Ataki te zazwyczaj pochodziły ze środowisk motywowanych ideologicznie, a często historycznie analfabetycznych. Zapewniam więc, że ta „wojna z przeszłością” nie ogranicza się jedynie do Polski. W Wielkiej Brytanii żądania usunięcia pomników upamiętniających osoby, które uważano za powiązane, choćby w niewielkim stopniu, z rasizmem, stały się kampanią prowadzoną na pełną skalę wraz z powstaniem ruchu „Black Lives Matter”. Statua Edwarda Colstona (1636 – 1721), handlowca, który założył szkoły i szpitale w Bristolu, ale także czerpał zyski z handlu niewolnikami, została w czerwcu 2020 r. zburzona i wrzucona do morza przez rozgniewany tłum; Robert Baden-Powell (1857 – 1941), założyciel ruchu skautowego, został podobnie zdetronizowany za rzekomą homofobię a kapitan James Cook (1728-79), odkrywca, został sponiewierany za „kolonializm i białą supremację”. Pomnik Winstona Churchilla (1874 – 1965), usytuowany przed brytyjskim parlamentem, musiał być zakryty i chroniony przez straż po tym, jak protestujący uznali Churchilla za rasistę. Z podobnych powodów zażądano też zburzenia kolumny Nelsona, przyjętej za punkt orientacyjny w Londynie.
Reklama
Co więcej, muzea i rezydencje zostały zmuszone do przeglądu swoich eksponatów. Wellcome Collection (muzeum i biblioteka), do którego wstęp jest bezpłatny, zorganizowało wystawę poświęconą historii medycyny – w czerwcu 2020 r. musiało ono przyznać, że jego ekspozycja odzwierciedla „rasistowskie i patriarchalne narracje”. Z kolei Stowarzyszenie Muzeów wezwało swoje galerie i centra dziedzictwa do „zajęcia się strukturami kolonialnymi”. Nawet słynny londyński Królewski Ogród Botaniczny ubolewa nad swoim „dziedzictwem przywilejów i wyzysku”; obiecano dążyć do „transformacyjnych i społecznych zmian” przez zwalczanie „strukturalnego rasizmu w nauce o roślinach i grzybach” (sic!).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Te same czystki ideologiczne miały miejsce w USA. I chociaż były one skierowane głównie przeciwko postaciom związanym z południowymi stanami Ameryki, potocznie zwanymi Konfederacją, to dostało się także Abrahamowi Lincolnowi i Theodore’owi Rooseveltowi – za autorytaryzm, poecie Waltowi Whitmanowi – za rasizm i paternalizm, oberwał nawet św. Junípero Serra (1713-84), misjonarz franciszkański – za kolonializm i imperializm kulturowy.
„Wiele nietolerancyjnych ideologii przetoczyło się przez świat nauki, literatury oraz sztuk wizualnych i performatywnych – generalnie z niewielką podstawą faktyczną lub bez żadnej podstawy” – argumentował były sędzia Sądu Najwyższego lord Jonathan Sumption podczas swego niedawnego wykładu w Oksfordzie. „Chociaż odzwierciedlają one stanowisko mniejszości, istnieje poważne ryzyko, że stanie się to ortodoksją następnego pokolenia” – przestrzegał. A taka manipulacja może przynieść kolejne absurdy. Czy XI-wieczny Wilhelm Zdobywca zostanie potępiony za brak działań na rzecz równości płci, a William Szekspir – za seksizm? Czy mamy oskarżać króla Jana III Sobieskiego za to, że nie chronił tureckich więźniów LGBT, a Tadeusza Kościuszkę o obojętność wobec weganizmu i zrównoważonego stylu życia?
Jeśli zaakceptujemy ten trend obecny w dzisiejszych zachodnich społeczeństwach, to wówczas wyłącznym kryterium oceny osób w Kościele katolickim będą dla niektórych postawy tych osób wobec aktów wykorzystywania seksualnego. A kiedy już kogoś to dotknie – jak ostatnio św. Jana Pawła II – to już nie liczy się to, co ten człowiek zrobił ważnego, inspirującego czy dobrego. W tym bałaganie musimy mieć nadzieję, że zwycięży sprawiedliwość i zdrowy rozsądek, i że hałaśliwe asertywne grupy nie będą w stanie zdominować opinii publicznej. Z pewnością przeszłość powinna być badana, a wraz z ewolucją naszych postaw zawsze będą się pojawiać trudne pytania. Jednak kiedy obiektywna prawda ustąpi miejsca postprawdzie, a prawdziwe wiadomości staną się „fałszywymi wiadomościami”, ludzkość i jej fundamentalne wartości będą poważnie zagrożone.
Autor jest korespondentem brytyjskiego tygodnika katolickiego The Tablet oraz współpracownikiem Catholic News Service w Waszyngtonie.