Decyzja ks. Władysława Gurgacza o towarzyszeniu żołnierzom drugiej konspiracji nie była przypadkowa. Otóż jeszcze w Wielki Piątek 1939 r., kilka miesięcy przed wybuchem II wojny światowej, ks. Gurgacz, wówczas 25-letni kleryk zakonny, u Matki Bożej Królowej Polski na Jasnej Górze prosił o przyjęcie ofiary z jego życia w intencji pokoju i pomyślności swojej ojczyzny. Kiedy po wojnie rozpoczynała się walka z narzuconym przez Sowietów ustrojem, idąc za głosem sumienia oraz by wypełnić swoje śluby, złożone przed kilkoma laty przed obrazem jasnogórskim, zdecydował, że będzie trwać do końca przy młodych żołnierzach, którzy z bronią w ręku przeciwstawili się komunistycznemu reżimowi.
Pod pseudonimem „Sem” rozpoczął pracę duszpasterską wśród żołnierzy – odprawiał dla nich Msze św., spowiadał ich i rozmawiał z nimi o Bogu. Po rozbiciu przez UB podziemnego oddziału nie skorzystał z możliwości ucieczki. Wkrótce został aresztowany. Bezpieka wykorzystała jego osobę do propagandowego ataku na Kościół. W reżimowej prasie mówiono o „procesie bandyty ks. Gurgacza”, który miał „wykorzystywać uczucia religijne członków organizacji, siać nienawiść i podżegać do obalenia ustroju Polski Ludowej”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W czasie nagłośnionego przez propagandę procesu, świadomy grożącego mu niebezpieczeństwa, miał powiedzieć: „Myśmy walczyli o wolność. Jako kapelan organizacji starałem się wpłynąć na młodych i powstrzymać ich od niepotrzebnego rozlewu krwi”. Przed sądem bronił żołnierzy: „Ci młodzi ludzie, których tutaj sądzicie, to nie bandyci, jak ich oszczerczo nazywacie, ale obrońcy ojczyzny!”. O swojej zaś odpowiedzialności powiedział: „Jako kapłan i jako Polak jestem niewinny. Nie żałuję tego, co czyniłem. Moje czyny były zgodne z tym, co myślą miliony Polaków, tych Polaków, o których obecnym losie zdecydowały bagnety NKWD (...). Zdawałem sobie sprawę z tego, co robię i co mi grozi, skoro mnie schwytacie. Na śmierć pójdę chętnie. Cóż to jest zresztą śmierć?... Wierzę, że każda kropla krwi niewinnie przelanej zrodzi tysiące przeciwników i obróci się wam na zgubę”.
Kiedy skazanego prowadzono na egzekucję wraz z dwoma żołnierzami z oddziału, pozostali więźniowie zaczęli śpiewać pieśń „Pod Twą obronę”. Ks. Gurgacz w ostatnim życzeniu prosił o możliwość wysłuchania tej pieśni do końca. Został zamordowany strzałem w tył głowy na podwórzu więzienia przy ul. Montelupich w Krakowie 14 września 1949 r., w święto Podwyższenia Krzyża Świętego.
Organizacje patriotyczne od dłuższego czasu starają się o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego ks. Władysława Gurgacza. Nagrobek kapłana znajduje się na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Widnieje na nim inskrypcja: „Attritus pro Deo et Patria”, którą można przetłumaczyć: „Rozdeptany (zniszczony) za Boga i Ojczyznę”. Na mogile ks. Gurgacza ustawiono brzozowy krzyż – symbol losu polskich partyzantów. To patron, którego pamięć zasługuje na uhonorowanie kolejnej ulicy, w związku ze zmienianiem właśnie nazw ulic w Polsce.