Rudacka parafia, podobnie jak cały lewobrzeżny Toruń, do 1992 r. należała do archidiecezji gnieźnieńskiej, której metropolitą był kard. Wyszyński. Złożył on parafii wizytę duszpasterską 3 i 4 września 1957 r. Nieznany jest jednak fakt, że niewiele brakowało, by spotkanie, choć nieplanowane, odbyło się w również w 1968 r. Dlaczego prymas Wyszyński zainteresował się właśnie tą małą parafią na obrzeżach Torunia?
Na celowniku SB
Reklama
W 1967 r. ks. Jan Sikorski, ówczesny proboszcz na Rudaku, wraz z ks. prał. Józefem Batkowskim oraz czterema parafianami pojechali do Częstochowy, aby wpisać rodziny rudackiej parafii do Księgi Zawierzenia Matce Bożej. Skutkiem tego wyjazdu było postawienie ks. Sikorskiego przed sądem za zorganizowanie – według funkcjonariuszy SB – nielegalnej pielgrzymki. Sąd skazał go na karę grzywny, a w razie niezapłacenia na areszt. Prymas Wyszyński przesłał wówczas do ks. Sikorskiego list, w którym napisał: „Drogi Księże Proboszczu! Dowiedziałem się o przykrościach, jakie ze strony władzy administracyjnej spotkały Księdza Proboszcza z racji Jego pobytu w celach modlitewnych na Jasnej Górze. Chociaż wiem, że Ksiądz Proboszcz takie doświadczenie przyjmie w duchu głębokiej wiary, która nam mówi, że „oportet pati (...) et ita intrare in gloriam” (musimy cierpieć, by wejść do chwały – tłum. redakcji), to jednak wczuwam się i ubolewam nad tym, że karze się ludzi za to, iż wspólnie się modlą. Spieszę też z zapewnieniem o tym gorętszej pamięci modlitewnej – niechaj w chwilach goryczy to przynajmniej będzie pociechą dla Księdza Proboszcza”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bo przyjadę...
Nie były to jedyne represje, jakie spotkały rudackiego proboszcza. 16 września 1968 r. został on aresztowany i osadzony w więzieniu w Potulicach (więcej o tym Głos z Torunia nr 35/2015). Powodem aresztowania było niezapłacenie kary za brak księgi inwentarzowej (takiej księgi w parafiach domagały się ówczesne władze, ale Kościół polski odmawiał jej prowadzenia). Na wieść o tym wydarzeniu natychmiast zareagował Prymas Wyszyński – przysłał do dziekana ks. Józefa Batkowskiego telegram, w którym czytamy: „Zapytuję, czy prawdą jest, że proboszcz ks. Sikorski z parafii Rudak został osadzony w areszcie za niezapłacenie grzywny wymierzonej z powodu nieprowadzenia księgi inwentarzowej? Trudno w to uwierzyć, żeby zarządzenie niemające podstaw prawnych było egzekwowane pozbawieniem wolności zwłaszcza dziś, gdy trzeba wiele spokoju w Ojczyźnie, drażnienie ludzi takimi zarządzeniami jest wysoce niezrozumiałe. Ksiądz Dziekan uda się do parafii Opatrzności Bożej i złoży rodzinie parafialnej wyrazy współczucia. Gdyby ksiądz Proboszcz nie był uwolniony, przyjadę sam obsługiwać parafię”. Telegram ten odczytano w wielu toruńskich parafiach i wywołał on duże poruszenie wśród ludzi. Ostatecznie dosyć pośpiesznie ks. Jana Sikorskiego zwolniono z więzienia, ponieważ władze komunistyczne obawiały się, że Prymas Wyszyński spełni swoją obietnicę.
Non possumus
Po powrocie z więzienia ks. Sikorski osobiście spotkał się z Prymasem, o czym tak wspomina: „W czwartek po zwolnieniu, tj. 3 października, przyjął mnie w Gnieźnie na prywatnej rozmowie Ksiądz Prymas, w której przedstawiłem mu cały przebieg mego pobytu w więzieniu. Bp Biernacki przy spotkaniu powiedział mi, że w dniu wypuszczenia mnie był u niego pan z UB z wiadomością, że jestem już na wolności. Prosił przy tym, by jutrzejszy list ks. Prymasa nie był w Kościołach czytany. I tu leży główna przyczyna mego zwolnienia. Bo muszę dodać, że list ks. Prymasa był utrzymany w tonie bardzo ostrym, w sposób dosadny napiętnował fakt mego aresztowania”.
Celem komunistów w okresie stalinowskim było nie tylko osłabienie, wyrzucenie Kościoła na margines życia publicznego, lecz także jego rozbicie i unicestwienie.
Prymas Wyszyński, który sam znał smak niewoli, aresztowania i izolowania od świata, współodczuwał cierpienia proboszcza małej toruńskiej parafii niesłusznie skazanego i osadzonego w więzieniu. Każdy z nich – i Wielki Prymas Tysiąclecia, i małej postury, choć wielkiego ducha proboszcz z toruńskiego Rudaka – swoje „non possumus” wobec komunistów okupił prześladowaniami.