Reklama

Kościół

Prymasowski testament

Jest rok 1981. Starsi pamiętają ten niezwykły moment historii.

Niedziela Ogólnopolska 49/2020, str. 16-18

[ TEMATY ]

kard. Stefan Wyszyński

beatyfikacja kard. Wyszyńskiego

Archiwum IPN

Trumna z ciałem Prymasa Tysiąclecia na pl. Zwycięstwa w Warszawie

Trumna z ciałem Prymasa Tysiąclecia na pl. Zwycięstwa w Warszawie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Polsce narastają prowokacje komunistycznych władz, które nie zgadzają się na eksplozję Solidarności, rośnie lęk przed interwencją sowiecką; w grudniu nadejdzie stan wojenny. W Rzymie, w połowie tego samego roku, Ali Agca strzela do papieża i – jak sam mówi – „celuje dobrze”: Jan Paweł II nie miał prawa przeżyć. Z końcem tego samego majowego miesiąca umiera kard. Stefan Wyszyński. Ofiarowuje swoje życie i swoje cierpienie za Ojca Świętego.

Może przyszłe pokolenia znowu usłyszą: „Starsi pamiętają ten niezwykły czas” – a mowa będzie o roku 2020. I będzie się snuć opowieść o tym, że w marcu wybuchła wirusowa pandemia, która miała zakończyć erę konsumpcyjną; że w październiku na ulice wyszły tłumy Polaków (!), by dewastować kościoły i żądać prawa do zabijania, i jeszcze – że nie odbyła się wytęskniona beatyfikacja Prymasa Tysiąclecia. Ludziom miał być dany drogowskaz – jakże potrzebny na te nowe czasy.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Czy na pewno go zabrakło?

– Nieraz słyszę postulaty, że w tym zamęcie w Polsce, zwłaszcza moralnym i kulturowym, bardzo przydałby się taki nowy Wyszyński, i ciągle słyszy się wołanie o takiego Wyszyńskiego – przyznaje biskup pomocniczy z Częstochowy Andrzej Przybylski. I dodaje: – Może się nie narodzić drugi Wyszyński, ale Matka Boża ciągle jest ta sama.

Reklama

Czy nawiązuje on w ten sposób do słów Jana Pawła II, który w homilii podczas pogrzebu kard. Wyszyńskiego ogłasza: „Takiego ojca, pasterza i prymasa Bóg daje raz na 1000 lat”? Może rzeczywiście i tak możemy odczytać papieskie słowa. Przez pokolenia próżno nam wyglądać nowego „Wyszyńskiego”, ale… Maryję Bóg dał naszemu narodowi na każdy dzień.

Może to jest najważniejsze przesłanie, które pozostawił nam prymas.

Królewski pogrzeb

Kardynał Wyszyński nie żyje. To znaczy żyje, bo „życie wiernych zmarłych zmienia się, ale się nie kończy”, brakuje jednak jego widzialnej obecności wśród nas. Umiera 28 maja 1981 r. Trzy dni wcześniej rozmawia jeszcze z przebywającym w szpitalu Janem Pawłem II, który cudem powraca do zdrowia. Kiedy wzruszony papież mówi: „Całuję twoje ręce”, kard. Wyszyński z pokorą odpowiada: „Całuję twoje stopy”. I jeszcze: „Między nami jest Matka Najświętsza. Cała nadzieja jest w Niej”.

Nie mówi o nadziei na swoje ocalenie. Mówi o nadziei dla każdego człowieka i każdej epoki. On wie, że ta nadzieja jest w Maryi. To jego najważniejszy testament.

Reklama

Czy umiera, bo złożył dar swego życia na ołtarzu jako ofiarę za życie papieża? Dowiemy się tego w Niebie. Teraz wiemy jedynie, że kard. Wyszyński nazajutrz po zamachu prosi, aby wszystkie modlitwy, które do tej pory wznoszono w jego intencji, skierować do Matki Chrystusa, by błagać o zdrowie dla Ojca Świętego. To właśnie wtedy Jan Paweł II odzyskuje przytomność, a stan prymasa przestaje rokować nadzieję. „Choroba – mimo leczenia – ma przebieg postępujący. Stan chorego Księdza Kardynała Prymasa jest poważny” – głosi komunikat lekarski. Wyszyński zauważa tę „dziwną synchronizację” – zbieżność papieskiego powracania do zdrowia i jego odchodzenia w stronę śmierci. „Ta synchronizacja mnie osobiście zobowiązuje mocno wobec Ojca Świętego i ja to zobowiązanie przyjmuję świadomie, z pełnym zrozumieniem i uległością” – dodaje.

Pogrzeb ma królewski. Trasę, którą ma przejść kondukt żałobny z trumną prymasa, ludzie obsypują tysiącami świeżych kwiatów. Jak powie Jan Nowak-Jeziorański: „Naród żegna bohatera nie w koronie, nie w generalskim mundurze, lecz w kapłańskiej sutannie”. I doda: „Żegnamy tego, który odniósł największe zwycięstwo w XX wieku, chociaż jego jedyną bronią był krzyż, jedyną siłą wiara, jedynym wojskiem bezbronny, lecz wierny polski lud”.

Znowu słyszymy słowa, które brzmią jak wskazówka pozostawiona dla tych, którzy mają pisać dalszą historię Polski i Kościoła.

Jest zwycięstwo

Pogrzeb prymasa jest wydarzeniem, którego nie ma z czym porównać. W centrum Warszawy gromadzi się niemal pół miliona ludzi, a ceremonia symbolicznie splata ze sobą osoby Jana Pawła II i kard. Wyszyńskiego. Msza św. pogrzebowa jest sprawowana pod tym samym krzyżem z Maryją Jasnogórską i dokładnie w tym samym miejscu, w którym 8 lat wcześniej papież wołał dla Polaków o Ducha, który zstępuje z wysoka i przemienia świat.

Reklama

Gdy prymas był pytany, o czym myślał w czasie Mszy św. na placu Zwycięstwa w Warszawie, którą 4 czerwca 1979 r. odprawiał Jan Paweł II, odpowiedział: „Skupiłem się tylko na jednym: jak opanować wzruszenie, bo uprzytomniłem sobie, że spełnia się na moich oczach proroctwo kard. Augusta Hlonda, wypowiedziane przez niego na łożu śmierci, że przez Matkę Bożą przyjdzie zwycięstwo. A my tu jesteśmy w miejscu, które komuniści nazwali placem Zwycięstwa, i na tym placu pod ich rządami, przed krzyżem, który oni sami postawili, polski papież odprawia Świętą Ofiarę”.

Pogrzeb prymasa jest ciągiem dalszym tego zwycięstwa. Jest poprzedzony trzydniową żałobą narodową ogłoszoną przez komunistów. Odbywa się na tym samym placu Zwycięstwa i znów komuniści stawiają na nim krzyż z wizerunkiem Królowej Polski…

Nawet redakcja rządowego Życia Warszawy zamienia się na ten dzień w Bożego proroka. Czytamy: „Prawdziwą wielkość straty, jaką poniósł nasz naród wraz ze śmiercią Stefana Wyszyńskiego, poznawać będziemy dopiero w przyszłości, gdy zabraknie Jego autorytetu i wielkości”.

Znak jasnogórski

Odszedł, ale pozostała Jasnogórska Madonna, na którą wciąż wskazywał. Wiemy, że prymas spędził na Jasnej Górze 603 dni (to niemal 2 lata!), nie licząc pojawiania się choć na chwilę za każdym razem, kiedy przejeżdżał przez Częstochowę. Wiemy, że Jej obraz woził ze sobą wszędzie – zawsze na przednim siedzeniu w samochodzie, sam natomiast siadał z tyłu. Zabierał go nawet do Rzymu. Na odwrocie obrazu zapisywał najważniejsze wyjazdy z Jasnogórską Wspomożycielką.

Ten właśnie obraz towarzyszy prymasowi do ostatnich chwil życia, stoi przed jego łóżkiem aż do śmierci.

Reklama

Wpatrując się w Czarną Madonnę, przyjmuje ostatni raz Komunię św., do Niej też kieruje swe ostatnie na ziemi słowa. „Przed samą śmiercią chciał zaśpiewać znaną pieśń maryjną, ale powiedział tylko słabym, łamiącym się głosem: «Chwalcie, łąki umajone»…” – wspomina Barbara Dembińska, przez wiele lat pracownica sekretariatu kard. Wyszyńskiego. Umiera zajęty Jej chwałą.

Nie dziwi więc, że pytany kilka dni wcześniej o wskazówki na następne lata mówi krótko: „Wszystkie nadzieje to Matka Najświętsza. I jeżeli jaki program – to Ona”.

Dziedzictwo

Jan Paweł II wzywa, abyśmy podjęli duchowy testament Prymasa Tysiąclecia: „Oby Kościół i Naród pozostał mocny dziedzictwem Kardynała Wyszyńskiego. Oby to dziedzictwo trwało w nas”.

Co pozostawił nam prymas jasnogórski? Testamentów pozostawił kilka.

Pierwszy już znamy: „Wszystkie nadzieje to Matka Najświętsza. I jeżeli jaki program – to Ona” (22 maja 1981 r.). Zostawia nam te słowa, a może ich sens wyjaśnia prymasowskie wyznanie: „Twój niewolnik składa wszystko w Twoje Królewskie Dłonie, szczęśliwy, że może ogołocić się dla Ciebie. O jedno proszę, byś wziąwszy wszystko moje, chciała bronić Kościoła Chrystusowego. Jeśli jest Ci to potrzebne, zabij mnie, aby mógł żyć w Polsce Kościół Syna Twego”. Prymas zapewnia, że „tam, gdzie panuje wielka ufność ku Maryi i wiara w Jej zwycięstwo, tam Bóg dokonuje przez Nią przedziwnych cudów swojej potęgi”.

Reklama

Drugi testament brzmi: „Przyjdą nowe czasy, wymagają nowych świateł, nowych mocy, Bóg je da w swoim czasie. Pamiętajmy, że jak kard. Hlond, tak i ja wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że nie będzie słabsza w Polsce, choćby ludzie się zmieniali!” (16 maja 1981 r.). Gdy nowe czasy przychodzą, gdy ludzie się zmieniają, papież Franciszek powie: „Proszę was, abyście nie popadali w paraliż udzielania starych odpowiedzi na nowe wymagania”.

Kardynał Wyszyński wzywa do refleksji nad nowymi czasami i nowymi wyzwaniami – refleksji nasyconej wiarą i ufnością w moc Prawdy, w Bożą moc. Tłumaczy, że trzeba na nowe problemy rzucać wciąż to samo światło Ewangelii, ale w jego blasku ukażą się inne Boże drogi, pojawią się nowe rozwiązania.

Reklama

Trzeci testament napisany został 12 lat wcześniej na Jasnej Górze – podkreślmy wybór tego miejsca przez prymasa. Powstał 15 sierpnia, czyli w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, w rocznicę Cudu nad Wisłą. Dość posłuchać pierwszych i ostatnich słów tego zapisu: „W imię Trójcy Przenajświętszej, Pana mojego Jezusa Chrystusa, przez przyczynę Bogurodzicy Dziewicy, Królowej Polski i Zwycięskiej Wspomożycielki Jasnogórskiej”. Wyszyński wszystko czyni w imię Boże, wszystkie działania podejmuje, prosząc o wstawiennictwo Maryi w znaku jasnogórskim. Słowa końcowe brzmią: „Korząc się u stóp Świętej Bożej Wspomożycielki mojej, Bogurodzicy Dziewicy, Pani Jasnogórskiej, której służyłem jako Niewolnik oddany Jej w więzieniu w Stoczku Warmińskim, dnia 8 grudnia 1953 roku, najpokorniej proszę Ucieczkę Grzeszników, aby była mi Orędowniczką przed Tronem Trójcy Świętej. Amen”. Testament człowieka, który mówi, że „nie musi wierzyć, bo wie”, kończy pisane wielkimi literami „ALLELUJA!”, a poniżej widnieje znamienny podpis: „+ Stefan kardynał Wyszyński, Prymas Polski, Niewolnik Maryi”.

Historyczny pyłek

Sam o sobie napisał: „Po 35 latach pracy [biskupiej] widzę, że jestem zaledwie pyłkiem historycznym”. Okrzyknięty został Prymasem Tysiąclecia, duchowym przywódcą Kościoła i narodu, interrexem; w chwilach kryzysu – Mojżeszem, który przeprowadził Kościół przez czerwone morze komunizmu – a on wie, że jest tylko pyłkiem. Inny jest fundament. Może tylko ten, kto potrafi widzieć w sobie proch, umie dostrzec fundament zwycięstwa, który znajduje się na Jasnej Górze.

Tak, nie potrzeba nam nowego Wyszyńskiego. Potrzeba nam tylko jego ducha, jego wiary, jego zapatrzenia się w Bramę Niebios – Maryję. Prymas Tysiąclecia zapewnia, że zwycięstwo przyjdzie, jeśli tylko „Maryja nie będzie słabszą w Polsce”. Tłumaczy nam, że nie mamy powodów do lęku, jeśli tylko nasze serca będą „mieszkać” na Jasnej Górze i uznawać będziemy w Maryi Królową wszystkich polskich spraw. Do nas należy przyszłość, jeśli nasz wzrok będzie biegł od Jasnogórskiej Matki do Jej Boskiego Syna i z Jego rąk przyjmiemy Ewangelię – regułę chrześcijańskiego życia.

2020-12-02 10:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Co nam zostało z dziedzictwa Prymasa Tysiąclecia

Co łączyło i łączy trzy postacie, o których szczególnie głośno w ostatnich miesiącach i tygodniach: świętych Jana Pawła II i Jana XXIII oraz sługę Bożego Stefana Kardynała Wyszyńskiego? Niejedno ich łączy, w tym wzajemna przyjaźń

Ważne badania podjął ks. dr Jerzy Jastrzębski z Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie. Proponuje on spojrzeć na trzy postacie: św. Jana Pawła II, św. Jana XXIII i kard. Stefana Wyszyńskiego z perspektywy miłości i sprawiedliwości. To właśnie one, jego zdaniem, należą do najbardziej charakterystycznych cech tych wielkich ludzi.
CZYTAJ DALEJ

Francja: 400-lecie objawień św. Anny, babci Jezusa

2025-03-10 13:39

[ TEMATY ]

św. Anna

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Anna nauczająca Maryję z parafii farnej w Rzeszowie

Św. Anna nauczająca Maryję z parafii farnej w Rzeszowie

Bretończycy świętują 400-lecie objawień św. Anny. Babcia Jezusa ukazywała się bretońskiemu chłopu Yvonowi Nicolazicowi w latach 1623-1625. Wskazała mu miejsce, w którym była zakopana jej figura, i poleciła odbudować istniejącą tam tysiąc lat wcześniej kaplicę, ponieważ - jak stwierdziła - Bóg chce, aby właśnie tam oddawano jej cześć. Od tej pory św. Anna jest główną patronką Bretończyków, a bazylika w Sainte-Anne-d'Auray najważniejszym sanktuarium w tym północno-zachodnim regionie Francji.

7 marca minęło 400 lat od dnia, kiedy bretoński chłop odkopał figurę św. Anny we wskazanym mu w objawieniach miejscu. Tego dnia rozpoczął się kulminacyjny etap obchodów 400-lecia objawień, które zakończą się 26 lipca, we wspomnienie św. Anny i w rocznicę pierwszej Mszy w nowym sanktuarium.
CZYTAJ DALEJ

Co ma wspólnego moja wiara z Kościołem?

2025-03-10 20:05

[ TEMATY ]

Kościół

wiara

Wielki Post

Katechizm Wielkopostny

Adobe Stock

Wielki Post to czas modlitwy, postu i jałmużny. To wiemy, prawda? Jednak te 40 dni to również czas duchowej przemiany, pogłębienia swojej wiary, a może nawet… powrotu do jej podstaw? Dziś pytanie - co ma wspólnego moja wiara z Kościołem?

Czy wiesz, co wyznajesz? Czy wiesz, w co wierzysz? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Jeśli nie, zostań z nami. Jeśli tak, tym bardziej zachęcamy do tego duchowego powrotu do podstaw z portalem niedziela.pl. Przewodnikiem będzie nam Youcat – katechizm Kościoła katolickiego.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję