Jezus w swoim obrazowym języku bardzo często sięga po kontrasty. One bowiem najłatwiej zapadają w pamięć. Tak jest również w przypadku ciasnych drzwi: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: «Panie, otwórz nam!», lecz On wam odpowie: «Nie wiem, skąd jesteście»” (Łk 13, 24-25).
Staje się jasne, że obraz ten kontrastuje z szeroką bramą. Gdy w uszach Żydów Palestyny I wieku pojawiał się obraz szerokiej bramy, jego konotacja była jednoznaczna. Izraelici zostali uprowadzeni do niewoli babilońskiej w 587/6 r. przed Chr., po upadku Jerozolimy i zburzeniu świątyni. W smutnym orszaku prowadzeni byli do stolicy imperium. Wkraczali do wspaniałego miasta przez przestronną, bogato zdobioną bramę, poświęconą bogini Isztar – notabene odtworzoną w naturalnej wielkości w Muzeum Pergamońskim w Berlinie. W porównaniu z bramami jerozolimskimi brama Babilonu wydawała się kolosalna, prowadziła jednak do niewoli. Żydzi przekraczali ją ze świadomością, że bramy Świętego Miasta – ostoi ich wolności – leżą w gruzach, oni sami natomiast wchodzą do niewoli nie tylko politycznej, ale także religijnej. Bo przecież nad Babilonem góruje posąg pogańskiego bóstwa.
W swojej wypowiedzi Jezus dokonuje delikatnego przesunięcia akcentów. Nie mówi o wąskich – w porównaniu z babilońskimi – bramach ziemskiej stolicy Żydów, ale o wąskich drzwiach prowadzących do niebieskiego Jeruzalem, niebiańskiej stolicy wszystkich wierzących w Niego. Bo przecież nasza ojczyzna jest w niebie, a tam wchodzi się ciasnymi drzwiami wiary poświadczanej czynami miłości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu