Wieloletnie oczekiwanie na zniesienie wiz przez naszego największego i najserdeczniejszego sojusznika można sobie uprzyjemnić lekturą, która pokaże nam, jak wygląda życie po tamtej stronie wizy, pardon, oceanu. Autorzy obu książek są zafascynowani Stanami Zjednoczonymi, choć przejawiają to w różny sposób. Marek Wałkuski, autor „Wałkowania Ameryki”, swą fascynację uzupełnia sympatią do kraju, w którym od lat żyje i pracuje jako korespondent. „Zamiast łatwego krytykowania USA – ocenia wydawca – stara się, aby odbiorca zrozumiał Amerykę”.
Rzeczywiście, książka pokazuje kraj, jakiego nie poznalibyśmy, nie mieszkając w nim od lat, nie szukając mieszkania, nie wybierając szkoły dla dzieci, nie idąc do lekarza, urzędu itd. Niektóre opowieści, np. o politycznej poprawności, patriotycznej indoktrynacji, kulcie broni i kulturowym tyglu, brzmią jak ostrzeżenie przed myślami o emigracji do Ameryki.
Już sam pomysł Billa Brysona – amerykańskiego pisarza od lat mieszkającego w Anglii – na książkę „Zaginiony kontynent” (z podtytułem „Podróże po prowincjonalnej Ameryce”) musiał wynikać z fascynacji USA, na co wskazują katusze, które przeżył, pokonując setki mil od głębokiego Południa po Dziki Zachód. Fascynacji nie towarzyszy jednak sympatia, a jeśli już, to jest oszczędnie dawkowana. Bryson zjechał 40 stanów i mógł być, jak pisze w swoim stylu, zadowolony. „Miałem wiele powodów do zadowolenia: nie zastrzelili mnie i nie okradli, samochód mi się nie zepsuł, ani razu nie zaczepili mnie świadkowie Jehowy... – pisze. – Czegóż można chcieć więcej?”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu