Jest takie miejsce na mapie Gdyni, wobec którego nie sposób przejść obojętnie. Od tworzących tę instytucję ludzi biją niezmierzone dobro, bezinteresowne zaangażowanie w pomoc drugiemu człowiekowi i wielka miłość do kultury – „nowej kultury” według myśli ks. Franciszka Blachnickiego – którą chcą się dzielić z innymi.
Z plebanii na swoje
Stowarzyszenie KACK, bo o nim mowa, formalnie działa od 2016 r., ale jego korzenie sięgają 2009 r., kiedy to grupa rodziców i nauczycieli – artystów amatorów, uformowanych w ruchu oazowym, przygotowała przedstawienie pasyjne. Potem poszło już z górki: zaistniała Grupa Teatralna Nazaret, która ma na koncie kilkadziesiąt zagranych przedstawień, zrodził się pomysł powołania do życia Przeglądu Teatrów Amatorskich „Kurtyna”, dziś znanego w całej Polsce, o którym pisaliśmy już na łamach Niedzieli. Wreszcie przyszedł czas na otwarcie stowarzyszenia, którego cele statutowe opierają się na dwóch filarach: działalności charytatywnej oraz promocji kultury i sztuki w duchu „nowej kultury”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Swoje miejsce na ziemi KACK znalazł przy parafii Chrystusa Króla w Gdyni-Małym Kacku, gdzie, jak mówią członkowie stowarzyszenia, „serce, plebanię i kościół otworzył dla nich ks. Zenon Pipka” – proboszcz parafii. Wraz z każdym kolejnym przedsięwzięciem i z rosnącymi ambicjami zaczęło jednak stawać się jasne, że konieczne jest zbudowanie miejsca, w którym KACK będzie mógł rozwinąć skrzydła na miarę swoich możliwości. I tak oto w kwietniu ub.r. ruszyła budowa Katolickiego Centrum Kultury.
3 w 1
Przedsięwzięcie musi robić wrażenie. Czterokondygnacyjny budynek o powierzchni 3,4 tys. m2, którego kosztorys to, bagatela, 30 mln zł, ma spełniać potrójną funkcję: diecezjalnego centrum Ruchu Światło-Życie, centrum pomocowego i centrum kultury. To pierwsze, wraz z m.in. zapleczem hotelowym i salami spotkań, będzie służyć przede wszystkim jako dom formacyjno-rekolekcyjny. Drugie, z pomieszczeniami przystosowanymi do potrzeb osób z różnego rodzaju problemami, z niepełnosprawnościami i wykluczonych społecznie, sprawi, że stowarzyszenie już „na swoim”, a nie, jak dotychczas, w wynajętym budynku, będzie mogło nieść pomoc bliźniemu w formule Portu dla Rodziny (którego działalność to temat na osobny tekst...). Trzecie natomiast, z salą teatralno-widowiskową na 160 widzów, zapleczem technicznym, studiem nagrań, salami tanecznymi i służącymi do prób etc., zapewni stowarzyszeniu możliwość przeniesienia działalności artystycznej z kościoła parafialnego na profesjonalną scenę i podjęcia nowych wyzwań.
Prezes KACK, Jarosław Szydłak, nie pozwala zapomnieć o pierwszym członie w nazwie powstającego Katolickiego Centrum Kultury: – Sercem tego domu, łączącym wszystkie te przestrzenie, czyli kulturę, formację i pomoc ludziom, będzie kaplica Niepokalanej Matki Kościoła, która będzie swoistym łącznikiem różnych funkcji centrum.
Nowe możliwości
Reklama
Na swoim koncie KACK ma cały szereg przedsięwzięć i projektów, z których część to już zamknięty rozdział, a część jest z powodzeniem kontynuowana. Obok „Kurtyny” to m.in.: stały repertuar spektakli, publikacje (w tym kwartalnik Blachownia) i słuchowiska, widowiska patriotyczne, koordynacja Orszaku Trzech Króli, cykliczny koncert uwielbienia Bogu-Chwała i wiele innych. To jednak, można powiedzieć, dopiero początek, bo własna siedziba oznacza nowe możliwości.
– Mamy już na tzw. półce przeróżne pomysły, odłożone w czasie przez brak miejsca – tłumaczy p. Szydłak. Jednym z takich pomysłów jest festiwal muzyki religijnej w Gdyni, którego punktem wyjścia stałby się fakt, że to właśnie w tym mieście, w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa, znajduje się największy w Polsce instrument organowy. – Takie przeglądy można byłoby zrobić w kategoriach muzyki, filmu, mogą to być wystawy czy odczyty. Innym pomysłem jest stworzenie opowieści o kaszubskich przydrożnych kapliczkach – na wzór widowiska Pusta Noc – gdy odchodzisz, duszo, które przybliża kaszubski obyczaj gromadzenia się w ostatnią noc przed pogrzebem w domu zmarłego – pod kątem genezy ich powstania. Pan Jarosław wyjaśnia: – To też jest „gotowiec”, który czeka po prostu na przestrzeń, żeby móc to przedsięwzięcie zrealizować i w powtarzalny sposób potem z nim występować. A z czasem również pojechać z tym w Polskę.
Po co to wszystko?
Reklama
Jak zaznacza mój rozmówca, pragnieniem stowarzyszenia jest, aby powstające w Gdyni Katolickie Centrum Kultury, bodaj pierwsze takie na mapie Polski (są wszak centra kultury franciszkańskie, oblackie, ale czy ktoś słyszał o katolickim...?), stało się inspiracją dla innych. Bo takich miejsc w naszym kraju po prostu brakuje. – Nie ma w Polsce scen dla tego typu widza, człowieka szukającego wartości – zwraca uwagę p. Szydłak. – Nasz zamysł jest taki, żeby ściągać ludzi z całej Polski, ale też żeby dzielić się pomysłami. Naszą największą radością będzie, jeżeli zacznie powstawać więcej takich miejsc, gdzie nie tylko katolicy, ale też wszyscy ludzie dobrej kultury będą się zwyczajnie dobrze czuli.
Choć kultura europejska wiele zawdzięcza chrześcijaństwu, przyznaje się to raczej niechętnie. Działalność artystyczna w duchu katolicyzmu nie ma dziś w Polsce łatwego życia, również pod względem finansowym, gdy mowa o różnego rodzaju dotacjach. A brak odpowiednich pieniędzy jest często główną przeszkodą w tym, by móc się pokazać szerszej publiczności. – „Kurtyna” pokazała nam, jak wiele jest naprawdę wartościowych grup tworzących kulturę, i to tę przez duże K, rozsianych po Polsce. Niestety, grają zazwyczaj tylko „u siebie”, bo ograniczają je przede wszystkim skromny budżet i możliwości wyjścia ze swoją sztuką na zewnątrz – przyznaje p. Jarosław.
Stowarzyszenie swoją działalność prowadzi, siłą rzeczy, na północy kraju, ale teren Kaszub traktuje jako swoisty punkt wyjścia. – W naszym centrum chcemy dać przestrzeń artystyczną twórcom katolickim nie tylko z Wybrzeża, ale z całego kraju, by mogli w profesjonalnych warunkach zaprezentować swoje talenty – informuje p. Jarosław.
Warto marzyć
Reklama
Marzeniem członków KACK, choć lepszym określeniem byłoby: przedmiotem modlitw i starań, jest to, by Katolickie Centrum Kultury zostało otwarte w przyszłym roku, jubileuszowym dla „Kurtyny”. – Na dziś, od strony technologiczno-budowlanej, jest to realne. Problem stanowią, najzwyczajniej, pieniądze – mówi p. Szydłak. Dziś gotowa jest jedna piąta inwestycji, warta 6 mln zł. – Stoją już dwie kondygnacje. Te najtrudniejsze prace, których potem nie widać, czyli wszystkie prace ziemne, łącznie z instalacjami, są już wykonane. A jeszcze rok i 2 miesiące temu pewnie każdy się pukał w czoło i zastanawiał, po co oni to w ogóle zaczynają, skoro kompletnie nie mają środków... Mamy poczucie, że temu naszemu pomysłowi błogosławi sam Pan Bóg, i głęboko wierzymy, że dzięki otwartości serc ludzi dobrej woli to przedsięwzięcie uda się zakończyć jak najszybciej.
Do zebrania pozostały 24 mln zł. A warto zaznaczyć, że rozpoczęcie budowy nie byłoby w ogóle możliwe bez wsparcia prywatnych osób, którym bliskie są idee KACK. Dzięki mobilizacji środowiska oazowego stowarzyszenie uzbierało na start 1 mln zł. – Od początku to jest dzieło, które łączy niesamowicie dużo osób, i to często takich, o których możemy powiedzieć, że tylko Pan Bóg pisze takie scenariusze, że one się pojawiają dosłownie znikąd i pomagają... – podkreśla Jarosław Szydłak.
My także możemy wspomóc to dzieło, np. przekazując darowiznę na konto stowarzyszenia. Wszystkie potrzebne informacje znajdziemy na stronie: kackmalykack.pl .