Urszula Buglewicz: – W roku stulecia KUL, z inspiracji Księdza Arcybiskupa, w Lublinie obradowała Konferencja Episkopatu Polski, odbyła się pielgrzymka do Rzymu, a ostatnio do Rosji…
Abp Stanisław Budzik: – Podróż do Sankt Petersburga była wędrówką do źródeł, z których narodził się KUL, do miasta związanego z działalnością ks. Idziego Radziszewskiego, ostatniego rektora Akademii Duchownej i pierwszego rektora Uniwersytetu Lubelskiego. W naszej 10-osobowej grupie byli pracownicy KUL-u, Archidiecezji Lubelskiej i Metropolitalnego Seminarium Duchownego. Dla nas wszystkich była to pierwsza wyprawa do Rosji, interesujące odkrycie wielkiego kraju o bogatej historii przez wizytę w jego dwóch stolicach i największych miastach – w Moskwie i Petersburgu.
– Jakie wrażenie zrobił na pielgrzymach Sankt Petersburg?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Sankt Petersburg jest miastem niezwykłym, fascynującym. Pierwszym zaskoczeniem była jego wielkość; to miasto liczące ok. 5,5 mln ludzi, 3-4 co do wielkości w Europie, pięknie położone nad rzeką Newą, która przy ujściu do Zatoki Fińskiej ma aż 2 km szerokości. 350 mostów i sieć kanałów czyni z Petersburga „Wenecję północy”. Newa wypływa z jeziora Łagoda i wpada do Zatoki Fińskiej. Przez wieki Rosja nie miała dostępu do Morza Bałtyckiego, dopiero Piotr I Wielki wywalczył w wojnach ze Szwedami dostęp do Bałtyku; na jednej z wysp wybudował twierdzę, a potem, korzystając z pomocy najsławniejszych budowniczych w Europie, imponującą, potężną stolicę. Piękne budowle są wspaniałym pomnikiem historii. To okno Rosji na świat. Ciekawostką jest Dworzec Warszawski, dziś dom towarowy, oraz sympatyczna ulica o nazwie Zaułek Lubelski. Ogromne wrażenie zrobił na nas Ermitaż, jedna z największych galerii malarstwa na świecie (3 mln eksponatów). W Pałacu Zimowym, którego bogactwo jest niewyobrażalne, zobaczyliśmy m.in. „Powrót syna marnotrawnego” Rembrandta i Madonny Leonarda da Vinci. Byliśmy także w kościele św. Katarzyny, w miejscu konsekracji dwóch biskupów lubelskich – bp. Kazimierza Wnorowskiego i bp. Franciszka Jaczewskiego oraz w katolickim seminarium duchownym pw. Królowej Apostołów. Ciekawym doświadczeniem była wizyta w Prawosławnej Akademii Duchownej, zwiedzanie uczelni i spotkanie z rektorem bp. Serafinem.
– Jakie ślady ks. Idziego Radziszewskiego tam zostały?
Reklama
– Najważniejszym miejscem, do którego dotarliśmy, była Akademia Duchowna, kontynuacja Akademii Duchownej w Warszawie i Wilnie. Od 1842 do 1918 r. wykształciła mnóstwo kapłanów, w tym wielu biskupów. Wśród nich był św. abp Zygmunt Szczęsny Feliński, który w Sankt Petersburgu studiował, przyjął święcenia kapłańskie, był profesorem akademii i stamtąd został powołany do Warszawy. Nas jednak szczególnie interesowała postać ks. Idziego Radziszewskiego, ostatniego rektora Akademii Duchownej. Był to człowiek o szerokich horyzontach, bogatym doświadczeniu i wizjoner. Podróżował po Europie Zachodniej, poznał, jak funkcjonują tamtejsze uniwersytety. Właśnie w środowisku petersburskim narodziła się idea powołania katolickiego uniwersytetu w Lublinie. Rodacy zgromadzeni wokół ks. Radziszewskiego byli przekonani, że takie dzieło bardzo się przyda odradzającej się ojczyźnie. Przed rewolucją październikową w Sankt Petersburgu mieszkało 70-100 tys. Polaków; było 18 parafii katolickich. Wśród polskiej inteligencji znajdowały się osoby, które w Rosji dorobiły się poważnej fortuny. Jednym z nich był Karol Jaroszyński, który na terenie Rosji miał kilkadziesiąt fabryk i rezydencje w największych miastach. Zapowiadało się, że KUL będzie miał środki na szeroko zakrojoną działalność, ale rewolucja bolszewicka przekreśliła te plany. Jednak plan powołania katolickiej uczelni w wolnej Polsce został zrealizowany. Uniwersytet zaczął działać już kilka tygodni po odzyskaniu niepodległości. Ks. Idzi Radziszewski, podobnie jak biskupi lubelscy Marian Leon Fulman i Stefan Wyszyński, pochodził z dynamicznego środowiska diecezji włocławskiej. Był wielkim patriotą, który umiał patrzeć w przyszłość. Pobyt w oknie na świat rosyjskiego mocarstwa, ale przede wszystkim podróże po Europie, przyniosły wielkie idee. Mimo pracy w uczelni kontrolowanej przez władze, mimo zawirowań i nacisku ze strony caratu, serca profesorów i studentów biły po polsku. Kiedy nastała godzina wolności, przenieśli wszystko, co najlepsze do Polski. Biblioteka petersburska zasiliła naszą; Uniwersytet Lubelski, zanim sam zdobył prawa papieskie, korzystał z praw nadanych Akademii Duchownej w Petersburgu. Dzisiaj w dawnej stolicy Rosji działa kilka parafii katolickich, jedna z nich – pw. św. Stanisława – szczególnie pielęgnuje pamięć o ks. Idzim Radziszewskim. Sam gmach dawnej Akademii Duchownej jest wydziałem jednego z uniwersytetów, niestety jest bardzo zaniedbany. Jego położenie i architektura świadczą, że była to kiedyś piękna i obszerna budowla.
– Drugim celem podróży była Moskwa…
– Moskwa to – nie licząc Stambułu – największe miasto Europy, wielokrotnie większe od Warszawy. Spędziliśmy w nim zaledwie 3 dni, ale były bogate w spotkania. Na zaproszenie abp. Celestino Migliore złożyliśmy wizytę w nuncjaturze apostolskiej, gościliśmy w ambasadzie polskiej oraz u abp. Paolo Pezzi, metropolity archidiecezji Matki Bożej w Moskwie. Mogliśmy sprawować Eucharystię w odzyskanej i pięknie odnowionej katedrze pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny oraz zwiedzić kościół pw. św. Ludwika. Ta znajdująca się obecnie w remoncie świątynia w najgorszych czasach komunistycznych była jedynym kościołem rzymskokatolickim w Moskwie, w którym zawsze sprawowano liturgię. Zwiedziliśmy centrum rosyjskiej stolicy z Kremlem, na którym jest aż 6 cerkwi. Wrażenie na nas zrobił 200-tonowy dzwon „car kołokoł” i największe działo „car puszka”. Byliśmy też w odbudowanej cerkwi pw. Chrystusa Zbawiciela, będącej największą świątynią prawosławną na świecie oraz w cerkwi bł. Wasyla na Placu Czerwonym. Przemieszczaliśmy się metrem, którego stacje mimo upływu czasu budzą podziw. Moskwa to miasto dynamiczne, pełne młodych ludzi, zadbane, zwłaszcza w centrum. Kontrastuje z tym o wiele biedniejsza prowincja, którą widzieliśmy z okien superszybkiego pociągu na trasie Moskwa – Petersburg (700 km).
– Mało kto wie, że impulsem do podróży stało się tłumaczenie rozprawy habilitacyjnej Księdza Arcybiskupa „Dramat odkupienia. Kategorie dramatyczne w teologii na przykładzie R. Girarda, H.U. von Balthasara i R. Schwagera” na język rosyjski…
– Rzeczywiście, od tego się zaczęło. Byłem zaskoczony, że w Moskwie ktoś się zainteresował antropologią R. Girarda i chciał przetłumaczyć moją rozprawę habilitacyjną. Uznano, być może, że w kręgach inteligencji, której wpajano całkowity rozbrat między religią i nauką, może się przydać teoria mówiąca o mechanizmach rządzących ludzką psychiką i funkcjonowaniem relacji społecznych i pokazująca, jak wiele mają do powiedzenia Biblia i chrześcijaństwo współczesnym naukom o człowieku i społeczeństwie. Wyraziłem zgodę na tłumaczenie, nie dowierzając, że się to zrealizuje. Kiedy otrzymałem świetnie przetłumaczoną i pięknie wydaną książkę, zadzwoniłem do wydawnictwa Ojców Franciszkanów w Moskwie. Tak zaczęła się moja znajomość z franciszkanami i o. Mikołajem Dubininem OFM Conv., który istotnie nam pomógł w zorganizowaniu pobytu w Moskwie i Sankt Petersburgu.