Czytając magazyn Newsweek, zaskoczyło mnie zdjęcie amerykańskiego żołnierza przyjmującego Komunię św. Od razu przyszło mi do głowy pytanie: Co się stało z przykazaniem: "nie zabijaj"? Czyżby wojna mogła
przekreślić to przykazanie Boże? Przecież, gdy idziesz na wojnę, to z pewnością otrzymujesz broń, walczysz i zabijasz. Gdy dowódca mówi: "atak", to nie zastanawiasz się, tylko atakujesz, tzn. zamierzasz
odebrać komuś życie - zabijasz. Łatwe jest popełnianie grzechu. Czyżbyśmy dlatego tak często grzeszyli?
Jestem żołnierzem. Właśnie schowałem się za kamieniem. Strach obejmuje mnie za serce. Wyciągam broń, bo jedynie ona może mnie uratować. Wiem, że kiedy spojrzę na horyzont, to zobaczę przeciwnika,
"obiekt", który mam zastrzelić, aby uwolnić mój kraj, moją ojczyznę, uratować swoją rodzinę i własne życie. Czy grzechem jest zabić człowieka, który chce mnie zabić? Człowieka, który chce okupować mój
kraj? Człowiek, który chce zamordować moją rodzinę i zabrać wszystko to, co do mnie należy?
Wojna jest tragiczna. Gdy czyta się o niej w historycznych książkach, opisujących wielkie bitwy, heroiczne sceny walki - człowiek nie myśli o tym, że tam giną ojcowie rodzin, umierają młodzi chłopcy,
a nawet kobiety i niewinne dzieci. Widzimy tylko walczących żołnierzy - maszyny stworzone do zabijania. Jednak żołnierz ten jest człowiekiem takim samym jak ty i ja. Zabija dlatego, że musi wypełniać
rozkazy przełożonych, którzy są także ludźmi i mogą być omylni. Co w takiej sytuacji jest ważne, a co powinno być ważniejsze? Jakie jest twoje zdanie? Czy w podobnej sytuacji słuchać człowieka, czy Boga?
Pomóż w rozwoju naszego portalu