Właściwie nie ma dnia, byśmy w mediach nie przeczytali o tym, jak źle dzieje się w Kościele. Jak wielu ludzi z niego odchodzi oraz jak wielki kryzys go dotyka. U podstaw powołania każdej z osób duchownych i zakonnych zawsze stoi pytanie o miłość. Z miłością jest tak, że można jej się oddać bez reszty, ale też można się jej sprzeniewierzyć, czego znakiem są rozpadające się małżeństwa, odejścia z kapłaństwa czy życia zakonnego. Nasze seminaria nie są miejscem formacji ludzi doskonałych, lecz tych, którzy odważnie i z nadzieją chcą odpowiedzieć na Jezusowe wezwanie: „Pójdź za mną!”.
Reklama
Niewielu wie, że w łódzkich seminariach studiuje coraz więcej kleryków z Kuby, Litwy, Rosji czy też z Włoch. Natomiast w Seminarium Ojców Franciszkanów w podłódzkich Łagiewnikach studiują bracia z krajów afrykańskich oraz Brazylii. – Zapewne wyda się wam to dziwne, mówi br. Francisco z Brazylii, ale moje powołanie do życia zakonnego ma swoje źródło w moim narodzeniu. W Brazylii mieszkam w okolicach popularnego sanktuarium Stygmatyzacji Świętego Franciszka. Moja babcia prosiła mamę, by po urodzeniu dała mi na imię Franciszek, ponieważ otaczała go wielkim kultem. Pamiętam, że już jako dziecko, bawiąc się, odprawiałem Mszę św. Jako młody chłopak przyjechałem do Krakowa, by wziąć udział w Światowych Dniach Młodzieży. To był taki moment, w którym już wiedziałem, że chcę rozpocząć życie zakonne. Czułem, jak w moim sercu rozbłysło Boże światło. Do franciszkanów wstąpiłem w Brazylii i tam otrzymałem propozycję wyjazdu do Polski na studia. Już wcześniej pokochałem Polskę i wielu świętych z nią związanych. Naprawdę cieszę się, że studiuję teologię w tym kraju, który uważam za błogosławiony – podkreśla br. Francisco.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wielokrotnie z ust powołanych słyszałem, że za ich wyborem drogi stoi jakiś kapłan lub osoba zakonna, która ich zachwyciła swoim ewangelicznym życiem. – Za moim wyborem życia zakonnego stoją misjonarze z Tanzanii. Zachwycił mnie ich styl życia wspólnotowego i modlitwa. Chciałem być takim franciszkaninem, jak oni – mówi br. Wilson z Tanzanii. – W moim przypadku było trochę inaczej. Pojechałem do Grodna, gdzie znajduje się klasztor franciszkański i wraz z członkami mojej wspólnoty poszliśmy wieczorem na adorację Najświętszego Sakramentu. Kiedy wszedłem do świątyni, poczułem się tak jakoś dziwnie. Nie potrafię tego dokładnie opisać, ale czułem wtedy pokój i niebywałe szczęście. Tego wieczoru podczas modlitwy poczułem, że jestem we właściwym miejscu i we wspólnocie, do której chcę wstąpić – mówi br. Dzmitry z Białorusi. – Franciszkanów znałem z pielgrzymki pieszej na Jasną Górę oraz z udziału w Max Festiwalu w Niepokalanowie, gdzie pojechałem, by rozeznać swoje powołanie do bycia mężem i ojcem. Szukając dobrych rekolekcji, trafiłem na takie, które poświęcone były rozeznaniu swojego powołania. Rozeznałem i jestem w seminarium Ojców Franciszkanów w Łodzi. Ewidentnie tego chciał Bóg – mówi br. Krzysztof z Pruszkowa.
Kościół się zmienia, zatem nie możemy wykluczyć, że w przyszłości coraz częściej przy ołtarzach w naszych świątyniach stać będą duchowni z innych krajów niż Polska. Młodych ludzi, którzy chcą rozeznać swoje życiowe powołanie, serdecznie zapraszamy do kontaktu z łódzkimi seminariami duchownymi, tak zakonnymi, jak i diecezjalnymi.