F1H2O łączy w sobie trzy żywioły. Ogień w 2,5-litrowym silniku generuje 450 koni mechanicznych i jego moc jest przenoszona na wodę za pomocą tzw. śmigła. Dzięki temu łódź leci w powietrzu tuż nad wodą z prędkością nawet 250 km/ha.
Najszybsze na świecie wodne bolidy mają mocne silniki i ultralekkie konstrukcje podobne do katamaranów. Pod kilkoma względami osiągi tych motorowodnych bolidów F1 przewyższają te uzyskiwane na asfaltowym torze F1. Łodzie potrafią rozpędzić się do 100 km/ha w czasie nawet poniżej 2 s. Na prostej unoszą się nad wodą, ale mimo to potrafią skręcać o wiele ostrzej niż wyścigowe bolidy na asfalcie. – W zakręcie opuszczamy nasze łodzie i dosłownie wżynamy się w wodę, by zmienić kurs lub zawrócić prawie w miejscu. Manewru z tak wielkim przeciążaniem jak u nas 8-9G nie da się wykonać na torze F1, bo samochód straciłby przyczepność i wypadłby z toru – tłumaczy Bartek Marszałek, lider tegorocznej klasyfikacji F1H2O.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Rodzice odradzali
Reklama
Rodzina Marszałków to dwa pokolenia sportowców. Senior rodu – Waldemar jest jednym z najbardziej utytułowanych motorowodniaków na świecie. Dwadzieścia siedem razy stawał na podium mistrzostw świata i Europy. Zdobył sześć tytułów mistrza świata oraz cztery mistrza Europy, co niestety przypłacił wieloma wypadkami. – Rodzice nie zachęcali mnie do tego sportu, a raczej próbowali zniechęcić i zainteresować czymś innym. Trenowałem pływanie, koszykówkę, uczyłem się gry na fortepianie, przez długi czas chodziłem na zajęcia plastyczne. Do dziś potrafię nieźle rysować i malować, ale moje najlepsze prace przedstawiały właśnie łodzie motorowe – wspomina Bartek Marszałek.
Zawodnik F1H2O dorastał w środowisku wyścigów motorowodnych. Jako dziecko jeździł na zawody i kibicował tacie. – Tata zawsze był bohaterem w naszym domu. Patrzyłem z dumą i podziwem, jak zdobywał kolejne mistrzostwa. Zawsze ciągnęło mnie do garażu, w którym pracował nad łodzią – wspomina.
Najpierw zaczął startować śp. Bernard Marszałek (zmarł na astmę w 2007 r.), starszy o 8 lat brat Bartka, który zdobył mistrzostwo Polski, Europy, a później świata. Potem do tej rodzinnej tradycji dołączył Bartek Marszałek, zdobywając w 2005 r. mistrzostwo Polski i w 2006 r. wicemistrzostwo świata. Początkowo startował w tych samych klasach 250 i 350, co tata i brat, ale szybko zamarzył o Formule 1 świata motorowodnego. – Pojawiła się szansa, bym startował w F 2. Pieniądze od sponsorów wystarczyły na pół łódki, drugą połowę pokryłem ze sprzedanego mieszkania, które dostałem od rodziców. Minęły dwa sezony i zostałem zaproszony do F 1 – mówi Marszałek.
PKN ORLEN wspiera rozwój
Reklama
Początki w F1H2O nie były łatwe, bo Polak startował w przerobionej F2 na F1, na którą wydał wszystkie oszczędności. Szło mu coraz lepiej, aż w 2011 r. na jego łódź najechał zawodnik z bogatego katarskiego teamu. Bartek Marszałek stracił wszystko i przez 2 lata nie miał na czym startować. Kolejną używaną łódź kupił od Szwedów na kredyt, zgromadził też używane części i dał im nowe życie. Stopniowo pojawiali się również poważniejsi sponsorzy, dzięki czemu mógł udoskonalać swój wodny bolid F1.
F1H2O to wielkie koszty logistyki, transportu po całym świecie i przede wszystkim sprzętu. Wystarczy wspomnieć, że 2,5-litrowy motor jest tak wysilony, że po 2 godzinach wymaga generalnego remontu, a koszt samych części to 100 tys. zł. – Z pasji odziedziczonej po ojcu, ale i z oszczędności jestem taką „Zosią samosią” i remonty wykonuję sam. Wiedza techniczna i praca nad łodzią sprawiają, że lepiej czuję się też w trakcie zawodów – podkreśla Bartek Marszałek.
Wysokie koszty eksploatacji były dla zawodnika dużą barierą, bo nie mógł sobie pozwolić na treningi i testy. Zmieniło się to dopiero w 2020 r., gdy dołączył do ORLEN Team. Teraz dzięki treningom, a także próbom różnych nowatorskich rozwiązań technicznych polski zawodnik nabiera coraz cenniejszego doświadczania. Bardzo ważne są testy łodzi w Polsce, które pozwalają wyciągać odpowiednie wnioski z wprowadzania modyfikacji. – Wyścigi F1H2O to wyścig zbrojeń, bo każdy zespół między zawodami pracuje nad swoimi łodziami i silnikami. Dzięki wsparciu PKN ORLEN ja też mam wreszcie taką szansę – mówi zawodnik F1H2O.
Pierwsze miejsce w Indonezji
Reklama
Współpraca z Orlenem zaczęła się na początku pandemii, która sprawiała, że wiele zawodów było odwołanych. Dopiero niedawno zespół z Polski mógł rozwinąć skrzydła na zawodach, czego efekty widać w ostatnich startach. Pod koniec 2022 r. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Marszałek był trzeci na podium, a w kolejnych uplasował się już na drugiej pozycji. Na pierwszych zawodach w 2023 r. w Indonezji zawodnik z Polski był już bezkonkurencyjnie najszybszy. Pierwszy raz w życiu na najwyższym podium słuchał Mazurka Dąbrowskiego i odebrał puchar z rąk prezydenta Indonezji. – Efekty mojej współpracy z PKN ORLEN są takie, że trzeci raz z rzędu jestem na podium. Cieszę się, że mogę reprezentować Polskę i pomagać w promowaniu rozpoznawalności ważnej polskiej marki, która przecież prowadzi globalne interesy – mówi Bartek Marszałek.
Po pandemicznej przerwie odbędą się teraz pierwsze zawody w Chinach – kraju, który także bardzo mocno inwestuje w swoje zespoły. Czy 28-30 kwietnia na Grand Prix Zhengzhou znów usłyszymy hymn Polski? – Nie chcę wskazywać konkretnych wyścigów, ale chyba zwieńcza się wiele lat mojego sportowego życia i będzie teraz coraz lepiej. Woda sodowa mi nie uderzyła i z pokorą będę walczył dalej, poprawiając sprzęt i szlifując swoje umiejętności, bo plan jest taki, by już pozostać w tej ścisłej światowej czołówce – odpowiada Marszałek.
Kilka miesięcy temu do polskiego zawodnika zgłosił się bardzo bogaty zespół z Chin i zaproponował wielkie pieniądze. – Oczywiście odmówiłem, bo nie wyobrażam sobie startu pod innymi barwami. Ja, tak jak mój tata, walczę o to, by na podium mieć polską flagę i słyszeć hymn Polski – wyznaje lider klasyfikacji.
Pokora i doświadczenie
Waldemar Marszałek w trakcie swojej kariery doznał bardzo wielu urazów, a po wypadku w 1982 r. był nawet w stanie śmierci klinicznej. Po powrocie do rywalizacji zdobył jeszcze trzy mistrzostwa świata, ale ścigał się już mniej brawurowo, w innym stylu. Mówił nawet, że narowiści młodzi zawodnicy bardzo szybko tracą zdrowie, a nawet życie i są wyeliminowani ze sportu.
Bolidy F1H2O są o wiele szybsze, ale także bardziej bezpieczne. Choć najgroźniejsze są zderzenia łodzi, to w ostatnich latach rzadko zdarzają się ciężkie wypadki, które zawodnicy przypłacają dużym uszczerbkiem na zdrowiu. Turniejowa strategia Bartka Marszałka polega na tym, by zachować odpowiedni balans między bezpieczeństwem a szybkością. Do takich wniosków dochodzi się wraz z wiekiem, ważne jest także rodzinne doświadczenie. Mistrz Waldemar Marszałek zawsze upominał syna, gdy widział jego niebezpieczne zachowanie na wodzie.
Waldemar Marszałek stanął na najwyższym stopniu podium w 1979 r., gdy miał 37 lat i 17-letnie doświadczenie. Bartek ma obecnie 39 lat, wieloletnie doświadczenie w kilku klasach sportów motorowodnych i dziesięć sezonów w F1H2O. Zawodnik ORLEN Team dzięki odpowiedniemu wsparciu może wspiąć się na szczyt swojej kariery. – Woda jest inna od asfaltu, bo sprawia, że każdy wyścig, każdy zakręt jest niepowtarzalny. Inaczej się lata na wodzie słonej, inaczej na słodkiej, a przecież zdarzają się także fale i wiatr. Trzeba się tego wszystkiego nauczyć, a to wymaga dużej pokory, szacunku i lat doświadczenia. W sporcie na poziomie F1H2O nie ma takich przypadków, że jakiś młody, bogaty zawodnik brawurowo wystartuje i od razu zacznie wygrywać – mówi Bartek Marszałek.