Odwołanie przez największe polskie uniwersytety spotkań z Rebeccą Kiessling, Amerykanką, dzieckiem poczętym z gwałtu, a obecnie prawniczką i działaczką pro-life, prezesem organizacji „Save the 1”, to smutny przejaw hołdowania poprawności politycznej, stosowania cenzury prewencyjnej, a może nawet zwykłego tchórzostwa.
Argument, że wykład byłby „formą promowania określonego stanowiska światopoglądowego”, nie przystoi uczelniom o statusie uniwersyteckim. W czym tkwi problem? Czy w tym, że Rebecca Kiessling żyje i ośmiela się świadczyć za życiem, choć zdaniem wielu, żyć nie powinna, a przynajmniej nie powinna nagłaśniać swojej historii?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jeżeli uniwersytety nie są dobrym miejscem na rozważania o istocie ludzkiego życia – z punktu widzenia filozofii, biologii, medycyny, psychologii, socjologii itd. – to co nim jest? Jeżeli uniwersytety uciekają od pytań i debat najważniejszych, to po co one w ogóle istnieją? Przecież nie z myślą o debatach na tematy trywialne zakładano je w średniowieczu.
Uniwersytety nie wykorzystały szansy, a mówiąc wprost – haniebnie zdezerterowały. Wstyd mi, że ta dezercja była także udziałem Alma Mater Jagellonica, przekraczaniem progów której do tej pory się chlubiłem...