Ksiądz prał. Władysław Nowobilski pochodzi z wielodzietnej rodziny, w której wychowało się trzech księży i jedna zakonnica. – Moi rodzice wychowywali nas mądrze, w miłości do Boga. Byli świętymi ludźmi. Mama urodziła nas dziewięcioro, ale dwoje rodzeństwa umarło we wczesnym dzieciństwie. Tata umarł, gdy miałem 12 lat, dlatego wychowanie i wykształcenie zawdzięczam głównie najstarszemu bratu Józefowi, który szczęśliwie przeżył czas wojny, a potem został księdzem. Jest też jednym z Żołnierzy Niezłomnych. Miałem jeszcze drugiego brata, ks. Jana. Z mojego rodzeństwa dziś żyje tylko moja o 10 lat starsza siostra Hania, która została serafitką i posługuje w zakonie serafitek w Poznaniu – mówi ks. prał. Władysław Nowobilski.
Reklama
50 lat temu, 20 marca 1967 r., metropolita krakowski kard. Karol Wojtyła wyświęcił czterech diakonów: Władysława Nowobilskiego, Władysława Zązla, Władysława Janczego i Andrzeja Tylkę, w Białce Tatrzańskiej – rodzinnej miejscowości ks. Nowobilskiego. I tam też 19 marca br. Ksiądz Prałat świętował 50-lecie kapłaństwa wraz z kolegami rocznikowymi i z udziałem kard. Stanisława Dziwisza. A dzień wcześniej dziękował za jubileusz na Mszy św. w Ciścu. Na tydzień przed obchodami jubileuszu wygłosił kazania w kościele Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza w Białce Tatrzańskiej, mówiąc o roli rodziny w odczytywaniu powołania kapłańskiego. Zaznaczył, iż kard. Karol Wojtyła uczynił Białkę Tatrzańską miejscem święceń kapłańskich ze względu na to, że z rodziny Nowobilskich wyszło trzech kapłanów. – Miałem kontakt z kard. Wojtyłą jako kleryk w Seminarium Duchownym w Krakowie, i później jako kapłan. Ostatni raz widziałem się z Ojcem Świętym rok przed jego śmiercią – wspomina ks. Nowobilski, który najpierw posługiwał jako wikariusz w Zawoi, a od 1971 r. – w Milówce. Katechizował m.in. w Ciścu, należącym wtedy do parafii w Milówce. Swoje wspomnienia związane ze św. Janem Pawłem II opisał w książeczce „On namaścił moje dłonie”. Powstała również praca magisterska Agnieszki Tyc „Cudowne 24 godziny” o historii budowy kościoła w Ciścu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Walczyli o „kościół jednej doby”
Reklama
W niedzielę 2 kwietnia br. mija 12. rocznica śmierci Jana Pawła II. Jak podkreśla ks. prał. Nowobilski, kościół w Ciścu jest jednym ze świadectw, jakim człowiekiem był kard. Karol Wojtyła. – Mieszkańcom Ciśca zależało, aby mieć swój kościół. W 1970 r. przedstawiciele miejscowości poprosili kard. Wojtyłę o podjęcie starań o pozwolenie na budowę kaplicy w Ciścu. Kardynał wyraził chęć pomocy, a ja zostałem wskazany do kierowania budową. Jednakże komunistyczne władze PRL nie zgadzały się na to. W 1972 r., w tajemnicy zdecydowaliśmy o budowie kościoła na parceli po starej piekarni należącej do Marii i Władysława Śleziaków, pod pretekstem budowy domu dwurodzinnego. Gdy władze dowiedziały się, że tu ma powstać kościół, to wstrzymały budowę. W niedzielę 5 listopada 1972 r. odprawiłem Mszę św., zachęcając ludzi do szybkiej budowy kościoła bez wymaganych pozwoleń. Po Mszy św. rozpoczęliśmy budowę. Oczywiście władze chciały w tym przeszkodzić, pracowaliśmy więc nocą z modlitwą na ustach. A już rano 7 listopada 1972 r. w wybudowanym kościele na prowizorycznym ołtarzu odprawiłem Mszę św. dziękczynną – wspomina ks. prał. Nowobilski. A choć napotykali jeszcze długi czas na opór ze strony władz, to wiele słów otuchy otrzymali od kard. Wojtyły. – Kardynał polecił wybudować ołtarz, żeby zapobiec planom władz, które chciały zburzyć naszą świątynię. 5 lat po budowie, 18 grudnia 1977 r., mimo iż kościół był w stanie surowym, kard. Karol Wojtyła poświęcił ołtarz. A za kolejne 5 lat, 14 listopada 1982 r. kard. Franciszek Macharski konsekrował kościół. W 1996 r. spotkałem się z Janem Pawłem II w Rzymie. Papież powiedział wtedy do mnie: „Aleśmy w Ciścu walczyli” – mówi Proboszcz.
Samodzielna parafia w Ciścu pw. św. Maksymiliana M. Kolbego została erygowana 14 sierpnia 1984 r. W 1992 r. powstała diecezja bielsko-żywiecka i kościół w Ciścu stał się jedną z parafii diecezji. Proboszcz podkreśla, że co 5 lat wypadały w Ciścu jubileusze, które obchodzili w jednym czasie i z udziałem bp. Tadeusza Rakoczego. W tym roku będą obchodzić kolejne jubileusze – mija bowiem 45 lat od budowy kościoła w Ciścu zwanego też „kościołem jednej doby”, a także 40 lat od poświęcenia ołtarza i 35 lat od konsekracji świątyni. A ks. prał. Władysław Nowobilski świętuje złoty jubileusz kapłaństwa.
Apostołuje na stoku
Złoty jubilat jest nie tylko budowniczym i proboszczem „kościoła jednej doby”, ale i najstarszym kapłanem narciarzem w naszej diecezji. – Mam jedną nogę krótszą o 2,5 cm, ale mimo tej niewielkiej niesprawności od dziecka angażowałem się w działalność sportową. W dzieciństwie jedyną naszą rozrywką w zimie była jazda na sankach i nartach. W seminarium grałem z kolegami w piłkę, siatkówkę, ping-ponga, w zimie jeździłem na łyżwach. Gdy byłem już księdzem, podpatrywałem narciarzy i doskonaliłem jeżdżenie. Narty pozwalały na kontakt z przyrodą i zachowanie kondycji – wspomina ks. prał. Nowobilski. W lutym br. uczestniczył w 20. Mistrzostwach Polski Księży i Kleryków w Narciarstwie Alpejskim o Puchar św. Jana Pawła II na „Stożku” w Wiśle Łabajowie, zajmując II miejsce w swojej kategorii wiekowej. W Ciścu Prałat wręczał puchar najlepszym zawodnikom w zawodach w narciarstwie alpejskim. Tradycyjnie wziął też udział w innych inicjatywach narciarskich. – Należę do Związku Podhalan – oddziału żywieckiego, jako członek i kapelan. W lutym br. wziąłem udział w 34. Otwartych Zawodach o Puchar Przechodni Związku Podhalan 2017 w Nowym Targu Kowańcu. W tych zawodach mogli brać udział wyłącznie zawodnicy w strojach góralskich. Zawody, w których uczestniczę, to dla mnie forma apostolstwa. Jako kapłan mogę wspólnie modlić się z zawodnikami, ale i bawić się z nimi na stoku. To dobra okazja, by być razem – wspomina ks. prał. Władysław Nowobilski. Kapłan w tym roku skończy 75 lat. I choć zakończy się też jego posługa proboszcza w Ciścu, to liczy na to, że będąc na emeryturze, pojeździ jeszcze na nartach i zaangażuje się w inne inicjatywy na Bożą chwałę i dla ludzi.