których ludzie odchodzą od Kościoła i Boga, my cieszymy się, że ludzie do kościoła przychodzą na Mszę św. Przybywają z naszej parafii, z sąsiednich i z Kielc. Każdego 22. dnia miesiąca w kościele modli się ok. 400 osób – mówi, zapraszając wszystkich. Są stali uczestnicy, ale i przybywają nowi, pociągnięci świadectwem swoich bliskich, są też ci, którzy szukają wsparcia duchowego.
Prowokuje do pytań
Reklama
– Można powiedzieć, że tworzy się pewna wspólnota osób, które chcą zawierzać swoje życie Bogu za wstawiennictwem św. Rity. Spotykają się co miesiąc, poznają się, uśmiechają się do siebie. Zawsze informujemy i zapraszamy na nabożeństwa za pomocą FB i strony internetowej. Uczestnicy przynoszą ze sobą róże, które są poświęcone na koniec Mszy św. – mówi ks. Sieradzy.
W każdym miesiącu zapraszany jest inny kapłan, aby sprawował Mszę św. i wygłosił homilię. – Obecnie rozpoczęliśmy, śladem wezwań z litanii ku czci św. Rity, rozważać jej przymioty, aby usłyszeć także, czego Bóg dziś od nas oczekuje, aby nasze życie przynosiło dobre owoce i do czego nas wzywa. Św. Rita prowokuje nas do stawiania sobie tych pytań i szukania głębi – tłumaczy. Dla sprawujących Eucharystię kapłanów jest to bardzo budujące świadectwo i zaskoczenie: widzieć co miesiąc na Mszy św. w zwykły dzień roboczy rzesze ludzi, którzy słuchają Słowa Bożego, przystępują do Komunii św., trwają na modlitwie. Po Mszy św. można oddać cześć patronce przez ucałowanie jej relikwii. Piękny relikwiarz z motywami róż, które są atrybutem świętej z Casci, podarował Tadeusz Dziedzic, były wiceprezes VIVE Kielce.
Za niezwykłą łaskę wspólnota parafialna uznała pielgrzymowanie do Włoch do Casci, gdzie spoczywają doczesne szczątki patronki, i modlitwę za jej wstawiennictwem w powierzonych intencjach. – Kiedy ogłosiłem tę pielgrzymkę już po pierwszej Mszy św. zapisał się komplet 60 osób. Dla mnie to również był znak tej wielkiej czci dla św. Rity – mówi Proboszcz.
Jej życie wydało wspaniałe owoce
– Patrząc na jej historię życia, przepełnioną cierpieniem, ale i jej umiejętność noszenia krzyża z Jezusem, uważam, że jest to święta na nasze czasy. Sama była doświadczona trudami życia, wie, co to jest cierpienie, odrzucenie, niezgoda w rodzinie, chęć odwetu, troska o dzieci, rodzinę. Przyjęła cierpienie stygmatem ciernia, który przecież ropiał, wydzielał niemiłą woń i czuła się przez to odrzucona. Ale przez to jej życie wydało wspaniałe owoce i nadal dokonuje cudów. Ona jednoczy nas w kościele na Mszy św., przy Bogu i to jest najcenniejsze. Tutaj jej czciciele przeżywają swoje jubileusze, polecają Jezusowi swoje rodziny, bliskich, życie – zauważa.
Ks. Sieradzy zaznacza, że wspólnota nie zapomina o głównym patronie kościoła – bł. Wincentym Kadłubku. – W każdym tygodniu mamy nabożeństwa ku jego czci tzw. Kadłubkowe wtorki, na które przychodzą chętnie parafianie, uczestnicząc we Mszy św. w kaplicy bł. Wincentego Kadłubka i przy jego relikwiach. – Wierzę, że św. Rita i bł. Wincenty Kadłubek są naszymi orędownikami w niebie – mówi.