Kościół na rozdrożu
Z abp. Georgiem Gänsweinem rozmawiamy w szczególnym czasie: po atakach na Benedykta XVI, które spowodowała publikacja raportu w archidiecezji Monachium i Fryzyngi, tuż przed 95. urodzinami papieża seniora, w chwili gdy na polskim rynku ukazała się książka abp. Georga: Na rozdrożu. Jaka jest przyszłość naszej wiary.
Włodzimierz Rędzioch: Jako młody człowiek chciał Ksiądz Arcybiskup zostać kartuzem. Mnisi kartuscy żyją w kontemplacyjnej ciszy, w samotności i, jak mówi ich reguła, oddzieleni od wszystkich stoją w imię wszystkich przed obliczem Boga żywego. Ale wybrał Ksiądz Arcybiskup inną drogę...
Arcybiskup Georg Gänswein: To prawda, że myślałem o tym, by zostać kartuzem. Gdy byłem w seminarium, na drugim roku, razem z innym klerykiem pojechałem na rekolekcje do klasztoru Kartuzów. Fascynował mnie ich świat – ta cisza, głęboka duchowość, życie w miejscu otoczonym lasami. Przed powrotem do seminarium poszedłem do spowiedzi do starego mnicha, który poradził mi: „Najpierw skończ studia. Jeśli Pan chce, żebyś był tutaj, wrócisz. Jeśli to przelotny entuzjazm, wybierz inną drogę”. W końcu zostałem kapłanem archidiecezji Fryburga Bryzgowijskiego, z której pochodzę. Jestem księdzem od 37 lat – święcenia kapłańskie otrzymałem w maju 1984 r. Jestem teraz tutaj, w Watykanie, jako sekretarz papieża emeryta. Tego nie można było przewidzieć, to wszystko się wydarzyło, chociaż niczego nie planowałem. Po święceniach kapłańskich byłem wikarym w parafii, po czym arcybiskup poprosił mnie o kontynuowanie studiów – doktorat z prawa kanonicznego zrobiłem w Monachium. Po powrocie do diecezji współpracowałem z arcybiskupem Fryburga, ale tylko przez krótki czas, ponieważ diecezja została poproszona o to, by wysłać na pewien czas współpracownika do pracy w Kurii Rzymskiej. Ten czas jeszcze się nie skończył...
CZYTAJ DALEJ