Urszula Buglewicz: Pierwsze siostry przyjechały do Lublina w 1922 r. Jak rozpoczęła się ta historia?
Siostra Agnieszka Radziwanowska CSS: Od przyjęcia daru. 9 maja 1922 r. Waleria i Władysława Rekiert na ręce matki Julii Konopackiej, ówczesnej Przełożonej generalnej Zgromadzenia, przekazały siostrom dwie kamienice w Lublinie przy ul. Podwale. Siostry przyjęły dar i za zgodą bp. Mariana Fulmana przyjechały do Lublina. Zamieszkały na Podwalu, opiekując się fundatorkami i podejmując prace domowe.
Reklama
W historię Lublina Zgromadzenie wpisało się prowadzeniem szkół dla dziewcząt...
Najpierw z inicjatywy s. Marii Kosiak w 1926 r. powstała Prywatna Siedmioklasowa Żeńska Szkoła Powszechna Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego w Lublinie (1926-1932). W kolejnych latach były to: gimnazjum (1932-1939), liceum humanistyczne (1932-1939) i Dwuletnia Żeńska Szkoła Handlowa (1940-1944). Siostry prowadziły na Podwalu także internat dla dziewcząt. Była to więc praca z młodzieżą na wielu płaszczyznach. Po wojnie w gmachu działały najpierw gimnazjum i szkoła powszechna, w których uczyło się ponad 400 osób, a później siostry prowadziły liceum ogólnokształcące. W czerwcu 1946 r. w kościele pw. św. Wojciecha na Podwalu I Komunii św. i bierzmowania dzieciom i młodzieży udzielił bp. Stefan Wyszyński. W 1961 r. szkoła została odebrana siostrom i upaństwowiona; w późniejszych latach Zgromadzenie zostało wywłaszczone z części budynków i ogrodu. Mimo upływu czasu, duchacki habit wciąż rozpoznawany jest na ulicach miasta przez wychowanki szkół lub przez ich dzieci.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kontynuacją pracy z młodym pokoleniem jest prowadzone przedszkole.
Tak, obecnie przy ul. Tadeusza Dymowskiego prowadzimy przedszkole integracyjne, ale początki pracy z najmłodszymi miały miejsce również na Podwalu. Od 1968 r. siostry prowadziły przedszkole zwane „przechowalnią”. Początkowo było to 4-5 dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym, którymi opiekowały się wówczas, gdy ich rodzice byli zajęci pracą, np. odrabiały z nimi lekcje. W 1972 r. siostry miały pod opieką już ok. 50 dzieci. Przedszkole prowadzone było bez zezwolenia ówczesnych władz, więc siostry za pracę nie otrzymywały pensji. O stronę materialną „przechowalni” dbali rodzice. Niewielka kwota, którą przekazywali siostrom, musiała wystarczyć na wyżywienie, zabawki i na utrzymanie salek.
Reklama
Wróćmy do czasów II wojny światowej, gdy siostry nie tylko kształciły dziewczęta, ale też opiekowały się więźniami na Zamku Lubelskim i ratowały Żydów.
Nasz dom zakonny znajdował się w szczególnym miejscu, między zamkiem, w którym była niemiecka katownia, a gettem żydowskim. Starsze siostry wspominają jęki więźniów, zakrwawione ściany. W tym czasie ważną rolę odegrały s. Serafina Loefler i postulantka Genowefa Śledzińska (m. Redempta), które były łączniczkami między więźniami a ich rodzinami. Z narażeniem życia dostarczały więźniom listy i paczki. Determinacja s. Serafiny i jej znajomość języka niemieckiego pozwoliły ocalić życie wielu Żydom, m.in. rodzinie Hornów. Stomatolog, który jeszcze przed wojną przyjął wiarę katolicką, wraz z żoną i córką przez jakiś czas mieszkał za klauzurą, w celi jednej z sióstr. W szkole handlowej, między polskimi uczennicami ukrywały się dwie dziewczyny żydowskie z okolic Lublina. Ponadto siostry przekazywały żywność mieszkańcom getta. Z ratowaniem życia wiąże się również krótka historia pobytu sióstr w Nasutowie (1941-1943), gdzie zostały zaproszone przez hrabinę Jadwigę Zamoyską z Kozłówki. Prowadziły tam m.in. kursy kroju i szycia dla dziewcząt i kobiet. Podczas łapanek zaświadczenie o odbywaniu kursu z pieczątką zakonną okazywało się skuteczne w zwalnianiu dziewcząt przeznaczonych na wywiezienie w głąb Niemiec. Siostry pomagały również żołnierzom Armii Krajowej. Nocami przekazywały im szyte przez dziewczęta swetry, skarpety i rękawice. Stały też na straży tego, co polskie. Gromadziły młodzież męską, która obok prób śpiewu kościelnego miała możliwość uczestniczenia w tajnych lekcjach historii, geografii i literatury.
Czy taka posługa wpisuje się w charyzmat Zgromadzenia?
Nasz charyzmat to szeroko pojęta posługa miłosierdzia. To szukanie człowieka, to troska o jego godność. Nasz założyciel bł. o. Gwidon z Montpellier na pierwszej stronie „Reguły Zakonu” umieścił słowa Jezusa z Ewangelii według św. Mateusza: „Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść... Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 35-36.40b). Te słowa były i są w dalszym ciągu inspiracją naszej posługi.
Reklama
Po ulicach Lublina chodzili święci, m.in. Czcigodna Służebnica Boża s. Emanuela Kalb. Kim była?
To Żydówka, która urodziła się w 1899 r. w Jarosławiu. Jako kilkunastoletnia dziewczyna Chaje (Helena) zaraziła się tyfusem i trafiła do szpitala, gdzie opiekowały się nią siostry zakonne. Zaintrygowana ich poświęceniem i ofiarną miłością, poznała Chrystusa. W 1919 r. przyjęła chrzest; w 1927 r. wstąpiła do naszego Zgromadzenia. Z wykształcenia była nauczycielką, w Zakonie pracowała więc w szkołach i przedszkolach. Zajmowała też odpowiedzialne stanowiska we wspólnocie zakonnej. W latach 1948-1950 mieszkała i pracowała w Lublinie. Prowadziła głębokie życie wewnętrzne; pisała „Dzienniczek”. Ofiarowała się za naród żydowski „by poznał Światło Prawdy, którą jest Chrystus”, a także za kapłanów. W ich intencjach znosiła cierpienia, w tym utratę słuchu przez ponad 40 lat. Zmarła w opinii świętości w 1986 r., jej doczesne szczątki spoczywają w kościele pw. św. Tomasza Apostoła w Krakowie. Dnia 14 grudnia 2015 r. papież Franciszek zatwierdził dekret o heroiczności jej cnót. Odtąd przysługuje jej tytuł Czcigodnej Służebnicy Bożej. W pamięci sióstr pozostała człowiekiem modlitwy, zatopionym w Eucharystii; nazywano ją „żywym modlitewnikiem”.
Dziś na Podwalu nie ma już duchaczek...
W 1974 r. siostry przeniosły się do domu przy ul. T. Dymowskiego 14, w którym mieszkamy do dziś. Mimo skromnych możliwości lokalowych siostry prowadziły w domu przedszkole. Katechizowały też w parafiach pw. św. Agnieszki, Matki Bożej Królowej Polski i św. Mikołaja. Siostry opiekowały się chorymi w ich domach, a w latach 1970-2007 w okresie wakacyjnym posługiwały jako wolontariuszki w Sitańcu i Dąbrowicy, gdzie były organizowane wczasorekolekcje dla osób chorych, niepełnosprawnych i starszych. Pond 24 lata temu, na zaproszenie abp. Józefa Życińskiego, siostry podjęły posługę w domu arcybiskupim. Obecnie pracują tam 2 siostry, pełniąc cichą posługę ewangelicznej Marty.
Na czym obecnie polega apostolska praca sióstr w Lublinie?
Przede wszystkim to praca w przedszkolu integracyjnym. Dziś jest to już przestronny, dobrze wyposażony budynek, w którym posługujemy najmłodszym i ich rodzinom przy współpracy z osobami świeckimi. To także praca w zakrystii i w kancelarii parafii św. Mikołaja. To posługa w domu, otwarte drzwi dla ubogich i ludzi młodych, których zapraszamy m.in. do wspólnej modlitwy Słowem Bożym. To także wychodzenie z naszym charyzmatem i duchowością do parafii archidiecezji lubelskiej. Tylko od maja 2021 r. udało nam się rozprowadzić wśród wiernych 3380 koronek do Ducha Świętego, ucząc tej prostej, ale jakże głębokiej modlitwy. Apostolat modlitwy to prowadzona przez nas grupa Czcicieli Ducha Świętego. Jednym słowem to posługa tam, gdzie nas potrzebują. Czytamy znaki czasu i próbujemy rozeznać zamiar Ducha Świętego wobec nas.