Reklama

Niedziela Łódzka

Paweł, wstań!

Niedziela łódzka 8/2019, str. VI-VII

[ TEMATY ]

świadectwo

choroba

Archiwum Kasi i Pawła

Miłość Kasi do Pawła widać od pierwszego z nimi spotkania

Miłość Kasi do Pawła widać od pierwszego z nimi spotkania

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Drugi człowiek nigdy nie jest w naszym życiu przypadkiem. Już to wiem. Ta ich miłość, co to bez warunków i tak piękna, też nim nie jest. Też dla nas, którzy z boku. Mocno wierzę, że im się uda, że to Kasi – „będę z tobą zawsze i do końca” – skruszy każdą przeszkodę. Wierzę też, że możemy im pomóc. Tak jak oni nam – zawstydzając tym byciem ze sobą, kiedy wielu z nas tak łatwo czasem dezerteruje.

Miłość

To jedna z piękniejszych miłości, jakie spotkałam. Kasi i Pawła. Miłości, która bez warunków, która ponad wszystko, miłości, która walczy o tego, kto obok. Miłości, co szkli oczy i dławi w gardle. Miłości, która jest pełna nadziei. Ona – śliczna, filigranowa dziewczyna, kobieta. On – młody chłopak od ponad trzech lat przykuty do łóżka. Mają marzenia. Kasia, by móc wyjść z Pawłem na spacer. By można było posadzić go na wózku i wyprowadzić z tych czterech ścian. Paweł? Jest szansa na operację. Potrzeba środków. Brakuje 300 tys. zł. Jest też walka z czasem. Bo przecież przed Pawłem całe życie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Jestem szczęśliwa, ale będę bardziej, jak Paweł usiądzie, wyjdziemy z domu na spacer, choćby na wózku. Marzę o tym, co dla innych jest codziennością – mówi Katarzyna Fibakiewicz, żona Pawła, który ponad trzy lata temu uległ wypadkowi i wypadł z balkonu własnego mieszkania na drugim piętrze kamienicy przy ul. Zarzewskiej w Łodzi. Potem okazało się, że zabezpieczająca barierka była źle przymocowana. Kasia i jej brat spadli razem z nim, ale tylko Paweł doznał tak ogromnych obrażeń – ma przerwany rdzeń kręgowy i niedowład czterokończynowy. Przez kilkuletnie zacewnikowanie pojawiła się też kamica pęcherzowa, ale są też bolesne niegojące się rany odleżynowe. Jest przykuty do łóżka, leży w pozycji na brzuchu.

Odpowiedzialność

Przed łódzkim sądem trwa proces mający ustalić winnego tragedii, jednak ani miasto – współwłaściciel kamienicy, ani prywatny zarządca – nie poczuwają się do odpowiedzialności. I choć od wypadku minęło już tyle czasu, 27-letni dziś mężczyzna nie dostał ani renty, ani odszkodowania.

Reklama

W ubiegłym roku pojawiła się za to szansa na operację – zabieg stymulacji zewnątrzoponowej przerwanego rdzenia kręgowego. Dzięki niej jest nadzieja, że Paweł usiądzie i będzie mógł poruszać się o własnych siłach. Operacja wykonywana jest w jednym miejscu na świeci – w klinice Verita Life w Bangkoku i potrzeba na nią blisko 500 tys. zł. Dzięki zbiórkom w szkołach, wolontariuszom i fundacji „Ponad przeszkodami” udało się zebrać 30 proc. tej kwoty. Akcja odbywa się pod hasłem „Paweł, wstań!”. Trwa jednak walka z czasem. – Czas działa na niekorzyść, bo boimy się, że pojawią się skostnienia – tłumaczy żona. Dlatego jej apel o pomoc.

Wypadek

27 września 2015 r. – tę datę zapamiętają na długo. Wtedy doszło do wypadku. – To było zapoznanie się mojego brata z Pawłem – opowiada Kasia. – Ponieważ palili, więc stanęli przy barierce balkonowej, ja razem z nimi. I barierka się urwała – opowiada. Wszyscy troje spadli z drugiego pietra na beton. Upadek Kasi zamortyzował Paweł. Wszyscy trafili do szpitali. Paweł był w najgorszym stanie. – Dziesięć miesięcy spędził na OIOM-ie, tu mu się oświadczyłam i tu wzięliśmy ślub – mówi. Poznali się miesiąc przez wypadkiem. – On powiedział swojej mamie, że znalazł już żonę, ja też już wiedziałam, że to ta osoba – wspomina. I tak jest do dzisiaj.

Gesty

Miłość Kasi widać w każdym geście opieki nad mężem, w walce o jego zdrowie, w pielęgnacji, w pocieszaniu, kojeniu bólu, dotyku. To Kasia nauczyła go sięgać palcem wykoślawionych dłoni po butelkę z wodą, to ona nauczyła tak trzymać rękę, by mogła położyć czasem na nią kanapkę, by może zjadł cokolwiek. To ona cewnikuje, zmienia opatrunki, nie śpi, gdy przychodzą te gorsze dni, biega po lekarzach, prosi o pomoc. Jego miłość wyraża się w oczach, słowach, pytaniach i trosce o nią. Uśmiecha się mówiąc, że „żona to żona”.

Reklama

– Przed wypadkiem dużo jeździłem na rowerze, zajmowałem się fotografią – mówi Paweł. – Teraz jest tylko to leżenie i ekran komputera, ale ból odbiera satysfakcję z czegokolwiek, co by się robiło – dodaje. Bo z czasem przestają działać nawet leki. Paweł ma zaburzony metabolizm, problemy ze snem, bóle brzucha, przez niezagojone rany nie może być rehabilitowany. Także w sprawie zakażeń trwa proces – to bakterie, którymi zakaził się na OIOM-ie szpitala Kopernika, odleżyny, których tam się nabawił, nie mogą się zagoić. – Ciało jest przeciwko mężowi – przyznaje Katarzyna Fibakiewicz. – Ale wiem, że miłość i wiara czynią cuda – stwierdza. Ich miłość wymaga od nich wiele. – Po wypadku trwamy w tym cierpieniu, w raz lepszych, raz gorszych dniach, jest mi przykro, że Paweł tak cierpi, a ja jestem bezradna, ale wiem jedno: chciałabym, by ludzie doceniali to, co mają – mówi, a jej mąż dodaje: – Mamy to szczęście, że żyjemy. I choć pojawiają się pytania „dlaczego?” Kasia stara się je przepędzać. I walczy o swojego męża, przed którym przecież całe życie.

Walka

Szara codzienność to katorga: przykuty do łóżka z czterokończynowym niedowładem, intubowany bez odczucia dotyku, bez władzy nad odruchami ciała, sztucznie żywiony. Organizm na pewnych polach przegrywa: pojawiają się rozległe odleżyny, konieczność wielokrotnych przeszczepów, duże rany pooperacyjne nie goją się – z powodu ciężkiej infekcji połowa ciała gnije (Pseudomonas aeruginosa – pałeczka ropy błękitnej).

Potrzeba środków na skomplikowaną operację i leczenie komórkami macierzystymi kręgosłupa z powodu 50-procentowej utraty przewodnictwa rdzenia kręgowego, skutkującej niedowładem wszystkich kończyn. Dłonie Pawła potrzebują rekonstrukcji dla usunięcia przykurczów palcowych. Obecnie 27-letni Paweł oczekuje na podanie Tobramycyny dla zwalczenia infekcji ran (Pseudomonas aeruginosa). Dla przygotowania do operacji konieczne jest zaleczenie ran po poodleżynowych przeszczepach skóry. Po zabiegu chirurgicznym przejdzie wielomiesięczną, intensywną rehabilitację.

Reklama

Zbiórka na operację Pawła Fibakiewicza prowadzona jest przez: https://zrzutka.pl/pawel-wstan .

Pomóc można także, wpłacając na konto: 15 1750 1312 6883 7407 0820 7479.

2019-02-20 11:35

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ocaleni dzięki modlitwie różańcowej

Niedziela bielsko-żywiecka 45/2016, str. 4

[ TEMATY ]

świadectwo

Monika Jaworska

Anna Samol prezentuje zdjęcie rodzinne

Anna Samol prezentuje zdjęcie rodzinne

Anna urodziła się w styczniu 1944 r. Była najmłodszą z czworga rodzeństwa. Trwała II wojna światowa. Ojciec Anny – Franciszek walczył w Korpusie Polskim we Włoszech pod Monte Cassino. Mama – Maria wychowywała sama dzieci. W 1945 r. zbliżał się front...

Gdy nadciągał front, ludzie w popłochu szukali schronienia. Moja mama uciekała z dziadkami – rodzicami mojego ojca. W pewnym momencie się rozdzielili – babcia poszła ze swoją córką, aby ją wspomagać, a z synową – czyli moją mamą i czwórką dzieci – poszedł mój dziadek Józef, żeby w tej wojennej zawierusze trzymali się razem – wspomina swoje dzieciństwo Anna Samol. Trwało bombardowanie. Dziadek Józef uciekał z synową, która wiozła roczną Annę w wózku dziecięcym, a obok szła pozostała trójka rodzeństwa. W pewnym momencie pojawił się nad nimi samolot. – Pilot dostrzegł kobietę z wózkiem i dziećmi. Mama zdążyła szybko wbiec do najbliższego opustoszałego domu. Wpadliśmy do piwnicy. Wtedy na dom spadła bomba, wskutek czego dom runął, a my wraz z mamą i dziadkiem zostaliśmy uwięzieni w ciemnej piwnicy. Wyjście zostało zasypane. W piwnicy znajdowały się 3 pomieszczenia. W pomieszczeniu z ziemniakami kładliśmy się do snu. W kolejnym był węgiel i… rozkładający się nieboszczyk. Czuć było odrażający zapach. To pomieszczenie służyło nam za toaletę – wspomina Anna. – Ja miałam roczek, gdy zostaliśmy uwięzieni w piwnicy. Potrzebowałam kąpieli, pokarmu. Mama nie miała już mleka, a ja ssałam jej piersi tak bardzo, że właściwie zjadłam jej brodawki sutkowe. Ciągle byłam głodna. Opatrznościowo w piwnicy znalazły się kompoty, które wystarczyły moim bliskim na pewien czas. A gdy się już skończyły, mama obierała zębami ziemniaki, gryzła te ziemniaki i rozrobioną papką karmiła mnie. Po tych ziemniakach miałam biegunkę, wyglądałam fatalnie, cud, że przeżyłam – dodaje.

CZYTAJ DALEJ

Uśmiech, który wszystko wynagradza

2024-05-26 12:21

Marzena Cyfert

Dzieci we wrocławskiej "Pozytywce"

Dzieci we wrocławskiej

Na Ostrowie Tumskim przy ul. Kapitulnej 4 działa Klubowe Centrum Aktywności Dzieci i Młodzieży „Pozytywka”, prowadzone przez Siostry Bożego Serca Jezusa. Celem działalności jest pomoc rodzinom oraz dzieciom dotkniętym niepełnosprawnością, głównie z Zespołem Downa.

Przy wejściu wzrok przykuwa ładnie zagospodarowany plac, z którego dzieci korzystają w czasie sprzyjającej pogody. W „Pozytywce” biorą udział w licznych bezpłatnych warsztatach. Projekt finansowany jest z budżetu miasta. W czasie zajęć rodzice spotykają się na rozmowie przy herbacie w przeznaczonym do tego pokoju. Mają okazję odpocząć w towarzystwie, w którym będą zrozumiani. Dzieci także cieszą się z ich bliskości.

CZYTAJ DALEJ

Dziesiątki tysięcy mężczyzn przybyło do Matki Bożej Piekarskiej

2024-05-26 16:40

[ TEMATY ]

Piekary Śląskie

pielgrzymka mężczyzn i młodzieńców

Adam Stano / Vatican News PL

Jak co roku, w ostatnią niedzielę maja, Kalwaryjskie Wzgórze w Piekarach Śląskich wypełniło się pielgrzymami. Mężczyźni i młodzieńcy przybyli do Sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej, by zjednoczyć się na modlitwie pod hasłem „Jestem w Kościele”. Uroczystej Eucharystii przewodniczył Prymas Polski abp Wojciech Polak.

„Kościół jest rodziną Bożą w świecie. Ty i ja, my wszyscy, na mocy chrztu udzielonego nam kiedyś, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, włączeni zostaliśmy w Chrystusa i w Kościół. Przychodzimy dziś, by Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu za to włączenie dziękować” - mówił podczas homilii abp Polak, nawiązując do obchodzonej uroczystości Trójcy Przenajświętszej. Prymas podkreślił również, jak ważne jest odpowiedzialne ojcostwo:„Odpowiedzialne za wypowiadane słowa, za podejmowane decyzje, za powierzonych sobie bliskich, (…), ale także za kształtowanie w sercach synów i córek prawdziwego Boga”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję