Maria Fortuna-Sudor: – Panie Wojewodo, co sprawiło, że przed laty zdecydował się Pan wybrać na pielgrzymkę?
Piotr Ćwik: – Po raz pierwszy szedłem na Jasną Górę w 1984 roku jako nastolatek. Trochę z ciekawości, a trochę w wyniku rekolekcji, w których wcześniej uczestniczyłem. Chciałem zobaczyć, czym jest pielgrzymka.
– Jakie jest Pana pierwsze skojarzenie z hasłem: Piesza Pielgrzymka Krakowska na Jasną Górę?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Pozytywne. Kiedy zobaczyłem w tym roku na stronie pielgrzymki, że już nadchodzi ten czas, kiedy obejrzałem filmik zapowiadający wydarzenie, to od razu poczułem tę atmosferę. Przyznaję, że odliczam dni do rozpoczęcia pielgrzymki. Oczywiście, wykonuję pracę i to jest w tym momencie ważne, ale mam świadomość, że zbliża się 6 sierpnia i jeśli Pan Bóg pozwoli, to znowu wyruszę na pielgrzymi szlak.
– Teraz pielgrzymuje Pan z synami.
Reklama
– I bardzo się z tego cieszę. Przede wszystkim dlatego, że to są ich decyzje. Co więcej, od wielu lat podejmuję posługę porządkowego na pielgrzymce, a moi synowie też się w tę formę pomagania włączyli. Mamy więc wspólny cel, zadanie, wspólny czas. Jako ojciec bardzo sobie cenię to, że mogę być z synami przez 24 godziny na dobę przez 6 dni, co w życiu codziennym nie zawsze jest możliwe. Oni są dorośli i każdy ma swoje obowiązki, więc w domu na spotkania nie ma za wiele czasu.
– Uchyli Pan rąbka tajemnicy i zdradzi, z jakimi intencjami chodzi Pan na Jasną Górę?
– Towarzyszą nam wspólne intencje. Przez lata były one związane z Janem Pawłem II, potem z kolejnymi papieżami oraz z ojczyzną. Poza tym każdy pątnik ma swoje intencje, z którymi zmierza do Maryi. Zawsze zabieram ze sobą te związane z moją żoną, z rodziną. W zasadzie to wszystko, co w życiu robię przez kolejne lata, niosę na Jasną Górę i powierzam Maryi. Ale to nie tak, że oczekuję, iż za mój trud prośby zostaną wysłuchane. To jest wyznanie: „Bądź wola Twoja…”. Ze sobą zabieram też intencje rodziny, przyjaciół, znajomych, którzy proszą o modlitwę.
Myślę, że w czasie tegorocznej pielgrzymki wszyscy będziemy się modlić przede wszystkim za ojczyznę, w związku ze stuleciem odzyskania niepodległości przez Polskę. Mamy Panu Bogu za co dziękować i o co prosić. Na tę intencję zwraca uwagę metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski w liście odczytanym w parafiach z zaproszeniem do udziału w pielgrzymce.
– Co dają pątnikowi rekolekcje w drodze?
Reklama
– Szczególną wartość ma czas, który mogę przeznaczyć na modlitwę, na refleksję, na osobiste spotkanie z Bogiem – w kościele, ale też w drugim człowieku, we wspólnocie tworzonej przez pątników. Proszę pamiętać, że zwracamy się do siebie; „siostro”, „bracie”. To buduje atmosferę. Udział w pielgrzymce stwarza też możliwość uświadomienia sobie, że wokół nas są ludzie, którzy myślą, czują podobnie. Nie tylko w Krakowie, w Skawinie, ale w całej Polsce.
– W 2017 r. został Pan mianowany na stanowisko wojewody małopolskiego. Jak odnosili się do Pana pątnicy i organizatorzy pielgrzymki, jakie były ich reakcje, gdy dowiadywali się, że idzie z nimi wojewoda?
– Pielgrzymka to czas, kiedy zostawiam życie zawodowe. Idę w czasie urlopu. W zasadzie nie zauważyłem różnicy w traktowaniu i postrzeganiu mnie przez innych. Wcześniej szedłem jako wicewojewoda, przez chwilę byłem posłem i też pielgrzymowałem na Jasną Górę. To zobowiązanie, decyzja podjęta przed laty. Szanuje ją moja żona, która ze względów zdrowotnych nie chodzi na pielgrzymkę, ale wspiera mnie duchowo. Chcę podkreślić, że w czasie drogi na Jasną Górę jestem pątnikiem. Odkąd zostałem wojewodą, ciągle to powtarzam, że wojewodą się tylko bywa, a jest się człowiekiem. Swoje pielgrzymowanie wpisuję w bycie człowiekiem.
– Jak przekonałby Pan niezdecydowanych, aby weszli na pielgrzymi szlak?
– Warto! Jeśli się nie spróbuje, to trudno stwierdzić, czy ta formuła rekolekcji odpowiada. Dlatego zachęcam do udziału, zwłaszcza w roku 100-lecia odzyskania niepodległości przez naszą ojczyznę. Myślę, że jeżeli się ktoś zastanawia, czy iść, to już wykonał pierwszy krok. Teraz trzeba pójść dalej – zapisać się w wybranej wspólnocie, spakować plecak, a następnie – zgłosić się w dniu wymarszu o określonej godzinie. Trudno inaczej sprawdzić, czy to jest propozycja dla nas.